niedziela, 16 listopada 2014

011. (…) mocą dobry wspomnień znów oddycham




Czego wciąż mi brak? Przecież wszystko mam...
Obcy ludzie mówią, że tak zazdroszczą mi...
Czego wciąż mi brak? Co tak cenne jest?


- No właśnie- odparła rzucając się na swoje łóżko. Przecież ma wszystko o co walczyła i o czym tak bardzo marzyła. W końcu znalazła miłość i spełnienie, jest mamą uroczego chłopca, powoli stara się oswoić Toma z myślą, że nie potrzebuje innych dziewczyn, czego chcieć więcej?

***

                   Obudził się. Leżał skulony w kącie ciemnej i zimnej celi. Był okryty tylko swoją bluzą. Oparł się głową o ścianę. Pulsujący ból skroni nie dawał za wygraną, ale pomimo bólu powoli przypominał sobie wieczorne wydarzenia. Spojrzał na swoje ubranie. Było całe we krwi, zresztą tak samo jak jego dłonie.
                   Właśnie zdał sobie sprawę z tego co zrobił. Zabił ją. Z zimną krwią i wściekłością w oczach. Zabiją ją. Dlaczego? Tym razem nie było konkretnego powodu. Lecz znów się wściekł, bo dziewczyna chciała mu wmówić, że po raz kolejny ją zdradził z przypadkową fanką. Z początku olał całą sprawę, ale gdy Kim wysypała na jego oczach upragnioną działkę białego proszku do toalety, wściekł się nie na żarty. Pierw uderzył z całej siły głową brunetki o ścianę, aby ją lekko ogłuszyć i osłabić. Potem zaczął podduszać. I gdy dziewczyna straciła całkowicie przytomność zaczął bić ją pięściami po twarzy...



***

                   Zerwał się z łóżka, zalany cały zimnym potem. Dłonie mu drżały, nie mógł uspokoić oddechu. Zerknął na śpiącą obok brunetkę, przykładając jej dłoń do brzucha sprawdził czy aby na pewno oddycha. Był przerażony tym co właśnie mu się przyśniło. Właśnie zdał sobie sprawę, że w końcu musi wziąć się w garść. Skończyć raz na zawsze z nałogiem.
                   Podniósł się z łóżka, wciągnął na siebie spodnie od dresu i po cichu wyszedł z sypialni. Zaparzył sobie kawę i udał się do ogrodu. Przysiadł na schodach. Była dopiero czwarta w nocy. Gwiazdy na niebie świeciły właśnie ostatkiem swego blasku, po to by po chwili zniknąć.
                   Na niebie ukazały się różowo-pomarańczowe łuny wschodzącego słońca. Wpatrywał się w jasne słońce, rozmyślając nad snem, a wręcz koszmarem. Podobno sny odzwierciedlają lęki, ale zupełnie nie wiedział co oznaczał ten sen.

- A ty co?- burknęła zaspana Ronnie, siadając obok chłopaka
- Bezsenność....- odparł zamyślony
- Tom, wiem, że to nie moja sprawa i nie powinnam się mieszać w wasze życie, ale czy jesteś w stanie mi obiecać, że to całe zamieszanie między wami się skończy? - spytała z niepokojem patrząc na smutnego chłopaka
- Rozumiem, że boisz się o Kim, ale spokojnie. Nie pozwolę jej skrzywdzić, a to wszystko niedługo się uspokoi- lekko się uśmiechnął pod nosem

 ***

- Jadę po młodą, bo ojciec wyjeżdża na kilka dni. Za pół godziny będę- pocałowała go w policzek, chwyciła torebkę i wybiegła z domu do auta
- A Timo?- krzyknął za nią- no to zostaliśmy sami...- westchnął siadając obok chłopca. Po chwili jednak ktoś przerwał im zabawę dzwoniąc do drzwi. Tom niechętnie wstał, wkładając małego Timo do kojca. W drzwiach stała matka Maxa.
- Dzień dobry, ja do Kim i wnuka- odsunęła chamsko chłopaka i weszła do mieszkania- Timo, jak ty urosłeś- podeszła do wnuczka biorąc go na ręce, chłopiec momentalnie zaczął płakać i wyrywać się od kobiety- a gdzie Kim? Jeśli można wiedzieć- spytała oddając chłopca w ręce Toma
- Pojechała po siostrę, zaraz powinna wrócić- przytulił płaczącego Timo, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Timo przestał płakać, a zaczął się śmieć do Toma
- I ty tak tu sobie pomieszkujesz?Hmmm...- spytała wścibska matka Maxa
- Jutro wprowadzam się już na stałe- odparł, wiedząc, że ta wiadomość może wyprowadzić kobietę z równowagi- czy można znać cel Pani wizyty?
- To nie twoja sprawa- burknęła zła- zrób mi kawę...- ze swojego pokoju wyłoniła się uśmiechnięta Ron, lecz gdy tylko zobaczyła mamę Maxa siedzącą na fotelu uśmiech zszedł jej z twarzy- a ty dalej tu mieszkasz? Nie sądzisz, że najwyższy czas się stąd wyprowadzić? Ile możesz siedzieć biednej Kim na głowie...
- To raczej nie Pani sprawa- Ronnie starała się zachować spokój- a co to, wywiad środowiskowy dla Maxa? Skąd ta zmiana frontu, jeszcze miesiąc temu chciała Pani zabrać syna Kim? A teraz co? Kochana babcia?
- Młoda damo chyba się zapominasz..- westchnęła oburzona, Tom wręczył kobiecie kawę i wrócił do roześmianego Timo
- Mam nadzieję, że zamiast cukru dosypałeś jej arszeniku...- szepnęła Tomowi na ucho, po czym wróciła do swojego pokoju
- Masz jakieś konkretne plany wobec Kim i mojego wnuka- wypytywała chłopaka, na każdym kroku przypominając mu, że to jej syn jest ojcem chłopca
- To chyba oczywiste, skoro mieszkamy i żyjemy razem- odparł. Tom miał naprawdę już dosyć tego przesłuchania, całe szczęście, że do mieszkania właśnie weszła Kim wraz z siostrą.
- Dostałam sms'a....- przerwała gdy zobaczyła mamę Maxa siedzącą wygodnie w fotelu- oo, Pani Fritz, co Pani tu robi?- spytała zadziwiona
- Jaka Pani- zaśmiała się nerwowo- mamo, już zapomniałaś, że jesteśmy rodziną?
- Z tego co wiem, to nigdy nią nie byliśmy, nie wiem czy Pani pamięta, ale Max zostawił mnie gdy byłam w ciąży, samą, a miesiąc temu pozbawiłam go praw rodzicielskich, więc w dokumentach małego Max figuruje tylko jako tzw. dawca nasienia...- była zaskoczona jej wizytą, wiedziała, że kobieta musi mieć w tym jakiś interes
- A nie pomyślałaś, że Timo nie może wychowywać się bez ojca? Tak nie powinno być, po to dziecko ma dwójkę rodziców- brnęła dalej
- Timo wychowuje się z ojcem- wtrącił się Tom- proszę bardzo tu są dokumenty do sądu o przysposobienie dziecka...- wręczył jej plik dokumentów, Kim nie ukrywała zaskoczenia, nie miała o niczym pojęcia. Z wrażenia aż oczy jej się zeszkliły.
- Tom idź z małym i Leą do ogrodu, ja zaraz do was przyjdę- uśmiechnęła się do chłopaka całując go w usta i podając mu bluzę dla synka. Poczekała, aż cała trójka wyjdzie na zewnątrz- dobra, do rzeczy, czego Pani tak naprawdę chce- spytała bez ogródek
- Wiesz, Max się bardzo zmienił po tym wszystkim. Ustatkował się, ma własne mieszkanie i dobrze płatną pracę, zastanów się z kim będzie ci lepiej. Czy lepiej jest mieć faceta pod ręką cały czas, czy też w rozjazdach...
- Max i ja to przeszłość. Nigdy do siebie nie wrócimy. I nie zmienię zdania- była zaskoczona wyznaniem kobiety- i jeszcze jedno, bardzo proszę aby Pani tu nie przychodziła..
- Myślisz, że tak łatwo nas się pozbędziesz? To, że zabrałaś mojemu synowi prawa do Timo, wcale nie oznacza, że tak po prostu damy ci spokój i tak łatwo od nas uciekniesz...to tylko plik dokumentów i nic nie warte zapewnienia...- powiedziała oburzona, po czym wyszła trzaskając drzwiami.

                   Brunteka była zaskoczona wizytą Pani Fritz, zupełnie nie wiedziała co o tym ma myśleć. Wiedziała, że rodzina Maxa jest na nią wściekła za to co zrobiła, ale nie widziała innego wyjścia z tej całej chorej sytuacji.

- Wszystko ok?-spytał Tom, podbiegając do roztrzęsionej dziewczyny
- Tak, teraz już tak- odparła, gdy chłopak przytulił ją do siebie- dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
- A co ci miałem mówić- uśmiechnął się obejmując ją i kładąc jej ręce na pośladkach- już dawno chciałem to zrobić, a teraz jest na no najlepszy moment
- Aż miło na was tak patrzeć- wzruszyła się Ronnie siadając na hamaku
- Timo chodź, idziemy się położyć- Kim krzyknęła do synka bawiącego się w piaskownicy. Z racji, że mały Timo już od kilku tygodni chodzi sam, bez niczyjej pomocy powoli podbiegł do Toma, przytulając się do jego prawej nogi
- Rozumiem, że ja mam cię położyć?- ukucnął przy chłopcu, ten tylko szeroko się uśmiechnął, obejmując Toma za szyję, przytulił główkę do jego klatki piersiowej i ciężko wzdychnął rozbawiając wszystkich do okoła

                   Tom czuł się odpowiedzialny za Kim i Timo. Sam nie spodziewał się, że przy Kim, aż tak bardzo zmężnieje i uspokoi się. Wiedział, że już niedługo będą tworzyć cudowną, pełnoprawną rodzinę, a kto wie, może za jakiś czas nawet oświadczy się ukochanej, kilka razy już po głowie chodził mu taki pomysł, ale nie ma w sobie jeszcze tyle siły aby zebrać się i coś zrobić w tym kierunku. Nie to, że nie jest pewny uczucia którym darzy Kim, lecz musi się jeszcze mentalnie nastawić na to, że spędzi życie z jedną kobietą. Jego stare nawyki i przyzwyczajenia nie dają mu o sobie jeszcze zapomnieć...
                   Ułoży chłopca w łóżeczku, po czym usiadł obok na fotelu i zaczął czytać jedną z kolorowych książeczek. Gdy Timo już zasnął, Tom po cichu wyszedł z sypialni zostawiając za sobą uchylone drzwi.

- Dziękuje- pocałowała go gdy tylko zszedł na dół do salonu
- Za co?- zdziwił się- też cię kocham- rzucił, gdy tylko zobaczył skrzywienie na twarzy Kim
- Ja też się położę- Lea wstała niepewnie z kanapy
- Czekaj, zmienię ci tylko pościel- Kim poderwała się z fotela

                   Z jednej z półek w szafie wyciągnęła czystą pościel i wraz z siostrą przebrała ją po cichu, tak aby nie budzić śpiącego już Timo. Na ramieniu zawiesiła sobie koszulkę do spania. Pocałowała siostrę na dobranoc i gdy chciała już wychodzić, Lea zaczęła niepewnie rozmowę.

- Myślę, że tato kogoś ma- wyglądała na bardzo zmartwioną
- Skąd taka myśl?- spytała Kim, siadając przy siostrze
- Podsłuchałam jego rozmowę, poza tym wraca coraz później z pracy, jak tylko dzwoni jego telefon wychodzi do ogrodu- wyjaśniła swoje obawy
- Słuchaj- Kim wzięła głęboki oddech- nawet jeśli to przecież nic złego. Obie wiedziałyśmy, że to kiedyś nastąpi. Od śmierci mamy minęło już dziesięć lat, to chyba już najwyższy czas, żeby sobie kogoś znalazł
- Myślisz, że on ma kogoś, bo przestał kochać już mamę?- spytała niepewnie z przerażeniem w oczach
- Lea- Kim złapała siostrę za dłonie- pamiętaj, tato nigdy, przenigdy nie przestanie kochać mamy. Dzięki niej ma nas. Wiele razem przeżyli, o tym tak łatwo się nie zapomina- przytuliła do siebie dziewczynę
- Pogadasz z nim?- spytała patrząc z nadzieją na siostrę
- Obiecuje- pocałowała ją w głowę, przykryła kołdrą, podeszła do śpiącego synka, wyjęła go ostrożnie z łóżeczka i wyszła do salonu.
- Daj go- odparł Tom, zrywając się z kanapy. Wziął od dziewczyny Timo i ułożył go w kojcu- długo twoja siostra u nas zostanie?- spytał ściągając spodnie i rzucając je na fotel
- Jakiś tydzień- odparła- ale wiesz, że nie miałam wyjścia
- Nie o to mi chodzi- uśmiechnął się gładząc dziewczynę po policzku- wiesz- odparł szepcząc jej do ucha- już dawno nie byliśmy razem, sami...- błądził rękoma po jej udach
- Tommm- zaśmiała się, już chciała go odepchnąć od siebie, lecz chłopak przewidział już jej możliwą reakcję i złapał ją mocno za nadgarstki, ułożył ją na plecach, a sam usiadł na niej okrakiem.

                   Zaczął obdarowywać ją namiętnym pocałunkami, gdy dziewczyna przestała już mu się opierać  mógł zabrać się za to co umie robić najlepiej, czyli zaspokojenie jej, a przy okazji swoich potrzeb.
                   Gdy był już przy końcu swojej wytrzymałości, już prawie dochodziło do kulminacyjnego momentu zakochani usłyszeli dzwonek do drzwi. Chłopak szybko zakończył swojej poczynania i wciągnął na siebie bieliznę, po czym pobiegł otworzyć drzwi.

- Hej- w drzwiach stał przemoknięty Bill- mogę?
- Jasne, wchodź- wpuścił brata do środka- co ty tu robisz? Coś się stało?
- Nie mogłem już wytrzymać z tymi matołami, co chwile się o coś kłócą- odparł załamany, stawiając walizki w przedpokoju- mogę zostać u was kilka dni?- spytał, wyglądał na zmęczonego i naprawdę załamanego
- Yyy..jasne- odparła zmieszana Kim
- Kogo tam niesie po nocy- po schodach zeszła zaspana Ronnie- o Bill- na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech
- Hej- chłopak nieśmiało odwzajemnił uśmiech
- Ronn, byłaby taka możliwość, żebyś przenocowała u siebie Billa? Wiesz, Lea śpi u nas w sypialni, a nie mamy już wolnej kanapy, a ta u ciebie jest wolna...- zwrócił się do niej Tom
- Jasne, tylko trochę uprzątnę w pokoju- szybko pobiegła na górę do siebie
- Przepraszam, że zwaliłem wam się na głowę bez zapowiedzi- powiedział smutno
- Daj spokój, nie ma o czym mówić, zawsze jesteś tu mile widziany- Tom poklepał brata po ramieniu

                   Po dłuższej chwili na dół do salonu zeszła Ronnie, bez słowa chwyciła Billa za rękę i pociągnęła go za sobą. Chłopak w ostatniej sekundzie zdążył chwycić torbę i posłusznie poszedł za dziewczyną.
                   Kim momentalnie popatrzyła na Toma, oboje mieli podobne miny. Zdziwieniu nie było końca. Uśmiechali się tylko pod nosem, z zaistniałej sytuacji.
                   Leżeli obok siebie, żadne z nich nie mogło zasnąć. Położyła głowę na jego torsie, a on objął ją mocno w pasie. Tak bardzo chcieli być sami, zawsze gdy Kim zostaje sama i już by się wydawało, że mogą spędzić trochę czasu razem coś idzie nie po ich myśli.

- Co chciała matka Maxa?- spytał po chwili niezręcznej ciszy, jej dzisiejsza wizyta nie dawała mu spokoju
- Coś tam wygrażała, że to jeszcze nie koniec i myślała, że jak przyjdzie tu i powie, że Max wrócił na stałe do kraju, ma dobrą pracę i własne mieszkanie to rzucę wszystko i wrócę do niego- splotła jego dłoń ze swoją mocno ją ściskając
- Wiesz...- zamilkł, czuł jak powoli robi się wściekły i zazdrosny- jeśli będziesz chciała to ja nie chce wam stać na przeszkodzie do szczęścia- podniósł się
- Co ty w ogóle wygadujesz?!- oburzyła się- jak możesz tak myśleć? Jestem szczęśliwa. Z tobą. Pomimo tego, że tak rzadko jesteśmy razem. Kocham cię i nic tego nie zmieni
- Pojawiłem się znikąd w twoim życiu, zająłem jego miejsce..- zaczął smutno
- Czy mi się wydaje? Czy ty zaczynasz być zazdrosny?- zaśmiała się opierając podbródek na jego klatce piersiowej
- A czy to coś złego? Jestem zazdrosny o każdego faceta, który się koło ciebie kręci, łącznie z Billem- odparł lekko zawstydzony
- No to teraz może postarasz się mnie zrozumieć- pocałowała go namiętnie siadając na chłopaku okrywając się kołdrą

                   Nagle po salonie w którym właśnie się znajdowali rozległ się donośny płacz małego Timo. Kim niechętnie wyszła spod ciepłej kołdry i wzięła synka na ręce po czym położyła go pomiędzy nią, a Tomem.
                   Chłopiec gaworzył coś pod nosem. Spojrzał na Kim, potem na Toma i uśmiechnął się szeroko do niego. Chwycił swojego ukochanego fioletowego królika za uszy i przytulił go do twarzy zakrywając się nimi i śmiejąc głośno. Po chwili zasnął, tak samo jak Kim i Tom.

***

- Lepiej tego nie mogłeś wymyślić- zachichotała Ronnie, zacierając ręce z radości
- Musiałem przyjechać. Stęskniłem się, a ty tak długo się nie odzywałaś- przytulił ją mocno do siebie- nawet nie wiesz jak źle się czuje z tym, że nie mogę nic powiedzieć Tomowi..
- Powiemy, spokojnie- starała się go uspokoić- tyko potrzebuje jeszcze trochę czasu

                   Potajemnie spotykali się już od jakiegoś czasu. Za każdym razem gdy Ronn informowała Kim o tym, że jedzie do rodziców czy też z jakimś facetem na weekend prawda była taka, że jechała do miasta w którym obecnie znajdował się Bill z przyjaciółmi, a i on potajemnie się wymykał, zazwyczaj pod pretekstem chęci zakupów czy też chwili spokoju. Oboje czekają na odpowiedni moment aby poinformować Kim i Toma o ich związku. Tyle się wokół nich działo, że wolą poczekać z tą wiadomością. 
                   Zakochani zasnęli w swoich objęciach. W obecnej chwili nie potrzebowali niczego więcej.

***

                   Gdy brunetka obudziła się nad ranem Toma już przy niej nie było, tak samo jak jej synka. Przeciągnęła się leniwie, po czym wstała z kanapy, zaścieliła za sobą pościel i weszła do kuchni. Przez okno wychodzące na ogród dostrzegła Leę bawiącą się z małym Timo.
                   Podgrzała chłopcu mleko, a siostrze zrobiła kakao. Chwyciła ciepłe kubki w dłonie i wyszła do nich.

- Lea, Timo!- zawołała ich stawiając kolorowe kubki na stole ogrodowym- nie widziałaś Toma?- spytała po chwili gdy podeszła do niej siostra
- Wyszedł gdzieś z Billem jak tylko się obudziłam- odparła popijając ciepłe kakao- o już przyszli..- wskazała na braci
- Tata!- krzyknął mały Timo na widok Toma i podbiegł w jego kierunku
                   
                   Wypowiedział to tak wyraźnie, że nie można było się pomylić. Kim poczuła jak momentalnie łzy radości napływają jej do oczu. Była taka dumna z synka. W prawdzie każda matka łudzi się, że pierwsze wypowiedziane słowo jej dziecka to będzie jednak mama, ale dziewczyna cieszyła się z zaistniałej sytuacji.



____________________________________________


                                                 Uffff... dałam jakoś radę. Wiem, wiem, odcinek tworzył się o dużo za długo, ale nic na to nie poradzę. Wena, a raczej jej chwilowy brak daje się mocno we znaki, a do tego brak czasu, więc gdy to dodamy do siebie wychodzi kompletna katastrofa. 
                                                 Otwarcie muszę przyznać, że nie mam żadnego pomysłu w zanadrzu na następny odcinek, więc po trochu liczę na was! W końcu to opowiadanie jest dla was, więc pomyślałam, że fajnie będzie jeśli kilka waszych pomysłów pojawi się w notkach.
                                                 W dzisiejszym odcinku mogą pojawić się błędy, ale z czasem będę je poprawiać jest to spowodowane tym, ze chciałam jak najszybciej wam dostarczyć kolejną część historii Kim i Toma.

3 komentarze:

  1. Nie umiem dawać pomysłów, ale jak wiadomo dzięki komentarzom można zauważyć wiele wyjść z danych sytuacji, od Ciebie zależy jak to wykorzystasz.
    Matka Maxa jest kobietą, którą ewidentnie widzę tu jako wrzód na tyłku. Jeszcze da im się we znaki, boję się, że może nieźle namieszać i zrobić dosłownie wszystko, by Max miał dostęp do Timo. Przez cały odcinek uśmiechałam się pod nosem, aż do obłędu. Tom jest takim dobrym przykładem, potrafi wybrnąć z każdej sytuacji. I na dodatek zrugał nieproszonego gościa równo. Ale ten jego sen ciągle nie daje mi spokoju. Widzę w nim drugie dno, do końca jeszcze nie wiem co oznacza. Timo bardzo przywiązał się do Toma, wyjdzie mu to na dobre. Jest takim cudownym dzieckiem, mam tylko przeczucie, że niedługo coś mu się stanie. Jakoś nie chce się to ode mnie odczepić, trwa i wierci dziurę w brzuchu. I Bill z niezapowiedzianą wizytą, czułam, że musi być ku temu jakiś powód. Już go sobie wyobrażam z tą walizką, a na dodatek bliźniak sam wpakował go do jednego pokoju z dziewczyną. Niechaj szybko ogłaszają to, że są razem, bo pęknę. Jeszcze oświadczyny Toma to byłoby coś pięknego. Aż łezka się w oku zakręciła. Ale zbyt dużo cukru nie może być, ktoś namiesza i to sporo.
    Może pomogłam, może nie. Czekam z zapartym tchem na ciąg dalszy i dużo weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju...
    Takie to urocze! <3
    Szczerze, to dzieci nie lubię, ale jak Timo powiedział do Toma tato to aż mi serce zmiękło. Ta cała wizyta matki Maxa była cholernie denerwująca. Nie lubię ani jej ani jej synalka.
    Eh.
    Co do jakiś pomysłów, to nic mi nie przychodzi. Świeci mk w głowie pustkami. ;-; napewno coś wymyślisz! Ja będę czekać z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam i weny! :*


    [Schrei-fur-mich.blogspot.com]
    [Our-always.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja nie znoszę tego Maxa i jego matki! Ygh! Jezu, upierdliwi natręci ;/. Niech oni dadzą Kim i Timo spokój! Oni są szczęśliwi z kimś innym, a ten mamusiny synalek miał już okazję i się nie popisał.
    Końcówka taka kocha *-*. Mały Timo jest przesłodki. Uwielbiam go <3. A Tom w roli taty dla niego- idealny :D
    Jak każdy rozdział jest świetny kochanie. Tylko pisz częściej prooooszę ;c ;*

    OdpowiedzUsuń