O opowiadaniu

Szczerze?
Zawsze...


               To opowiadanie z początku wcale nie miało być wcale o Tomie, a o Gustavie. Lecz po napisaniu kilku odcinków w swoim zeszycie stwierdziłam Gustav i narkotyki? Szokujące, ale zupełnie nierealne...
               Pewnie zapytacie skąd pomysł na tak nietypowe opowiadanie. Już odpowiadam. Z życia. Historia wydarzyła się naprawdę, może nie dotyczyła bezpośrednio mnie, choć i ja brałam w niej udział. Z każdym napisanym wersem staram się uporać z tym wszystkim co mnie przytłacza, a i zmienić bieg prawdziwej historii, ponieważ główna bohaterka nie miała tak łatwo.
               Ale do sedna...

               Kim Rosner. Gdy miała piętnaście lat jej matka zachorowała na raka. Dziewczyna nigdy nie miała dobrego kontaktu z rodzicielką, ale dzięki jej chorobie  zaczęła dostrzegać, że niesłusznie oskarżała swoją matkę o wiele złych rzeczy. Zbliżyły się. Może to brutalnie zabrzmi, ale mam wrażenie, że gdyby nie ta cholerna choroba nigdy by nie wybaczyła matce tych wszystkich złych rzeczy które zrobiła jej i jej ojcu.
               Od zawsze była skrytą osobą. Nigdy nie obarczała swoich przyjaciół czy też bliskich swoimi problemami, wychodziła z założenia, że jest w stanie pomóc sobie sama. Kiedy urodziła jej się siostra, Lea, wówczas nastoletnia Kim czuła się odtrącona przez rodzinę. Przez tyle lat była ukochaną córeczką rodziców, a tu nagle, praktycznie znikąd pojawia się mały człowieczek, który zabiera jej całe zainteresowanie rodziców i rodziny.
               To właśnie od narodzin siostry jej życie zaczęło diametralnie się zmieniać. Na gorsze, niestety. Zaczęły się imprezy do rana, wagary w szkole, drobne przestępstwa, takie jak kradzieże błahych batoników czy też bluzek ze sklepów, a skończyło na ćpaniu. Tak moi drodzy, nie bójmy się tego określenia, Kim była ćpunką!. Od tamtego czasu była w stanie zrobić wszystko za działkę ukochanego białego proszku i to w każdych ilościach.
               Nie minął nawet pełny miesiąc po tym jak Kim przekroczyła próg ośrodka resocjalizującego, gdy zadzwonił telefon z wiadomością o śmierci jej mamy. To właśnie wtedy zamknęła się w sobie jeszcze bardziej. Nikomu nie pozwalała się do siebie zbliżyć. Z nikim nie chciała rozmawiać. Wychowawcy byli nawet zmuszeni dać jej pokój jednoosobowy, bo wcześniejsze współlokatorki zwyczajnie się jej bały.

1 komentarz:

  1. Zaczyna się dość ciekawie, dlatego biorę się za czytanie :) A jeśli mi się spodoba - na pewno trafisz do moich linków :)

    OdpowiedzUsuń