czwartek, 11 września 2014

010. (...) to, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia


Dla wszystkich niezburzonych snów.
Dla wszystkich niewypowiedzianych słów.

_____________________________________________________________________


 Gdybyś mogła odczytać moje myśli, wtedy wszystkie twoja wątpliwości odeszły by w zapomnienie...



                Zachód słońca. Ona i on w objęciach, czego chcieć więcej? Odrobinę zrozumienia i dystansu do rzeczywistości i otaczającego ich świata, bo miłości i szczęścia maja aż nadto.


- Tak sobie myślę, że reszta mojego życia mogłaby tak wyglądać ja teraz.  Mam wszystko czego potrzebuję, jesteś ty i Timo, nic więcej mi nie potrzeba do szczęścia- powiedział lekko zachrypniętym głosem
- Masz też koncerty, wywiady, sesje zdjęciowe i na każdym kroku nękają cie paparazzi, faktycznie, szczyt marzeń...- odparła z przekąsem uśmiechając się lekko i opierając głowę na jego ramieniu
- Teraz to już jesteś złośliwa. Wiesz, że to nie zależy tylko ode mnie- obruszył się
- Tak, tak, wiem. Muzyka jest tak samo ważna jak ja i  Timo. Ale czasem naprawdę chciałabym żebyś był tylko dla mnie- powoli wierzgała stopami po tafli wody w basenie
- Obiecuję, że niedługo to wszystko się zmieni- przytulił ja mocno, odgarniając jej włosy z karku i delikatnie muskając ją ustami
- Dobrze wiesz, że tak się nie stanie...- wyrwała się z jego objęć i pobiegła zdenerwowana do domu. Wchodząc na górę zajrzała  jeszcze do synka upewnić się, że maluch słodko śpi. Przykryła go kocykiem, odłożyła zabawki walające się po podłodze w kąt, uchyliła lekko okno i wyszła po cichu. Gdy tylko weszła do sypialni Toma rzuciła się na łóżko. Miała do siebie pretensje o to, że znów zaczęła niepotrzebnie temat jego kariery. Poruszenie tego tematu zawsze kończy się kłótnią- nic do mnie nie mów- powiedziała gdy tylko usłyszała, że ktoś wchodzi do pokoju, była pewna, że to Tom i za wszelką cenę starała się powstrzymać złość. Wstała z łóżka i ukucnęła przy walizkach, chwytając nerwowo urania walające się wokoło 
- Ja już zdążyłam się przyzwyczaić- mama Toma usiadła na rogu łóżka
- Myślałam, że to Tom, przepraszam- obruszyła się Kim gdy tylko usłyszała głos kobiety, rzucając gwałtownie ubranka syna, które usiłowała poskładać
- Nawet nie wiesz jak bardzo wiem co teraz czujesz...- odezwała się niepewnie- ale muszę cię uświadomić, że to całe zamieszanie tak szybko się nie skończy...
- Tego się obawiam właśnie. To już nie chodzi o mnie czy o Toma, ale o Timo, on jest mały i nie rozumie tego wszystkiego- opadła załamana na fotel
- Teraz jest już chyba za późno by się wycofać- uśmiechnęła się siadając przy dziewczynie na oparciu fotela
- Czy ja naprawdę wymagam od niego ta dużo? Chce  tylko żeby przy mnie był...- odparła płacząc
- Wiesz, że to nie jest takie proste- kobieta przytuliła mocno do siebie brunetkę- ale jestem pewna, że on kocha cię jak nigdy nikogo
- Nigdy w to nie wątpiłam- uśmiechnęła się do kobiety- na każdym kroku Tom próbuje mi to uświadomić i wiem, że zawsze mogę na niego liczyć- powiedziała ciężko wzdychając- no może nie wtedy kiedy jest pijany...
- Więc w czym problem?- spytała po chwili krępującej ciszy
- Co ja Pani będę tłumaczyć, sama Pani dobrze wie jak to jest mieć faceta, którego przez dziesięć miesięcy nie ma w domu...- powiedziała zamykając walizkę pełną ubranek małego Timo
- Wiem, ale wiem też jak się czuje kobieta, która po tych dziesięciu miesiącach wita swojego ukochanego w drzwiach i żyje ze świadomością, że te pozostałe dwa miesiące ich życia będą tylko dla nich- pocałowała ją w głowę- a przed wszystkim wie, że on wraca tylko do niej, reszta spraw idzie w odstawkę- powiedziała wychodząc z pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy


                Kim ani na chwile nie wątpiła w uczucie, którym darzy ją Tom. Była tylko zwykłą dziewczyną, która chce cieszyć się swoim facetem przez całe trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Nie mogła mieć do niego oto pretensji, wiedziała, że to jego praca i największa pasja w jego życiu. Jedyna rzeczą o której nigdy mu nie powiedziała, to to jak się czuje gdy on wyjeżdża w trasy i zostawia ją samą.
                Gdy upchnęła już ubrania do szafy zabrała się za uprzątnięcie szafek nocnych. Leżały na nich sterty brudnych kubków i talerzy, a dookoła szafki walały się buty Toma. Chwyciła obie pary w dłonie i rzuciła je w kierunku jego torby. Podczas lotu z jednego buta coś wyleciało, podbiegła szybko nawet nie zerkając na to co to jest i schowała do tylnej kieszeni spodni, bo usłyszała na korytarzu kroki zbliżające do pokoju.


- Mogę?- spytał niepewnie Tom uchylając drzwi, dziewczyna wyglądała na bardzo zdenerwowaną jego obecnością
- Nie- odpowiedziała obrażonym głosem
- Ale to moja sypialnia- zaśmiał się. Usiadł przy niej, nie odezwał się ani słowem, bo sam nie wiedział jak zacząć rozmowę- Kimuś, zrozum, że ja nie mogę tak po prostu rzucić wszystkiego i wyjechać...
- Nie chce żebyś wszystko rzucał- powiedziała dalej siedząc do chłopaka odwrócona plecami
- To czego ty chcesz, bo już nic nie rozumiem- obruszył się- mam się oświadczyć? Kupić dom? Spłodzić syna? Powiedz mi czego ty ode mnie teraz oczekujesz, będzie mi łatwiej- chwycił dziewczynę mocno za ramiona i odwrócił do siebie
-Dlaczego wszystkie nasze rozmowy kończą się na temacie TY? A ja? Timo? nasze zadanie nie jest już ważne? Ciągle gdzieś znikasz. Wieczny imprezowicz....- płakała zaciskając pięści, wiedziała, że natrafiła na niewygodny dla niego temat
- Więc o to ci chodzi..- stwierdził podnosząc się z podłogi- ale chyba mi ufasz na tyle i wiesz, że kocham tylko ciebie...
- To skoro mnie tak bardzo kochasz, może opowiesz mi co się stało po waszym ostatnim koncercie? Pamiętasz jeszcze?- powiedziała kpiącym głosem
- Nic takiego...- odparł drapiąc się po głowie
- To może ja ci przypomnę, wysoka blondynka, długie nogi, krótka spódniczka, morze alkoholu...- starała się zachować spokój- coś ci świta w główce Panie Kaulitz?
- Kto ci o tym powiedział?- spytał poddenerwowany
- Nie ważne, odpowiedz....- spojrzała na niego smutnym wzrokiem
-Nic się tam takiego nie stało, dziewczyna poprosiła mnie o autograf, fajnie mi się z nią gadało więc wyszliśmy zapalić, a ty jak zwykle węszysz spisek...- pewnym ruchem podniósł ją z podłogi i delikatnie odłożył ją na łóżku- Kim, czy przyjedzie taki czas, że zaczniesz mi ufać?- szepnął podciągając się do dziewczyny na łóżku- każda dziewczyna jest dla ciebie zagrożeniem?-spytał
- Tak, bo z tobą nigdy nic nie wiadomo- odparła rzucając w Kaulitza poduszką
- A zastanów się przez chwilę, po co miałbym próbować czegoś nowego, skoro w domu czeka na mnie śliczna, seksowna brunetka?- uśmiechnął się szeroko
- Dobra, dobra- odsunęła go od siebie, gdy ten chciał ją pocałować- seksu i tak dzisiaj nie będzie
- I kto w tym związku jest potworem i tyranem- zawył śmiejąc się z miny Kim- nie możesz mnie tak torturować...- odparł podchodząc do niej i wtulając się w nią- mały śpi, rodzice też....
- A już przez chwile wydawało mi się, że chodź raz chodzi o mnie....-odparła rzucając się na łóżko
- Zawsze chodzi o ciebie. Nie zauważyłaś jeszcze, że całe to moje pieprzone życie nareszcie jakoś się toczy odkąd cię poznałem?- położył się obok dziewczyny. Delikatnie jeździł opuszkami palców w górę i dół po jej plecach, wiedział, że ona to uwielbia.
- Zostaw- chwyciła jego dłoń. Srogo na niego zerknęła i wyszła z pokoju. Bała się o niego. Zupełnie nie wiedziała jak zacząć temat tak aby nie wybuchła awantura.


               Usiadła w ogrodzie na skraju basenu. Noc była ciemniejsza niż zwykle, a gwiazdy na niebie świeciły mocniej niż każdego wieczoru. W ręku trzymała małą torebeczkę którą znalazła gdy starała się uprzątnąć sypialnię chłopaka. Wypadła z torby Toma. Otworzyła ją ostrożnie, w powietrzu uniósł się dobrze jej znany zapach. W tej chwili już nie miała żadnych wątpliwości. Kiedyś ten zapach jak i proszek był wszystkim. To dzięki niemu stawała się taka odważna i zaradna. Przeraziła się. I powoli zaczęła się domyślać dlaczego Tom tak niechętnie mówi o pobycie w monarze. Była wściekła na siebie, że wiedząc o jego problemach z używkami w żaden sposób mu nie pomogła. Jak zwykle za błędy swoich bliskich obwiniała siebie, tak już ma. Dziwiła się jak mogła nic nie dostrzec. Ale to znaczyło, że Tom tak bardzo chciał to przed nią ukryć, że wspaniale się z tym maskował. Nie bała się w tej chwili o nic innego jak o niego. Każda normalna kobieta byłaby zła, rozżalona, lecz nie ona. Sama długo wychodziła z nałogu i dobrze wiedziała z czym się to wiąże. Ktoś kto był uzależniony od używek wie, że tak naprawę do końca swojego życia nie będzie wolny od nałogu, to zawsze siedzi w człowieku, gdzieś tam na dnie i nigdy nie przestaje istnieć.


- Też nie możesz spać?- usłyszała za sobą szept, wystraszyła się, gwałtownie odwróciła się. To był Bill. Wiedziała, że jemu może zaufać i powierzyć swoje problemy.
- Tak jakby- burknęła ciężko wzdychając
- Co ten mój kochany braciszek znów zrobił?-spytał siadając obok dziewczyny
- Nic, po prostu martwię się o niego- oparła głowę na jego ramieniu- ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje, jest jakiś taki nieobecny- nie chciała na razie poruszać tematu, wiedziała, że Billa może to zaboleć bardziej niż ją
- Pewnie ma gorszy okres w życiu. Na pewno nie ma się czym martwić- objął ją niepewnie ramieniem, ukradkiem delektując się zapachem jej perfum
- Obawiam się, że jednak coś się dzieje z nim poważnego- oznajmiła stanowczo- nie zważyłeś w jego zachowaniu niczego podejrzanego?-wypytywała zatroskana o los swojego mężczyzny. Wiedziała, że prócz niej Tom zwierza się tylko bratu, była przekonana, że on na pewno będzie chciał pomóc Tomowi i może liczyć na jego wsparcie. Pomimo tego, że między Kim, a Billem nie było zawsze kolorowo dziewczyna miała nadzieję, że to właśnie on pomoże jej zapanować nad Tomem.
- Daj spokój- uśmiechnął się szeroko, łapiąc dziewczynę za barki i wpatrując się w jej oczy- niby co się ma z nim dziać?- spytał po chwili
- Bill...- szepnęła niepewnie, czuła jak wielka gula uciska jej gardło- czy mogę ci zaufać?-spytała nadal mówiąc szeptem
- Zawsze- odpowiedział zaciekawiony. Po chwili krępującej ciszy Kim wręczyła mu torebeczkę którą znalazła w rzeczach Toma- skąd to masz?- nie wyglądał na bardzo zdziwionego, lecz na jego twarzy rysowało się przerażenie, a źrenice natychmiast się powiększyły
- Wypadło z torby Toma- powiedziała drżącym głosem
- Obiecał mi, że to tylko jeden jedyny raz...- powiedział zawiedziony poczynaniem brata
- To ty wiedziałeś?!- oburzyła się, patrząc wrogo na Billa- dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Pomogłabym mu....
- Obiecał, że tylko raz weźmie to świństwo. Po tym jak się pokłóciliście, a dodatkowo goniły nas terminy w wytwórni. Mówił, ze tylko to mu wtedy pomoże...uwierzyłem mu- załamany schował twarz w dłonie- zaufałem. To już za daleko zabrnęło. Musimy z nim pogadać...
- Boje się o niego. On może sobie sam z tym nie poradzić, a ja nie poradzę sobie bez niego- wytarła z policzków łzy- nie wybaczyłabym sobie gdyby coś mu się stało
- Spokojnie. Na pewno nam to jakoś wyjaśni- przytulił ją mocno do siebie
- Tego się właśnie obawiam- burknęła pod nosem


               Jakakolwiek kobieta po informacji, że jej mężczyzna jest uzależniony alkoholu czy też narkotyków z początku byłaby wściekła i zrobiłaby mu awanturę. Kolejnym krokiem byłoby zastanawianie się nad powodem tego uzależnienia i odpieranie myśli, że to właśnie ona może być jednym z głównych powodów, a ostatnim posunięciem byłoby postawienie mu ultimatum albo ja, albo używki - czyli najgorszą rzecz którą można mu w takiej sytuacji zrobić.
                A Kim? Ze stoickim spokojem przyjęła ten fakt. Wiedziała o jego przeszłości, jako jedna z niewielu. Liczyła się z tym, że Tom ma i zawsze miał słabość do używek, dobrze o tym wiedziała, ale w pewien sposób się łudziła twierdząc i wmawiając sobie, że on się zmienił. Nie tylko dla siebie czy też swoich bliskich, tylko dla niej i jej synka.
         
 
                Weszła do sypialni. Nie było go w niej. Swoje kroki skierowała do pokoju obok w którym spał jej synek, wiedziała, że zapewne tam go znajdzie.
                Nie myliła się. Spał w fotelu trzymając na rękach małego Timo. Uśmiechnęła się pod nosem,delikatnie wyciągnęła małego z objęć Toma i ułożyła go w łóżeczku.
                Przysiadła na rogu kanapy stojącej pod oknem. Tak słodko i bezbronnie wyglądał. Chłopiec wtulił się właśnie w swój ukochany kocyk i po omacku szukał ulubionego fioletowego królika. Kiedy go znalazł pociągnął go do siebie za długie uszy i przytulił go mocno, po czym spokojnie zasnął z uśmiechem na twarzy ssąc smoczek.
                Gdy tak zerkała na syna wiedziała, że nie może pozwolić na to aby Tomowi stała się krzywda. Musiała o niego walczyć, nie dla siebie lecz dla swojego kochanego synka, który nie wyobraża już sobie życia bez Toma.
           

- Płakał- odparł krótko Tom gdy tylko się przebudził- więc przyszedłem..
- Dziękuje- dziewczyna lekko się uśmiechnęła- musiałam chwile pobyć sama, kilka rzeczy przemyśleć
- No i co tam wymyśliłaś- odwzajemnił uśmiech. Kim usiadła mu na kolanach i mocno się w niego wtuliła. Wiedziała, że odpowiedniejszego momentu na tą ważną rozmowę niż ten nie będzie.
- Bardzo cię kocham i nie chce cię nigdy stracić- zaczęła powoli
- Kim- mruknął jej cicho do ucha, całując ją po szyi- wiesz, że nigdy się tak nie stanie. Przecież nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i Timo- powiedział zerkając ukradkiem na małego chłopczyka
- W takim razie musimy poważnie porozmawiać- odparła podnosząc się z kolan Toma- ubieraj się, jedziemy na małą przejażdżkę- zasłoniła roletę, aby blask gwiazd nie obudził jej synka, ostatni raz na niego spojrzała i wyszła do sypialni po bluzę. Przed wyjściem poprosiła Gordona, który na szczęście jeszcze nie spał, aby zerknął na małego.
- Ja prowadzę- powiedziała stanowczo, wyciągając z tylnej kieszeni chłopaka kluczyki od auta. Odpaliła silnik gdy tylko Tom zatrzasnął za sobą drzwi samochodu
- Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy?-dopytywał co chwilę ciekawy chłopak
- Zaraz wszystkiego się dowiesz. Spokojnie, na miejscu wszystko ci wyjaśnię- uspokajała go, chodź ta naprawdę to jej chyba bardziej by się przydało uspokoić


                Właśnie wyjechali z miasta. Kim zjechała na leśna ścieżkę. Dookoła było ciemno, tylko gwiazdy na niebie świeciły. Jechali jeszcze kilka minut po czym zatrzymali się tuż przed jeziorem. Dziewczyna rzuciła tylko krótkie "jesteśmy na miejscu" po czym wysiadła z auta.


- Kimuś, skarbie- odezwał się niepewnie, rozglądając się dookoła- co my tu robimy? Chcesz mnie zabić i zakopać? Czy też nagle nabrałaś ochotę na seks pod gwiazdami?- zarechotał
- Chodź. Musimy porozmawiać- pociągnęła go w stronę pomostu. Oparła się plecami o drewniane barierki- zupełnie nie wiem jak zacząć, więc spytam  wprost...- wzięła głęboki oddech, bała się tego co może usłyszeć- czy znowu wróciłeś do ćpania?
- Co?! Skąd ci to przyszło do głowy- odparł zdenerwowany. Kim nic się nie odezwała tylko rzuciła mu znalezioną wcześniej torebeczkę z kokainą- grzebałaś w moich rzeczach?! -oburzył się
- Nie zmieniaj tematu- odparła zaciskając zęby, tak bardzo nie chciała teraz okazać słabości. Wiedziała z czym by to się wiązało, znów próbowałby nadużyć jej zaufania. Na zadanie przez nią pytanie nic się nie odezwał. Patrzył na nią przerażony, wiedział, że przez swoją głupotę może ją stracić.
- Kim, ja przepraszam- podszedł do nie powoli, złapał ją mocno w pasie i przyciągnął do siebie- to tylko ten jeden, jedyny raz
- Billowi miesiąc temu mówiłeś to samo- gwałtownie odsunęła go od siebie- dlaczego ty mi to robisz?
- Bo nie chciałem cię denerwować, chciałem cię chronić...-załkał
- Co ty pierdolisz Kaulitz! Chciałeś chronić własny tyłek, nic więcej cię nie obchodzi- krzyknęła rozżalona
- To nieprawda, nie osądzaj mnie- popatrzył jej w oczy. Były takie chłodne i zimne, jakby cała radość z życia z nich zniknęła.
- Dlaczego odrazu mi nie powiedziałeś? Przecież pomogłabym ci, jest wiele innych sposobów na odreagowanie...- czuła jak łzy spływają jej po policzkach rozmazując resztki tuszu z rzęs
- Kim, ja z tym skończę, obiecuje. Jak nie poradzę sobie sam to pójdę się leczyć, tylko nie zostawiaj mnie- mówił rozpaczliwym, a zarazem błagalnym głosem
- Dobrze wiesz, że nie mogłabym cie zostawić samego z tym wszystkim, beze mnie sobie nie poradzisz- odparła patrząc na chłopaka który z wielkiego macho i cwaniaka w jednej chwili stał się mniejszy niż mrówka- wracajmy już. Jestem zmęczona tym wszystkim..
- Poczekaj chwilę- złapał ją mocno za dłoń i przyciągną w swoją stronę. Oparł się o barierkę pomostu. Wyciągną z kieszeni torebeczkę z białym proszkiem dzięki któremu mógł się odstresować i choć na chwilę wyłączyć z otaczającego go świata, bez zawahania otworzył ją i wysypał całą jej zawartość do jeziora. Choć w taki sposób mógł udowodnić dziewczynie jak bardzo żałuje, że znów do tego wrócił, że nów okazał się słaby. Bo tylko słabe osoby sięgają po takie rozwiązanie problemów.


_____________________________________________________________________


Od Autorki:

           Na zegarku właśnie wybiła 02:15. Dookoła mnie panuje dziwna cisza, po domu roznosi się tylko dźwięk wciskanych klawiszy na klawiaturze.
           Od publikacji ostatniego odcinka minęło dokładnie 142 dni, 5 godzin i 26 minut. Jest to równoznaczne z tym, że odcinek był dodany 3413.43 godzin lub 204806 minut temu.
           Ale do sedna, bardzo was za to przepraszam, że musicie czekać tak długo na publikacje odcinków, ale jak pewnie niektórzy z was wiedzą traktuje tego bloga w pewien sposób osobiście i chcę aby każdy jego wers był dopracowany, dlatego czasem tak długo to trwa. Ale na długi czas oczekiwania złożyło się parę czynników, choćby takich jak choroba czy też brak pomysłów.
           Nie jestem w stanie wam zagwarantować, że następna część przygód Kim i Toma zostanie dodana wcześniej niż ta którą właśnie przeczytałyście, niemniej jednak postaram się to zmienić.

Pozdrawiam,
Wasza Gucia

5 komentarzy:

  1. Burzliwy ten odcinek! Nasza parka coś nie mogła się do końca porozumieć, ale mam nadzieję, że już będzie lepiej. Najpierw panikująca Kim, potem ćpający Tom... Ech, obydwoje powinni głęboko odetchnąć i sobie wszystko razem poukładać ;) Kim musi nabrać trochę więcej dystansu, przestać się tak zamartwiać... Życie u boku gwiazdy nie jest wcale łatwe i chyba zdawała sobie z tego sprawę, wiążąc się nim... A Kaulitz niech nie odwala i rzuci te prochy! Na co mu to świństwo, skoro ma już wszystko? Super zespół, rodzinę, przyjaciół... No niechże się ogarnie, bo to już czas! :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na wstępie powiem, że bardzo, ale to bardzo spodobał mi się szablon! Uwielbiam auta, więc trafiłaś w dziesiątkę! Po drugie - mam nadzieję, że następny odcinek pojawi się wcześniej!
    Sama nie wiem, co mam napisać. Ruszyła mnie ta historia. Dzidziuś, Tom, który był w monarze...to jest coś z czym się jeszcze nie spotkałam!
    I mogę napisać to, co Ka. - Kim musi nabrać dystansu. Kariera już się scaliła z nimi i ona również się z tym musi pogodzić. Dla dziecka. I musi też mu zaufać, bo będzie źle :(
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, wzruszyłam się, więcej popłakałam i to nie było fajne moja droga ;/. Taka sobie ja płacząca przed komputerem.
    Odcinek jak każdy cudowny, kocham wszystko co wyjdzie z pod twoich palców. Jeśli chodzi o Kim i Toma- ciężki okres w życiu, powinni trochę ochłonąć, ale dadzą sobie rade jestem tego pewna ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu napiszę tu komentarz.
    Już dawno miałam to zrobić ale koniec końców zapomniałam, że to opowiadanie nadal istnieje. Dopiero wczoraj gdy opublikowałam coś u siebie nazwa twojego bloga mi się przypomniała. Z reguły nie czytam większości z grupy FFTH na fb, wiec tez nie trafiłam na twojego bloga.
    Przechodząc do sedna.
    Opowiadanie samo w sobie jest wyjątkowe. Od początku bardzo mnie wciągnęło. Przed "zagubieniem" twojego bloga, czytałam sobie stare odcinki w oczekiwaniu na nowy. Teraz mam mniej czasu lecz na pewno tyle by zajrzeć tu i skomentować.

    Tom wraca do starego uzależnienia?
    Nie zbyt kolorowo to widzę. Ma o co walczyć.
    Jeśli się nie weźmie w garść to straci i Kim i małego. Co do Kim to musi mu trochę dać luzu. Tom to nie pies.
    Ja rozumiem, że się martwi no ale bez przesady! Małego tez będzie tak pilnować i w ogóle?
    Już z każdym zdaniem lubię ją mniej. Denerwuje mnie bardzo.

    W każdym razie, to tyle z mojej strony na tą chwilę. Będę czekać na nowości.
    Pozdrawiam i weny! :*
    Tviggy.
    [ our-always.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy mi się wydaje czy naprawdę ten odcinek jest jakiś dłuższy? Wiedziałam, może Bill i Kim się zaprzyjaźnią, bo w końcu on nie jest taki straszny. Narkotyki nie dobrze, nigdy nie będzie się mieć pewności czy druga osoba nadal w tym siedzi czy nie. Liczę, że Tom z tym skończy, inaczej byłby smutny koniec dla nich. Będę czekać ile tylko trzeba na kolejny odcinek i dużo, dużo, ale to dużo weny Ci życzę! :3

    OdpowiedzUsuń