sobota, 29 marca 2014

008. (...) Kocham cię szeptem- możesz niezauważyć

Bo widzisz, najgorzej jest widzieć pustkę w oczach w których wcześniej widziało się cały świat. 
________________________________________________________


                   Był ciepły jesienny dzień, dziewczyna wpatrywała się w szczęśliwego synka bawiącego się na nowo postawionym placyku zabaw w ich ogrodzie. Usiadła na murku w ręku trzymając kubek z gorącą herbatą z sokiem malinowy.
                   Znowu zostali sami. Znów go nie było, a tak bardzo go teraz potrzebowała. Szczególnie teraz, gdy zbliża się sprawa w sądzie. Tak bardzo się bała, że może stracić syna. Potrzebowała tylko upewnienia, że wszystko będzie dobrze, a on już nawet przestał dzwonić. Przyzwyczaiła się do tego, lecz bolało ją to tak jak zawsze. Po mino tego, że wmawia sobie, że to całe zamieszanie wokół Toma kiedyś się skończy, że kiedyś będą mogli spokojnie wybrać się na zakupy czy też do parku z Timo, ciężko było jej z tym egzystować.

Chciała go zobaczyć, mieć go przy sobie i upewnić się, że mimo wszystko postępuje słusznie, że słusznie go wybrała...

- Trzymaj, bo zmarzniesz- Ronnie rzuciła przyjaciółce koc, dziewczyna mimowolnie okryła się nim- co u chłopaków?
- Nie wiem- powiedziała krótko- ostatnio jakoś nie mamy czasu ze sobą gadać- oparła głowę o ramię Ronnie
- Może czas to zakończyć? Przecież widzę jak się z tym wszystkim męczysz- odparła niepewnie
- Ron- odwróciła się do dziewczyny- co ja mam kończyć? Jak to się jeszcze nie zaczęło? My od miesiąca się nie widzieliśmy dłużej niż dziesięć minut- załkała cicho
- Wiedziałaś w co się pakujesz, zaczynając związek z Tomem- Ronnie przytuliła brunetkę najmocniej jak tylko potrafiła
- Łatwo ci mówić- westchnęła ciężko
- Słuchaj, mam pomysł!- krzyknęła dumna z siebie Ronn- zawieź dzisiaj małego do taty, wyskoczmy gdzieś, zbawmy się, przecież coś ci się też od życia należy, a nie tylko śmierdzące pieluchy
- Już to widzę, jak mój ojciec się godzi- burknęła niezadowolona Kim
- Spróbować zawsze możesz- wręczyła jej telefon- poza tym Yuri już zaklepał nam naszą ulubioną lożę

                   Kim niepewnym ruchem ręki wybrała numer ojca. Przełknęła głośno ślinę, czuła jak drżą jej dłonie. Po krótkiej chwili ojciec Kim odebrał, z początku nie był bardzo zadowolony, lecz chyba zrozumiał, że nawet jego córka potrzebuje jakiejś rozrywki. Umówili się, że Kim przyniesie małego przed wyjściem.

~*~


                   Dopiero gdy Kim zaczęła przygotowania do wyjścia nabrała chęć na imprezę. Ubrała małego, zasypiącego już Timo, nakarmi go, ułożyła go na łóżku. Malując się cały czas zerkała na synka, tak dawno nigdzie nie wychodziła i nie zostawiała go na całą noc, czuła się dziwnie, trochę tak jakby gryzły ją wyrzuty sumienia, że zostawia syna pod opieka jej taty, a sama wychodzi na imprezę.
                   Ronn wyciągnęła z garderoby wózek, po czym już gotowa do wyjścia dziewczyna ułożyła smacznie śpiącego Timo w wózku, przykryła go kocykiem i starannie poprawiła mu czapeczkę i poprawiła leżącego obok chłopca misia, jeden z wielu prezentów od Toma. Doglądała małego gdy jego mama dokańczała makijaż.

- Ubiore się tylko i możemy wychodzić- odparła wychylając się ze swojej sypialni
- Ok, mały i tak już śpi- uśmiechnęła się pod nosem, chowając do torby kilka ubranek chłopca. Wsunęła Timo smoczek do ust i rozsiadła się na fotelu cały czas kołysząc lekko wózek- zamówić już taksówkę?- spytała popijając zimną kawę z rana
- Tak!- krzyknęła Kim- najlepiej odrazu pod dom taty- uśmiechnęła się do lustra nakładając błyszczyk na usta- no i jak?- spytała dopinając kolczyk w prawym uchu
- Faceci padną jak muchy na twój widok- zachwyciła się Ron
- Wiesz, że nie o to mi chodzi- wytknęła język w stronę przyjaciółki, poprawiła ostatni raz niesforne kosmyki włosów- poza tym jakby Tom się dowiedział to dopiero by była awantura...
- I zgrzytanie zębów- dokończyła za nią- wiem, wiem, ale jego tu nie ma, poza tym chcemy się tylko zabawić. On robi to bez przerwy, a obie wiemy, że na imprezach się nie kończy- rzuciła bez zastanowienia
- Tego nie wiesz - odparła Kim smutno zerkając na śpiącego synka

                   Ronn do końca dnia żałowała wypowiedzianych przez siebie słów. Nie chciała zranić przyjaciółki, lecz unaocznić jej tylko to, że ulokowała swoje uczucia w nieodpowiedniej osobie. Nawet nie spodziewała się, że będzie mogła udowodnić swoje racje i przekonania przed Kim.
                   Podjechały taksówką pod ich ulubiony klub. Muzyka głośno dudniła, ludzie dobijali się do wejścia, jednak dzisiejszego wieczoru nie każdy mógł się do niego dostać. Gdyby nie to, że klub należy do przyjaciół Kim ciężko byłoby się wkręcić. Brunetka podążyła pewnym krokiem w stronę czerwonych metalowych drzwi. Uśmiechnęła się widząc swojego znajomego na bramce, nie czekając ani chwili chłopak z wielkim uśmiechem na twarzy wpuścił dziewczyny do środka. 
                   Odrazu udały się do zarezerwowanej wcześniej loży. Ronn udała się do ich ulubionej loży, w sali "Rock", udało się nawet ubłagać Yuriego aby dał im miejsce na samej górze, dziewczyna chciała mieć najlepszy widok na chłopaków znajdujących się w klubie. Ronnie była tak bardzo napalona i nakręcona na samą myśl o wyrwaniu jakiegoś chłopaka, że zostawiła przyjaciółkę i nawet nie czekając na zamówione drinki pobiegła na parkiet.
                   Osamotniona przez przyjaciółkę Kim rozglądała się w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy, lecz sala była tak zatłoczona, że nikogo nie dostrzegła. Po chwili jednak przy jej stoliku siedział Yuri. Chłopak miał dwadzieścia siedem lat, był kiedyś przyjacielem Maxa, ale po kilku poważnych sprzeczkach ich przyjaźń poszła w niepamięć. Zawsze się zastanawiał co Kim tak naprawdę widziała w Maxie, Yuri nigdy nie ukrywał, że Kim bardzo mu się podoba, jednak szanował jej decyzje.

- Jak tam mały?-spytał siadając obok dziewczyny
- Dobrze- uśmiechnęła się sącząc drinka
- A jak z Maxem? Pomaga ci chodź trochę?- spytał troskliwie
- Jasne- zaśmiała się- nie przeszkadza
- Wiesz jakbyś potrzebowała jakiś świadków na rozprawie to wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć- złapał dziewczynę delikatnie za rękę
- Widzę, że wieści szybko się rozchodzą- nie ukrywała zaskoczenia

                    Odkąd urodził się Timo, Kim z nikim się nie spotykała, więc nie ukrywała swojego zdziwienia, gdy Yuri poruszył temat Maxa i rozprawy. Chłopak widząc, że Kim nie ma ochoty na dalszą rozmowę pożegnał się i zniknął w tłumie.
     
- Czego on chciał?-spytała zdyszana Ronnie siadając przy stoliku
- Pogadać- odpowiedziała krótko sącząc kolejnego już drinka
- Nie chce cię martwić- zaczęła niepewnie- ale na dole jest Max z kolegami
- Jeszcze tego mi brakowało- załamała się- muszę stąd jakoś wyjść niezauważona- odparła biorąc swoje rzeczy
- Daj spokój, przecież cie przy świadkach nie zabije- zaśmiała się Ronn
- Nie wiem co mu do tego głupiego łba strzeli- powiedziała wkurzona na samą myśl, że może spotkać się twarzą w twarz ze Maxem
- Mi też miło cię widzieć Kim- dziewczyna usłyszała za sobą znajomy głos
- Przepuść mnie- powiedziała, gdy chłopak zagrodził jej drogę- ja już wychodzę, Ronn- zwróciła się do przyjaciółki- jak wrócisz to nie tłucz się za bardzo, bo odbiorę odrazu małego
- Przecież impreza dopiero się zaczyna- Max chwycił byłą dziewczynę w pasie i przyciągnął do siebie
- Może dla ciebie- oderwała się ode niego- dla mnie już się skończyła- odepchnęła go od siebie

                   Zdawała sobie sprawę, że tak łatwo nie odpuści. Poniżyła go przy jego kumplach, napewno będzie chciał się zemścić. Niepewnym krokiem ruszyła ku wyjściu, rozglądając się na boki. Pożegnała się po drodze z Yurim, ostrzegła go przed pijanym Maxem i zeszła na parter. Szukając w torebce telefonu wychodząc z klubu na zewnątrz myślała tylko o tym aby znaleźć się jak najszybciej przy synku.
                   Była taka piękna noc, że nie wezwała taksówki. Po drodze do domu wstąpiła na stacje benzynową po ciepłą kawę. Powolnym krokiem zbliżała się do domu swojego taty.

                   Po cichu otworzyła drzwi, w salonie siedział jej ojciec. Lustrował uważnie dziewczynę.

- Szybko wróciłaś- uśmiechnął się- coś się stało?- spytał
- Max- odparła od niechcenia, siadając na fotelu
- Córcia, po rozprawie musisz się z małym wyprowadzić stąd, on jest niebezpieczny- odparł ojciec przynosząc dziewczynie jej synka- zostajecie na noc?
- Nie tatuś, wracam do siebie. Musze się wyspać- uśmiechnęła się wkładając Timo do wózka. Kim spakowała rzeczy synka, pogadała jeszcze chwile z tatą i zebrała się do wyjścia.

                   Była taka spokojna gdy miała go już przy sobie. Gdy otwierała drzwi od swojego mieszkania usłyszała za sobą głośne wołanie. Obróciła się niepewnie, wyglądając z bramy gdy tyko usłyszała swoje imię.

- Czemu nie odbierałaś telefonu?! Ronn powiedziała mi o Maxie. Czemu nie zadzwoniłaś?- krzyczał Tom
- Co ty tu robisz? Nie krzycz tak- położyła mu rękę na ustach- pobudzisz sąsiadów
- Przyjechałem jak tylko Ronn do mnie zadzwoniła, że wyszłaś sama z klubu. Bałem się o ciebie- chwycił ją za ręce i przyciągnął do siebie
- Tom, znowu piłeś- odsunęła się czując od niego odór alkoholu od niego gdy ten usiłował ją pocałować
- Dlatego chciałem przyjechać rano, ale jak tylko Ronn mi powiedziała o tym co się stało w klubie przyjechałam najszybciej jak tylko mogłem - ukucnął przy wózku Timo, łapiąc go za rączkę- nie zaprosisz mnie do środka?- spytał po chwili. Niechętnie wpuściła go do mieszkania.
- Poczekaj tu, a ja go tylko położę do łóżeczka- odparła delikatnie unosząc synka
- Kimuś, co się dzieje?- spytał wtulając się w nią gdy tak układała Timo spać
- Ty masz czelność jeszcze się pytać?- zdziwiła się wychodząc do salonu- nie odzywasz się tyle czas, żadnego znaku życia
- Nie miałem czasu, a wieczorami wiedziałem, że śpicie, nie chciałem was budzić- usiadł przy niej chwytając jej dłoń- ale chyba nie o to, że się nie odzywałem ci teraz chodzi...- odparł zerkając na stół w jadalni, leżały tam gazety z jego wizerunkiem na głównych stronach, opisujące jego podboje w klubach
- Tom, a spróbuj postawić się na moim miejscu, jestem tu sama, a w chwilach w których potrzebuje wsparcia ty bawisz się w najlepsze- załkała odwracając się plecami do chłopaka
- Kim, chyba nie wierzysz w to co tam wypisują, fakt imprezowałem, ale nie byłem z żadna dziewczyną- bronił się
- Sama nie wiem w co mam wierzyć- zakryła twarz dłońmi
- Kim, przyznaje, codziennie poznaje wiele dziewczyn, wiele nawet mi się podoba, ale jestem tylko facetem- zaczął niepewnie, chwytając dziewczynę w biodrach i sadzając ją na swoich kolanach- ale jednego możesz być pewna, kocham cie i to ty masz moje serce, a to wszystko co o mnie wypisują to brednie- powiedział poprawiając jej grzywkę
- To są tylko słowa, Tom- odparła patrząc na chłopaka smutnym wzrokiem
- Pokazał bym ci jak bardzo cię kocham, ale chyba w stanie jakim się znajduje mogę mieć problem z celnością- zaśmiał się, próbując poprawić dziewczynie humor

~*~ 


                   Nie ubłagalnie zbliżała się godzina dwunasta, dziewczyna chodziła nerwowo po mieszkaniu. Tom za wszelką cenę próbował ją uspokoić, jednak jego zamiary poszły na marne.Kim z sekundy na sekundę nakręcała się jeszcze bardziej. Tak bardzo się obawiała straty synka, chodź wiedziała, ze nie ma takiej możliwości żeby ich rozdzielić.

- Jesteś pewna, że nie chcesz żebym z tobą jechał?- spytał popijając już kolejną kawę tego poranku. On też się obawiał tej rozprawy, dobrze wiedział, że były chłopak Kim jest zdolny do wszystkiego. Niczego nie mogli być pewni.
- Tak, Tom. Zostań w domu, nie potrzebuje jeszcze dodatkowych stresów- objęła go mocno- ktoś cie pozna i dopiero będzie afera, wystarczy już, że paparazzi wystają pod moim domem większe zamieszanie nie jest mi teraz potrzebne
- Mogę poczekać na was pod sądem- nie dawał za wygraną, chciał udowodnić dziewczynie, że zawsze może na nim polegać
- Doceniam to- oderwała się od niego- ale to nie jest najlepszy pomysł- pocałowała go w policzek
- Gotowa?- do domu wszedł zdenerwowany ojciec Kim, gdy dziewczyna znacząco kiwnęła głową mężczyzna wziął wnuka na ręce i ruszył w kierunku auta
- Wszystko będzie dobrze- chłopak objął ją mocno- gdy tylko to wszystko się skończy uciekniemy stąd- wyszeptał jej do ucha
- Boję się- westchnęła ciężko, w dłoni ściskając kolorową teczkę z dokumentami. Pocałował ją na pożegnanie. Gdyby tylko mógł sam by to załatwił, tak aby obyło się bez niepotrzebnych zmartwień i emocji. Lecz w tej sytuacji był bezradny, mógł się tylko przyglądać.

                   Niepewnym krokiem wkroczyła do głównego budynku sądu. W żołądku ją skręcało, dłonie nadmiernie pociły. Szła niczym na ścięcie głowy. W ręce kurczowo trzymała nosidełko z synkiem. Odłożyła je delikatnie na ławce, po  czym sama przysiadła.
                   Uspokoiła się trochę dopiero na widok adwokata. Wiedziała, że mężczyzna może dokonać wielkich rzeczy w tej sprawie, miała do niego pełne zaufanie. Poczuła niepokój gdy po korytarzu przechadzał się Max ze swoją panią adwokat.

- Zawsze możesz się wycofać- uśmiechną się szyderczo do dziewczyny
- Po moim trupie- odparła próbując powstrzymać emocje
- Sprawa z powództwa Kimberly Rosner przeciwko Maxowi Fritz- po korytarzu rozległ się zimny głos starszej kobiety


                   Na salę sądową wkroczyła podpierając się na swoim ojcu, Lea postanowiła zostać z małym Timo na korytarzu. Kim zajęła miejsce obok swojego adwokata. Wzięła głęboki oddech, bała się tego jakie brudy może wyciągnąć Max.

- Proszę mi powiedzieć- zaczął adwokat Maxa gdy Kim stała przy barierce- czy nadal ma Pani problemy z narkotykami?
- Nie- odpowiedziała drżącym głosem
- A czy to prawda, że wychowuje Pani teraz swojego synka wraz z mężczyzną który tak samo jak Pani był lub jest uzależniony od narkotyków?- Kim zerknęła na uradowanego i triumfującego Maxa
- I nie tylko- dopowiedział Max
- Panie Fritz, będzie miał Pan czas aby zadawać pytania, teraz proszę o spokój- odparła sędzina- Proszę odpowiedzieć na pytanie Pani Rosner...
- Wychowuje to za dużo powiedziane. Odkąd Max zostawił mnie i Timo szukałam w kimś oparcia. Tom jest przyjacielem na którego zawsze mogę liczyć- powiedziała przełykając ślinę, czuła okropną suchość w gardle
- Czy aby napewno tylko przyjacielem?- adwokat Maxa posłał dziewczynie szyderczy uśmiech
- Oddalam pytanie- odezwała się sędzina- to pytanie nie jest związane ze sprawą

                   Tak jak myślała, Max wyciągnął wszystkie brudy z jej życia i próbował wciągnąć w to jeszcze Toma. Lecz po przedstawieniu sędzinie wyjaśnień przez Kim, dowody okazały miażdżące dla Maxa. Sędzina wraz z ławnikami jednogłośnie i bez żadnych zastrzeżeń postanowili o odebraniu praw rodzicielskich Maxowi, a na dodatek ma zakaz zbliżania się na rok i trzy miesiące do Kim i jej rodziny.
                   Gdy tylko wyszła z sali rozpłakała się siadając przy siostrze i synku. Cieszyła się, że koszmar zwany Maxem odszedł w niepamięć, przynajmniej na jakiś czas.


                   Przed budynkiem sądu stał Tom z wielkim bukietem żółtych róż, otoczony tłumem paparazzi. W ten sposób chciał pokazać Kim jak bardzo zależy mu na niej i małym Timo. Wiedział, że od tej pory wszystko się zmieni, ale za wszelką cenę chciał się pokazać dziewczynie z jak najlepszej strony, nie patrząc na to jakie będą potem z tego konsekwencje.

- Byłem pewnie, że wszystko się uda- powiedział podchodząc powoli do dziewczyny
- Czy ty już kompletnie zwariowałeś? Wiesz co teraz będzie?- spytała ze łzami w oczach wtulając się w chłopaka
- Tak, nie będę musiał się już kryć z moją miłością do was- uśmiechnął się wyciągając małego Timo z nosidełka i przytulając go
- Tego się właśnie obawiałem- westchną ojciec Kim wsiadając wraz z Leą do samochodu
- Tato- dziewczynka chwyciła ojca za rękę- Kim nareszcie jest szczęśliwa, wiesz jak ciężko jej było...
- Wiem córcia, wiem - uśmiechnął się- tylko ty sobie zapamiętaj, pod moim dachem jest miejsce na tylko jednego muzyka, żeby ci nawet do głowy nie przyszło iść w ślady siostry
 - I co teraz?- spytała niepewnie Kim
- Teraz pojedziemy do ciebie, spakujesz się i jedziemy do moich rodziców- odparł mocując foteli w swoim aucie
- Coś mi się wydaje, że nie odpuścisz- zaśmiała się wkładając synka do fotelika
- Nie- odparł dumnie Tom, przyciągając dziewczynę do siebie, po czym pocałował ją namiętnie. W jednej chwili usłyszeli za sobą trzaski wydobywające się z aparatów i mocne flesze rażące ich po oczach.

3 komentarze:

  1. Nareszcie Tom zachował się jak facet! No jestem z niego dumna. Tylko niech już nie odwala, błagam... Przecież on potrafi być kochany, więc niech po prostu taki będzie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu wróciłaś! :D bardzo mnie cieszy ten fakt i czekałam z utęsknieniem na Twój powrót ;)
    No Tom pokazał że jest odpowiedzialnym facetem i potrafi kochać, oby tak dalej.

    Czekam na nastepny :)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom coraz bardziej się rozkręca w swojej roli, oby tak dalej. Wygrała sprawę z Maxem, zajebiscie! Ale mam wrażenie, że on i tak będzie ich nękać, jest jakiś niewyrzyty, czy co?

    OdpowiedzUsuń