środa, 9 października 2013

007. (...) Po co trwać w przeszłości, liczy się teraźniejszość. Liczymy się my tylko tu i teraz.


Ja mam wiarę ty masz szybki wóz, 
we dwoje łatwiej będzie nam.
Zostawmy to i uciekajmy stąd.
Póki mamy jeszcze czas.
Póki młodość mieszka w nas.





              Zaczęła się piękna jesień. Po ulicy cicho szeleściły liście, a z parku można było usłyszeć jak grupka dzieci rzuca się na sterty zgrabionych liści śmiejąc się przy tym donośnie. Na dworze z dnia na dzień robiło się coraz chłodniej.
              W domu panowała błoga cisza, Timo był z siostrą i tatą Kim na spacerze, Ronnie u rodziców. Z początku nie wiedziała za co mam się zabrać, czy posprzątać teraz czy też po rozwieszeniu prania. Po krótkim namyśle stwierdziła, że potrzebuje chwilę dla siebie. Chwyciła kubek z ciepłą herbatą w zmarznięte dłonie, usiadła pod kocem i sięgnęła po książkę leżącą tuż przy kanapie.
               Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosła się z kanapy, podążając w stronę drzwi, chwyciła delikatnie za klamkę i pociągnęła je do siebie. To był Max. Był ostatnią osobą której się spodziewała. Z wielkim grymasem na twarzy wpuściła go do środka.

- Zgubiłeś się?- spytała, mierząc wzrokiem chłopaka
- Przyjechałem zobaczyć się z synem- uśmiechnął się szeroko
- Wystarczyło zadzwonić, nie musiałeś się tłuc taki kawał drogi bo jego tu nie ma- poinformowała, nie okazując żadnych uczuć- poza tym teraz się dopiero obudziłeś, że masz syna? Nie sądzisz, że to trochę za późno?
- Lepiej późno niż wcale- burknął niezadowolony
- Czyżby taki groźny mężczyzna jak ty zaczął bać się swojej kuratorki i sądu?- parsknęła śmiechem patrząc na zmieszanego Maxa
- Nie przeginaj- syknął wściekły- przyszedłem pogadać, dogadać się jakoś. Chyba nie mówisz poważnie o odebraniu mi praw do Timo.
- Owszem, mówię bardzo poważnie. I nie zamierzam cię oszczędzać w sądzie- oparła się o kanapę
- Przecież  jestem jego ojcem- odpowiedział udając smutnego
- Na bycie ojcem trzeba sobie zapracować i zasłużyć- odparła oburzona- a ty gdzie byleś jak on walczył o życie? Gdzie byłeś jak miał w nocy kolki czy też wyrastały mu pierwsze ząbki, już nie mówiąc o ty gdzie byłeś jak stawiał swoje pierwsze kroki...
- Przyznaje mój błąd, ale wystraszyłem się. Chcę to wszystko jakoś naprawić. Jeśli tylko mi pomożesz może nam się udać- odparł próbując ją przytulić
- O czym ty mówisz- wyrwała się z jego objęć- już dawno nie ma nas. Więc jeśli myślisz, że głupie przepraszam sprawi, że znowu będziemy rodziną to się mylisz- krzyknęła - po za tym radzę ci stąd już spadać, zaraz mój tato wróci- wskazała mu drzwi. Chłopak chwycił Kim mocno za barki, lecz po chwili opamiętał się i ją puścił. Zdał sobie sprawę, że dziewczyna może użyć tego zdarzenia w sądzie. Wyszedł zaciskając zęby ze złości i klnąc pod nosem.

              Kim miała wrażenie, że nie za bardzo wiedziała co się właśnie stało. Domyślała się, że tak się to może skończyć. Max popatrzy na nią z miną zbitego psa, a ta jak zawsze mu wybaczy. Lecz ta Kim która teraz jest kochającą matką Tima i ukochaną sławnego gitarzysty Toma Kaulitza jest już zupełnie inną osobą. Wcześniej faktycznie wybaczyłaby wszystko Maxowi, lecz tamte czasy poszły w niepamięć, Kim stała się silniejsza.
               O zdarzeniu z Maxem jak i o jego wizycie nie powiedziała nikomu. Wiedziała, że jej tato będzie wściekły, więc nie chciała go denerwować.
                Gdy kończyła sprzątać w sypialni Ronnie, do domu wbiegła szczęśliwa Lea z Timo na rękach. Uśmiechnęła się na ich widok i odrazu wzięła synka na ręce.

- Marudził bardzo?-spytała odkładając synka na dywan z zabawkami
- Nic, a nic- powiedziała dumna dwunastolatka
- Dzięki, że się nim zajęliście- Kim zerknęła na tatę
- A gdzie ten twój Tom?- dopytywał się ojciec Kim
- Tato- popatrzyła na niego srogo- prosiłam cię...
- Już nic nie mówię- odparł, chowając się do kuchni
- No właśnie, kiedy wraca?- spytała Lea siadając obok swojego siostrzeńca
- Dzisiaj wieczorem. I tak sobie pomyśleliśmy, żeby zaprosić ciebie i tatę na kolacje- poinformowała siostrę- co ty na to? Myślisz, że ojciec będzie bardzo grymasił?
- No co ty! Już od dawna mi marudzi w domu, że niby jesteście ze sobą oficjalnie, a on nie miał kiedy z nim usiąść i pogadać- uśmiechnęła się Lea. Kim uśmiechnęła się sama do siebie. Obawiała się spotkania taty i Toma, bo dobrze wie, że jej ojciec jest trochę uprzedzony do chłopaka.
- Tato przyjdziesz do nas wieczorem na kolacje?-spytałam niepewnie
- Do nas?- zmarszczył czoło
- Do mnie i Toma- odpowiedziała drżącym głosem
- Jeśli tylko chcesz - przytulił ją- a teraz musimy wracać, muszę odwieźć twoją siostrę do koleżanki- pocałował ją w czoło i wyszedł przed dom

                Uradowana i trochę niespokojna Kim spojrzała na bawiącego się synka po czym chwyciła za telefon. Gdy tylko usłyszała głos Toma w słuchawce rozpłynęła się, nie widzieli się już prawie miesiąc. Poinformowała chłopaka o kolacji z jej ojcem, Tom na początku bał się trochę spotkania z tatą Kim, bo dobrze wiedział, że nie przepada za nim, a po za tym wydawał mu się groźny i agresywny.

**

                Timo właśnie zasnął więc Kim zabrała się za przygotowywanie kolacji. Nakryła do stołu, zapaliła świeczki i ułożyła na stole kieliszki. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Z wielkim uśmiechem pobiegła je otworzyć.

- Mmmm..- mruknął Tom, gdy Kim wpiła się w niego ustami- chyba będę częściej wyjeżdżać- zaśmiał się pod nosem, wręczając dziewczynie bukiet jej ulubionych słoneczników- mały już śpi?
- Dopiero co zasnął- przytuliła się do chłopaka
- To jutro dam mu prezent- uśmiechnął się stawiając ładnie zapakowany karton pod telewizorem
- A tym razem kupiłeś prezent dla Timo, czy znów dla siebie?-spytała wytykając mu ostatnio przywieziony samochodzik zdalnie sterowany dla małego którym zawzięcie bawił się Tom
- Mój ty złośliwcu- przyciągnął dziewczynę do siebie składając pocałunki na jej szyi. Namiętną chwilę przerwał dzwonek do drzwi.
- Idź otworzyć, ja pójdę po wino- uśmiechnęła się popychając go w stronę drzwi
- Dobry wieczór- uśmiechnął się niepewnie, wpuszczając ojca Kim do środka
- Miło mi cię w końcu poznać młody człowieku- uścisnął mu dłoń
- Mi pana również- uśmiechnął się zabierając od mężczyzny kurtkę i wieszając ją na wieszaku- zaproś tatę do stołu, a ja pójdę do niego- powiedział gdy tylko usłyszał płacz małego Timo
- On zawsze tak się stara czy tylko próbuje zrobić na mnie dobre wrażenie?- spytał zaciekawiony ojciec
- Zawsze- uśmiechnęła się Kim nalewając ojcu wino


**

                Po miło spędzonym wieczorze, ojciec Kim przekonał się, że Tom ma dobre intencje, a jego ukochana córeczka i wnuk wydają się być naprawdę szczęśliwi u jego boku.
                Gdy tylko tato Kim wyszedł, Tom poleciał do sypialni sprawdzić czy Timo śpi, aby po chwili móc spędzić chwilę sam na sam z jego mamą. Na szczęście maluch słodko spał, tom zapalił mu tylko lampkę na szafce nocnej, poprawił kołderkę i odłożył pluszaka na komodę. 
- W końcu sami- wyszeptał wtulając się w Kim
- I nikt nam nie przerwie- brunetka zachichotała radośnie 
- Przepraszam, że tyle czasu mnie nie było ale....- mówił siadając na kanapie, po czym Kim usiadła na nim okrakiem i położyła mu palec na ustach, wtedy chłopak zamilkł, uważnie przyglądając się dziewczynie
                Po upojnej i pełnej rozkoszy nocy oboje zasnęli w swoich objęciach....

 If there's any justice in the world
I would be your man
You would be my girl
                 
**

                 Gdy nad ranem Tom się obudził, rozglądał się po salonie w poszukiwaniu Kim. Gdy tylko usłyszał szept dziewczyny i gaworzenie jej synka, podniósł się z kanapy, założył bokserki i poszedł w kierunku sypialni. 

- Jak się spało?- spytała Kim uśmiechając się szeroko gdy w drzwiach zobaczyła zaspanego jeszcze Toma
- Dobrze- wziął Timo na ręce- bo w końcu z tobą - pocałował ją namiętnie, po czym zabrał jej synka do salonu gdzie bawił się z nim i był tak zafascynowany chłopcem, że nawet nie zauważył jak Kim zdążyła zaparzyć kawę i zrobić śniadanie. Posadził chłopca w foteliku przy stole, po czym sam zaczął pałaszować jajecznicę- dzisiaj zabieram was na zakupy- mówił buzią pełną jajecznicy
- Wiesz, że mogę sama zapewnić nam to czego potrzebujemy- oburzyła się Kim
- Kimuś wiem, ale zrób mi tą przyjemność i pozwól mi zrobić coś dla was- uśmiechnął się, po czym chwycił jej dłoń i pocałował ją- w końcu musze mieć na co wydawać te moje miliony -zaśmiał się - wiesz- odparł niepewnie- tak sobie pomyślałem- wypalił gdy Kim wstała od stołu, chwycił ją za rękę i posadził na swoich kolanach- skoro ja poznałem twoją rodzinę, może teraz ty poznałabyś moją...
- Słucham?- zdziwiła się- ale Tom, to chyba nie jest dobry pomysł, jak ty to sobie wyobrażasz, przecież ja mam dziecko....
- Ale moja mama wie o tobie i o Timo- wtrącił
- Nie wiem czy to dobry pomysł- uśmiechnęła się niepewnie- pogadamy o tym wieczorem, teraz musisz przecież lecieć do chłopaków
- Otóż nie- odparł dumnie- mam dzisiaj cały dzień dla was, więc zbierajcie się bo jedziemy na zakupy


                 Jak powiedział tak zrobiła. Kim ubrała synka, włożyła śpiącego malca do wózka i sama poszła się wyszykować. Stała chwilę przed szafą lecz po dłuższym namyśle wyciągnęła z niej żółtą sukienkę przed kolano, włożyła na nogi swoje ulubione czarne szpilki, pomalowała się i była gotowa. Obawiała się tego czy w sklepie nie zrobi się rozgardiasz kiedy odkryją, że przyszła z Tomem. Nie chciała, aby natrętni paparazzi czy też zwariowane fanki zepsuły im dzień.
               Złe przeczucie Kim nie było bezpodstawne. Z początku kiedy byli na dziale dziecięcym, nikt nawet nie podejrzewał, że będzie się w nim znajdował Tom, dlatego też nikt nie zwracał na niego uwagi, lecz gdy tylko weszli do ulubionego sklepu dziewczyny tłum znajdujący się w sklepie zaczął szeptać i odwracać się za nimi. Wściekły Tom był zmuszony zostawić Kim samą w sklepie. Chwycił za wózek z Timo i ruszył do auta. Posadził małego w foteliku, ostożnie zapiął mu pasy i ruszył z zatłoczonego przed parkingu na ostatnie piętro parkingu wielopoziomowego gdzie jak się później okazało stało tylko jedno auto. Chłopak odetchnął z  ulgą, chodź był zły sam na siebie, że nie mógł towarzyszyć dziewczynie w dalszych zakupach.
               Pomimo tego, że dziewczyna została chwilowo porzucona przez swojego chłopaka cieszyła się z chwili dla siebie. Nareszcie mogła odświeżyć swoją szafę po ciąży. Wprawdzie po ciąży już nie wróciła do swojej poprzedniej wagi jak i rozmaru S, lecz rozmiar M też dobrze się na niej prezentował.
               Po godzinnym "buszowaniu" po sklepach Kim wyszła obładowana torbami. Z wielkim uśmiechem upchała wszystkie kolorowy torby do bagażnika po czym ruszyli do domu.
               Z racji tego, że kupiła wiele rzeczy Tom chciał aby wszystkie przymierzyła i mu się pokazała. Tak też zrobiła, wyjęła z małej czerwonej torebeczki komplet czarno-turkusowej bielizny. Nałożyła na siebie po czym subtelnie wysunęła się z sypialni czekając na reakcje chłopaka.
              
- Gdyby nie twój syn już od pięciu sekund nie miałabyś tego na sobie- westchnął, ciężko oddychając i przeszywając dziewczynę wzrokiem- trzeba było zostawić to na sam koniec- wytknął język- może już by spał- lekko zawstydzona dziewczyna wróciła do sypialni aby się przebrać. Kolorowe torby zepchnęła z łóżka pod szafę, a sama chwyciła obszerną bluzkę swojego partnera, założyła krótkie spodenki i wróciła do chłopaka- a ja myślałem, że za każdym razem będziesz miała na sobie mniej- uśmiechną się przyciągając dziewczynę do siebie
- Ale nie powiedziałeś czy ci się podoba- usiadła, opierając się o jego bark
- Dla mnie i bez tego byłoby dobrze- zaśmiał się- poza tym to chyba wystarczający dowód- wskazał ręką na swoje krocze
- Pozwól, ze nie będę sprawdzać- odparła kierując się do kuchni
- Namyśliłaś się już?- spytał przytulając się do pleców dziewczyny- pojedziesz ze mną do rodziców?
- Jeśli jesteś tego w pełni świadomy czemu nie, tylko zdajesz sobie sprawę, że tak długa wyprawa z małym nie będzie niczym fajnym. On będzie przez całą drogę płakał, a przecież gdzieś muszę zmieścić wózek i łóżeczko a nie mówię już o jakiś walizkach z ubraniami- odwróciła się w stronę chłopaka
- Jeśli chcesz mnie zniechęcić to ci się to nie uda- posłał jej całusa
- Od razu zniechęcić- oburzyła się- większość, albo nawet wszystkie dziewczyny które przyprowadzałeś do domu nie miały rocznego dziecka
- Zacznijmy od tego kochanie, że do domu to przyprowadziłem tylko jedną dziewczynę i miałem wtedy jakoś 6 albo 7 lat. Więc przyznasz, że to się raczej nie liczy- pocałował ją w czoło po czym wyszedł do salonu
 - Powiedz mi Tom-  zwróciła się do chłopaka- po co ty to wszystko robisz? Po o zajmujesz się Timo chodź nie musisz...
- Bo odkąd cię poznałem zawsze dużo dla mnie znaczyłaś. I kocham cię- odparł- czy ta odpowiedź cię satysfakcjonuje?
- Powiedzmy- rozsiadła się na kanapie
- Mała, co jest?-spytał troskliwie- co cię tak wzięło na refleksje?
- Nigdy nie rozmawialiśmy o tym co było z nami po Monarze. Czuje, że odrzucasz ten fakt- przytuliła się do niego       
- Kicia- odparł- po co mamy to rozpamiętywać? Było minęło, jesteśmy czyści i to jest najważniejsze, że nie ciągnie nas do tego świństwa- cisza po wypowiedzi Toma była dość krępująca. Dziewczyna niepewnie spojrzała na Toma, po czym wróciła do oglądania filmu.

1 komentarz:

  1. I znowu Max, niech on się od nich odczepi, bo jak nie to sama się do niego pofatygować i dam w tą jego mordkę porządny cios. Zakupy, jejku, jak ja dawno na nich nie byłam, została sama, ale przynajmniej mogła coś sama sobie wybrać. Też bym chciała dostać taki samochodzik, to jest nie fair.

    OdpowiedzUsuń