poniedziałek, 21 kwietnia 2014

009. (...) uśmiechaj się, bo nigdy nie wiadomo kto zakocha się w Twoim uśmiechu!



Mówią, że dwa razy nie zapala się tej samej zapałki. Jednak jeżeli komuś bardzo zależy, to nawet tą zapałkę co już się paliła, podpali zapalniczką. 
 ______________________________________________________

                              "Wszystko spakowane, więc czas w drogę"- pomyślał, zapinając pasy w foteliku Timo. Był z siebie taki dumny, że udało mu się przekonać dziewczynę do wyjazdu. Gdy zobaczył, że Kim zamyka już za sobą drzwi i żegna się ze swoją współlokatorką zamknął bagażnik i usiadł przy szczęśliwie gaworzącym chłopcu. 

- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego musimy jechać twoim autem- odparł Tom, gdy Kim podeszła do samochodu
- Bo moje jest rodzinne, a twój to "dziwko wóz", jak to mawia mój tatuś- zaśmiała się, obejmując chłopaka w pasie
- Ty też czasem nim jeździsz- wytknął jej język, śmiejąc się donośnie


                              Czekała ich długa i męcząca podróż. Oboje byli na to gotowi. To był dla ich związku kolejny naprawdę znaczący krok. Najpierw ujawnienie się całemu światu, a teraz jeszcze wizyta u jego rodziców. Z początku Kim wątpiła w szczere intencje Toma, może dlatego, że tak dobrze go zna. I wiedziała jaki był. 


Przy Tobie na lepsze zmieniam się, odkrywam nowe drogi, choć znikam, cieszę się.
Dawniej było mi źle, lecz od dziś wszystko zmienia się, zmieniłeś mój świat.




                              Po długich namowach i jękach, Tom pozwolił wreszcie Kim zasiąść przed kierownicę.  Niechętnie wręczył dziewczynie kluczyki. 

- Nie rozumiem o co ci chodzi- oburzyła się dziewczyna, przechwytując kluczyki od Toma- mam prawko od kilku lat, a ty trzęsiesz się nade mną jakbym dopiero co je zdała
- Bo się boje o ciebie- odparł, zgniatając puszkę po redbull'u
- Poraz setny ci powtarzam, że niepotrzebnie- pocałowała go w policzek, posyłając chłopakowi szeroki uśmiech 


                              Gdy tylko widział uśmiech dziewczyny, rozpadał się ze szczęscia na miliony kawałeczków. Wiedział, że potrafi ją uszczęśliwić, ją i jej synka. Ich bezpieczeństwo było dla niego najważniejsze. W prawdzie trochę się teraz namieszało, ale widząc uśmiechającą się dziewczynę czuł, że nie mógł postąpić inaczej jak okazując jej w ten sposób miłość i oddanie.
                              A oni byli dla niego odskocznią. Ciężko pracował na swój sukces, lecz dzięki nim wiedział, że po ciężkim dniu, może przyjechać, uśpić małego Timo i położyć się obok niej, tej która jest dla niego teraz całym światem.


- Nigdy cię nie opuszczę- wyszeptał dziewczynie do ucha, gdy ta brała swojego synka na ręce

- Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś pewien- uśmiechnęła się lekko, uporczywie wpychając synkowi paćkę ze słoiczka
- Zostaw to- odsunął ją od małego- ja to zrobię- pewnym ruchem chwycił łyżeczkę i nabrał na nią odrobinę paćki- widzisz- odparł po chwili- kwestia nastawienia- zaśmiał się, gdy Timo łapczywie jadł danie ze słoiczka

~*~

                              Gdy podjechali na miejsce Tom odetchnął z ulgą, był zmęczony po tylu godzinach jazdy, a Kim? Wręcz przeciwnie, z każdym pokonanym kilometrem zniżającym ich do domu chłopaka denerwowała się jeszcze bardziej. "A co jeśli mnie nie zaakceptują? Dziewczyna z dzieckiem? To chyba nie najlepsza partia dla ich syna..." - miliony myśli pałętało się po jej głowie.

- Jesteśmy- uśmiechnął się wesoło Tom, rozciągając się. Gdy Kim uporała sie juz z pasam w foteliku synka, wyjęła go ostrożnie, na całe szczęście prawie całą drogę przespał- wszystko ok?-spytał zerkajac na dziewczynę
- Denerwuje się troszkę- szepnęła wtulając się w Toma
- Nareszcie jesteście!- przed dom wybiegła mama Toma
- Billa jeszcze nie ma?-spytał rozglądając się po domu. Postawił powoli nosidełko z rozbudzonym chłopcem, ostrożnie go z niego wyciągając i sadzając go na dywanie w salonie
- O matko!- zaśmiała się Pani Kaulitz- co zrobiłaś z moim synem- uśmiechnęła się szeroko w stronę dziewczyny
- Ja?- zdziwiła się speszona- nic takiego...
- A co to za mały przystojniak?- odezwał się ojczym Toma, na widok raczkującego w jego stronę chłopca- cała mama- usmiechnął się pod nosem biorąc go na ręce
- Całe szczęście- burknął pod nosem Tom
- Pójdę po torby- Kim zwróciła się do chłopaka i szybkim krokiem wyszła przed dom
- Wszystko wporządku?- spytała troskliwie matka Toma, siadając przy nim
- Tak- uśmiechnął się szeroko- pójdę jej pomóc, zerknijcie na małego- zerwał się z fotela- Kimuś?- objął dziewczynę w pasie, wtulając się w nią. Odgarnął włosy spięte w kucyk i ucałował ją w kark.
-To takie dziwne, że się denerwuje?- spytała łamiącym się głosem
- Nie masz czym- odwrócił jąd os iebie, zerkając w jej ciemnozielone oczy, tak pięknie mieniące sie w słoncu
- A jeśli mnie nie polubią? Już i tak Bill za mną nie przepada- wyjąkała zdenerwowana
- Kim!- położył jej obie ręce na ramionach lekko nią potrząsając- nie wydziwiaj- uśmiechnął się- to nie ważne co sobie o tobie pomyślą. Kocham cię i nic tego nie zmieni- pocałował ją namiętnie- A teraz chodź, znając Timo już pewnie zdążył wymęczyć moich rodziców- zaśmiał się wyciągając łóżeczko turystyczne chłopca i wręczył je Kim, a sam wziął resztę walizek



~*~

                               Kim nie ukrywała, że czuje się dość nieswojo w domu Kaulitzów. Lecz mama Toma na każdym kroku chciała okazać jak bardzo cieszy się z ich pzyjazdu, a najbardziej z tego, że wkońcu może ją poznać.

- Na jak długo zostajecie?- spytał Gordon, nakrywając do stołu
- Myślę, ze nie dłużej niż dwa dni- odpowiedziała lekko zmieszana
- Tak krótko?- zdziwiła się mama bliźniaków, wychylając się z kuchni- myślałam, ze chociaż tydzień zostaniecie- uśmiechnęła się w stronę dziewczyny
- Nie chciałabym państwu na głowie siedzieć, szczególnie, że Timo nie należy do cichych dzieci- odwzajemniła uśmiech biorąc łyk wina
- Ohooo- odezwał się Bill przerywając zabawę z Timo- ktoś tu chyba jest śpiący- wskazał na przecierającego ze zmęczenia oczka chłopca
- Ja pójdę- wyrwał się Tom, gdy tylko zobaczył jak Kim podnosi się z krzesła
- Tam w zielonej torbie masz....- nie zdążyła zakończyć bo chłopak jej przerwał
- Tak wiem, fioletowy królik i książeczka z autami- odparł śmiejąc się pod nosem, pocałował dziewczynę w głowę i ruszył na górę biorąc chłopczyka na ręce. Ten odrazu wtulił się w Toma i momentalnie zasnął mu na rękach.
- On tak zawsze?- spytała mam chłopaków, nie ukuwając zdziwienia
- Tak. To aż dziwne co powiem, ale zawsze- odparł Bill siadając do stołu
- Dziewczyno- zachichotała pod nosem - cały czas się zastanawiam jak ci się to udało
- To on sam. Ja nigdy nie musiałam się go o nic prosić- usmiechnęła się nerwowo
- A ty przez całe jego życie nie mogłaś nauczyć go wkładać naczynia do zmywarki- odparł zdumiony Gordon



                               Po dwudziestu minutach do jadalni zszedł Tom. Usiadł do stołu tuż obok Kim. Gdy tylko chłopak pokazał się w pokoju, Kim momentalnie odetchnęła. Chwycił ją delikatnie za dłoń, gładząc ją opuszkami palców.

- Chłopcy zanieście naczynia do kuchni, ja potem posprzątam po kolacji- Pani Kaulitz wstała od stołu i udała się do ogrodu
- Ja posprzątam- wyrwała się Kim, zasuwając za sobą krzesło
- Daj spokój, odpocznij- uśmiechnął się Gordon przechwytując od dziewczyny brudne talerze
- Mogę?- spytała drżącym głosem wychodząc do ogrodu i siadając na ganku naprzeciw mamy braci Kaulitz
- Pewnie- kobieta uśmiechnęła się serdecznie- Tom tyle mi o tobie opowiadał, nie mogłam się doczekać waszego przyjazdu
- Jak zwykle pewnie przesadził- zaśmiała się. Nie wiedząc czemu podczas rozmowy z Simone jej lęk przestał istnieć.
- Wiem jak ci było ciężko samej wychowywać małego. Dlatego jestem pełna podziwu dla ciebie, że dałaś sobie radę. Ja nie wiem czy bym sobie poradziła- odparła siadając obok dziewczyny
- Przecież sama Pani wychowywała chłopaków- zdziwiła się na swłowa usłyszane od kobiety
- No tak, ale gdy się rozwiodłam z ich ojcem oni mieli już sześć lat- poklepała ją po ramieniu- pozatym miałam już swoje lata, a ty jesteś bardzo młodziutka
- Nie miałam za bardzo innego  wyjścia, Max zostawił mnie jak tylko usłyszał, że ciąża jest zagrożona. Musiałam jakoś sobie poradzić- uśmiechnęła się do kobiety. Od czasu gdy urodził się Timo, mama bliźniaków była pierwszą osoba która zrozumiała i wiedziała jak było jej ciężko samej.
- A jak wy się w ogóle poznaliście? Wiesz jaki jest Tom, musiałaś naprawdę zamieszać mu w głowie- odparła zaciekawiona popijając wino
- W monarze- powiedziała cicho. Bała się jej reakcji. Nie każdy rodzic jest taki wyrozumiały jak ojciec Kim.
- Zaraz, zaraz- chrząknęła znacząco, zamyślając się- że też ja się odrazu nie zorientowałam!- krzyknęła- no pewnie ty jesteś tą brunetką z którą Tom ma zdjęcie na szafce nocnej. Ale ty wyrosłaś...
- Mogę ją porwać?- spytał Tom łapiąc dziewczynę za dłoń
- Jasne- zaśmiała się jego matka- będziemy miały jeszcze mnóstwo czasu na plotki
- Tommm- odparła zdezorientowana dziewczyna, krocząc za nim- gdzie ty mnie prowadzisz?
- Niespodzianka- wprowadził ją do dużej łazienki. Na wannie jak i umywalce paliły się świeczki zapachowe- mama obiecała zając się małym, więc my mamy trochę czasu dla siebie- zagryzł dolną wargę, powoli odpinając guzik po guziku w koszuli brunetki
- Zwariowałeś- śmiała się z zaistniałej sytuacji- ty naprawdę zwariowałeś...
- Tak- odparł dumnie- na twoim punkcie i to już dawno- obdarowywał ją całusami, w między czasie ściągając z siebie a potem z niej resztę ubrań. Włożył ja delikatnie do wanny, po czym po chwili sam w niej wylądował.


                               Po upojnej kąpieli wyszli po chichu z łazienki kierując się do sypialni. Tom zerknął czy aby napewno Timo śpi. Poprawił m kocyk i wyłączył nocna lampkę chłopczyka. 

- Po co ty się ubierasz, to ja nie wiem- zaśmiał się głośno- i tak zaraz tego nie będziesz miała na sobie- podszedł do niej delikatnie chwytając ręcznik którym była owinięta. W mgnieniu chwili ręcznik Kim leżał na ziemi, tak samo jak i Toma....



________________________________________________________

Od autorki: 

              Witam!

Dzisiejszy odcinek troszkę wyszedł krótki, ale to dla tego, ze pisałam go w pośpiechu. Bałam się po prostu, że pomysł i rzadka w moim przypadku romantyczność pryśnie jak bańka mydlana.
Bardzo prosze o jakiekolwiek komentarze, nawet typu "Wowo, super" czy też "weź idź pisać gdzie indziej". Są one dla mnie nie tyle tylko motywujące, ale też bardzo liczę się z waszą opinią, bo w końcu to opowiadanie jest przede wszystkim dla was, dla mnie to po prostu forma terapii i odskoczni od życia.

Dziękuje za czytanie i pozdrawiam,
wasza Gucia ;)

6 komentarzy:

  1. Niecierpie Cie za to, że jesteś taka dobra w tym co robisz :*
    Tom jest słodki, ale nie za słodki, taki w sam raz. Jednak widać, że Kim nie jest do końca pewna jego uczuć, ale przekonuje się. Mam nadzieje ze ich związek nadal będzie cacy bo wiadomo że Tom potrafi spieprzyć co nieco.
    Czekam na kolejny odcinek ;)

    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie.. Tom w roli tatusia jrst mega slodki :D czekam na dalsze odcinki.. Uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. wlasnie skonczylam czytac wszystkie odcinki i bardzo mi sie podoba to jak Tom wplynol na zachowanie kim w osrodku i ze po 4 latach przerwy sa razem sa szczesliwi ;) czekam z niecierpliwoscia na kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tom z jednej strony kochany, słodki tatuś z idealnym podejściem do dziecka, a z drugiej niewyżyty samiec xd Mimo wszystko coś mu pozostało ze swojej natury pomimo tego, że Kim tak bardzo go odmieniła :D Bardzo pozytywny odcinek, cieszę się, że tak im się układa. Mam nadzieję, że tak pozostanie do końca! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie przeczytałam wszystkie odcinki. Rozmawiałyśmy wczoraj na fb, ale jeszcze raz napiszę - super pomysł na fabułę, nie jest to oklepany wątek.
    Mogę się tylko przyczepić do błędów typu "uśmiechną", bo zjadasz literkę "uśmiechnął", jeżeli chodzi o zdanie typu "Tom się uśmiechnął". I trochę za szybko rozwijasz wątek. Spodziewałam się cięższej i dłuższej rozprawy w sądzie.
    Na chwilę obecną, powiem, że cieszę się, że im się układa, że Tom sprawdza się w roli ojca. Tylko czy to nie cisza przed burzą?
    Mam nadzieję, że uda Ci się szybko coś napisać.
    Weny, weny i jeszcze raz weny! :D :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Kim, widzisz, nie było się czym stresować. Simone od razu ją zaakceptowała, będą mogły sobie porozmawiać na różne ciekawe tematy. Oj tak, Tom się zmienił, zdecydowanie, można powiedzieć, że wydoroślał. A Bill przekona się do niej a ona do niego.

    OdpowiedzUsuń