sobota, 24 listopada 2012

005. (...) Czasami, kiedy mówię, że jest ok. Chce, aby ktoś spojrzał mi głęboko w oczy, przytulił i powiedział "wiem, że tak nie jest"




            Dni mijały szybciej niż sekundy, dla niej liczył się tylko synek. Cały świat był nie istotny. Pogodziła się z myślą, że ojciec je synka nie będzie odgrywał znaczącej roli w jego życiu, chodź to brzmi brutalnie, ale jest szczęśliwa z tego powodu. Timo z dnia na dzień stawał się coraz silniejszy.            Odłożyła go ostrożnie do łóżeczka całując delikatnie w czoło po czym usiadła naprzeciw niego uśmiechając się sama do siebie. Złożyła starannie otaczające ja ubranka i odłożyła je do szafki.


- Zasnął? -spytał ojciec Kim wchodząc do jej pokoju
- Tak – odparła- nareszcie – uśmiechnęła się szeroko w stronę ojca
- Kim, możemy pogadać? - spytał bardzo niepewnie, łamiącym się głosem
- Jasne- położyła się na łóżku
- Kimuś, ja nie chce ci prawić morałów, ale jak długo to będzie tak wyglądało? Wiesz dobrze, że nie przepadam za tym twoim Tomem, jak dla mnie to jeden wielki cwaniak – oparł głowę o ścianę zerkając na smutna córkę – córcia ja po prostu się o ciebie boje, najpierw Max zrobił ci dziecko i uciekł, a Teraz ten Tom – prychną – nie chce żebyś znowu jakiś palant cię zranił
- Tatuś to moje życie. Wiem co robię, a nawet jeśli nie wiem to pozwól, że to ja będę sama decydować co dla mnie jest dobre, a co nie. Ty za mnie życia nie przeżyjesz, ani nie wychowasz za mnie Timo – uniosła się i przykryła dziecko kocykiem – życie przewróciło mi się o 180 stopni, ale jestem szczęśliwa. Nie oddałabym Timo nikomu za żadne skarby świata. To jest teraz cały mój świat. Tom to tylko dodatek do tego żebym była jeszcze bardziej szczęśliwa- odparła przytulając się niepewnie do ojca
- Wiem córcia, wiem – uśmiechną się szeroko


**
            Był piękny wieczór, gwiazdy raziły swoim blaskiem po oczach. Kim właśnie skończyła kąpać małego Timo. Położyła go delikatnie na łóżku, założyła mu śpioszki i położyła się obok synka czekając aż zaśnie i będzie miała chwile da siebie. Wiedziała, że wczesne macierzyństwo to nie jest prosta sprawa, ale pomimo tego podjęła się tego wyzwania. Samej było jej ciężko, lecz wiedziała, że zawsze może liczyć na ojca, siostrę a nawet Ronnie, która twierdzi, że nie lubi dzieci i nigdy nie będzie miała swoich, chodź widać, że uwielbia spędzać czas z małym Timo i wcale jej to nie przeszkadza, że czasem przy rozmowie z nim nic jej nie odpowiada tylko uważnie słucha.
            Po ostatniej kłótni z Tomem, lub jakby on to nazwał ostrej wymianie zdań nie rozmawiają ze sobą. Oboje już nawet nie pamiętają o co poszło, ale Kim stwierdziła, że nie będzie pierwsza wyciągać do niego ręki, jeśli nie zadzwoni to znaczy, że nie było im pisane być razem.
            Tak też się stało. Nie odzywał się do niej już miesiąc, żadnego sms'a, meila, nic, zupełnie żadnego znaku życia. Na dodatek Ronnie przynosiła z pracy jakieś pisma płotkarskie w których roiło się od artykułów o Tomie, szczególnie o jego podbojach w nocnych klubach. Kim dobrze wiedziała na co się pisze wiążąc się z nim. Lecz nie myślała, że aż tak ją to zaboli. Zdarzało się, że częściej rozmawiała z Gustavem czy Billem niż z nim. On był wiecznie zmęczony lub miał kaca.

**

- Kim! Ktoś do ciebie – krzyknęła Ronnie stojąc przy drzwiach. Kim wybiegła z pokoju z nadzieja, że To tom, lecz w drzwiach ujrzała kogoś innego
- Gustav? - zdziwiła się – co ty tu robisz? Sam jesteś? - pytała rozglądając się w nadziei, że Tom jednak przyjechał
- Tak – uśmiechną się – byłem u mamy i pomyślałem, że zobaczę co u was. Mogę wejść?-spytał po chwil
- Jasne- uśmiechnęła się szeroko wpuszczając blondyna do domu- Napijesz się czegoś?-spytała
- Tak- powiedział siadając na sofie w salonie. W jednej chwili po całym domu rozległ się donośmy płacz Tima
- Trzymaj- wręczyła mu szklankę z sokiem – obowiązki wzywają – uśmiechnęła się i szybkim krokiem podążyła do pokoju
- Czekaj. Pomogę ci – uśmiechną się szeroko- cześć malutki- wyją go delikatnie z łóżeczka, a Timo od razu przestał płakać tylko uśmiechał się do blondyna i złapał go za palec
- To jakiś cud- szepnęła Kim przytulając się do Gustava i zerkając na uśmiechniętego synka

            Gustav stojąc obok brunetki mimowolnie ją objął i ułożył głowę na jej ramieniu, a gdy nie usłyszał słów sprzeciwu musnął lekko jej policzek, sprawiając że na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech.
            Jednak odskoczył od niej szybko, słysząc dość wyraźny rumor w holu a po chwili do pokoju dziecinnego wpadła zdyszana Ronnie z odkurzaczem w dłoniach.

- Weźcie małego i idźcie na spacer - poprosiła, podłączając kabel do gniazdka. Kim wiedząc o natarczywości i upartym przysposobieniu przyjaciółki podreptała grzecznie za perkusistą, który zdążył już przechwycić Timo i wynieść go do salonu, gdzie stał wózek. Po chwili wyszli nie chcąc słuchać bełkotania blondynki na temat ich powolnego tempa.

            Kim spojrzała wymownie na perkusistę który rozglądał się nerwowo, gdy okrążali staw w parku.

- Co się stało?-spytała niepewnie, oglądając się dookoła parku
- Zakryj małemu twarz,nie mogą go zobaczyć. A ty się uśmiechnij, będziemy jutro na okładce - Gustav wskazał na grupkę reporterów którzy namolnie robili im zdjęcia, a Kim rzuciła się w stronę wózka, by zarzucić na niego tetrową pieluchę, by ta zakryła buzię chłopca.
- Wracajmy do domu, mam dość wrażeń na dziś - dziewczyna westchnęła, trzymając łokieć perkusisty, który sprawnie zawrócił wózek i szybkim krokiem skierowali się w stronę osiedla na którym mieszkała brunetka.


            Jeszcze tego samego dnia zdjęcia pojawiły się w internecie, a następnego dnia były już na okładkach młodzieżowych magazynów i nie tylko- Ładnie razem wyglądacie- Ronie rzuciła Kim gazetę
- Niewierze- odparła Kim czytając stek bzdur na swój temat- jak oni mogą takie bzdury wypisywać?!
- Kimuś- usiadła przy niej- nie przejmuj się. To tylko plotki. Oni na tym zarabiają- Ronnie przytuliła z całych sił załamaną przyjaciółkę
- Teraz już wiem dlaczego Tom chciał za wszelką cenę się ukrywać. Jak ja mogłam być tak głupia i robić mu z tego powodu awantury- mówiła rozpaczliwie. Pewnym ruchem chwyciła telefon i wybrała numer Toma, jednak jego telefon był wyłączony.
- Daj spokój. On też mógł ci powiedzieć dlaczego to robił. Olej go – powiedziała Ronnie popijając kolejna już dzisiaj kawę
- Łatwo ci powiedzieć – westchnęła- mam nadzieje, że nie zobaczy tej gazety
- Kim! To tylko gazeta. Poza tym Gustav pewnie mu wszystko wyjaśni- uśmiechnęła się w stronę przyjaciółki
- Mówisz tak jakbyś Toma nie znała. Wścieknie się jak nic – powiedziała smutno po czym wyszła do swojego pokoju


            Było tak jak Kim przewidziała, na ataki ze strony Toma nie musiała długo czekać. Ronnie właśnie kąpała Timo gdy po domu rozległo się mocne walenie do drzwi. Kim podniosła się z fotela i podążyła do drzwi. Była przestraszona. Zupełnie nie wiedziała co ma robić. Spoglądnęła przez dziurkę w drzwiach i zobaczyła Toma. Pewnie otworzyła drzwi z uśmiechem na twarzy. Zerknęła na niego i nie mogła uwierzyć w to co widziała.


- Ty jesteś kompletnie pijany! Wracaj do hotelu! - krzyczała usiłując wypchnąć Toma z domu
- Pójdę jak wyjaśnimy sobie kilka spraw kochanie – uśmiechną się szyderczo w stronę przerażonej brunetki
- Wyjdź stąd! - krzyknęła Ronnie odkładając małego do kojca stojącego w salonie
- Najpierw powiedz mi jak długo to trwało? Jak długo robiłaś mnie w wała. Tylko dlatego się ze mną spotkałaś! To było zaplanowanie prawda!? - krzyczał z wyrzutem w głosie, jak opętany, ledwo trzymając się na nogach
- Jak możesz tak mówić – oburzyła się po czym uderzyła blondyna z całej siły w policzek- to ty się do cholery nie odzywasz! Myślisz że nie wiem z iloma dziewczynami spałeś od ostatniej wizyty u mnie?! Otóż dla twojej wiadomości wiem!- krzyknęła wycierając łzy skrawkiem rękawa- wyjdź i nigdy już nie wracaj! - powiedziała patrząc na chłopaka
- Myślałem, że mnie kochasz...a ty się zwyczajnie puściłaś. I to z kim? Z największą fajtłapa, luzerem, kompletnym zerem- szepną wrogo i udał się o wyjścia
- Wyjdź...-wyszeptała osuwając się po ścianie

            Ronnie pobiegła zamknąć za nim drzwi. Nie wiedziała co ma zrobić. Kim była załamana. Miała ochotę zabić Toma. To nie Kim powinna teraz płakać i cierpieć. Ona już swoje przeszła, a ten teraz ją jeszcze bardziej dobija.”Leżącego się nie kopie idioto!!” - pomyślała, lecz ugryzła się w język, żeby nie powiedzieć tego głośno przy Kim.


**


            Powoli zwlekła się z łóżka i poszła pod prysznic. Na chybił trafił przyciska guziki na panelu i w rezultacie przeskakuj z nogi na nogę, chłostana strumieniami wody, na przemian lodowatej i prawie wrzącej. Pod koniec zalewa ją cytrynowa piana. Wysuszona i nasmarowana balsamem nawilżającym sięga po ubranie, które czeka na nią na pralce. Obcisłe jeansy spodnie, niebiesko-pomarańczowa bokserka, adidasy.
            Zdążyła zapomnieć o wczorajszym wydarzeniu. Ubrał małego, spakowała potrzebne jej rzeczy i wyszła na spacer. Chciała w spokoju przemyśleć kilka rzeczy. Z początku była wściekła na Toma, jednak po jakimś czasie stwierdziła, że nie ma sensu się denerwować, był pijany, nie wiedział co mówi. Usprawiedliwiała go w taki sam sposób jak wcześniej robiła to przy wybrykach Maxa. Zawsze ulegała. Zawsze...


Dwie osoby się kochają. Dwie osoby, tak dalekie, a tak bliskie. Kiedyś jedność- teraz dwa odległe światy. Połączone jedną silną nicią niczym pajęczą- miłością ponad wszytko. Wielka miłość, wielka tragedia. Chyba za dużo się stało między nimi. Za dużo łez o wiele za dużo cierpień, rozczarowań.
Nie potrafią wykorzystać tego pięknego daru...


**

            Leżał w zdemolowanym przez niego hotelowym pokoju na łóżku gapiąc się w sufit już od trzech godzin. Nie odezwał się do nikogo ani słowem. Tłumił w sobie złość, żal i wszystkie inne uczucia. Miał mętlik w głowie. Już od jakiś dwóch godzin czuje się na tyle trzeźwy, żeby wytłumaczyć sobie wczorajsze zachowanie. Tak bardzo bał się tego, że ją straci. A on sam dawał jej na każdym kroku powody, żeby to ona go zostawiła. Tak bardzo ją kochał, lecz za wszelką cenę chciał ją uchronić przed całym światem. Bał się najbardziej o to, że ją zrani. Po raz kolejny zresztą...

- Kurwa- westchną Gustav wchodząc do pokoju kumpla i ostrożnie się po nim rozglądając
- Czego chcesz? -spytał przepełniony nienawiścią
- Pogadać- usiadł i niepewnie spoglądał na kumpla
- A myślisz że mamy o czym? Ruchałeś moją laskę za plecami! Co tu wyjaśniać?! - podniósł się i zerkną na smutnego Gustava
- To nie tak. Do niczego nie doszło idioto! Pojechałem cie kryć! Chciałeś żeby dowiedziała się o tym że wcale nie siedziałeś w studiu?!- krzyknął potrząsając Tomem. Po chwili blondyn poczuł cios. Gustav podniósł się z ziemi ocierając krew lecącą z ust.
- To skąd niby wiedziała o tych wszystkich laskach? - spytał po chwili namysłu
- Tom ona nie jest kretynką. Zna cie. A pomimo tego nie ma do ciebie o to pretensji- poklepał kumpla po ramieniu
- Czyli zrobiłem z siebie idiotę?! -spytał załamany
- Jak zwykle..-odparł z uśmiechem- ogarnij się, wsiadaj w auto i jedź ją błagać o wybaczenie bo w końcu którego dnia naprawdę nie wytrzyma i cie zostawi – westchną rzucając Tomowi ręcznik i wychodząc z jego pokoju

            Wskoczył pod lodowaty prysznic, wyszykował się i pobiegł do auta, po drodze w hotelowej kwiaciarni kupił ogromny bukiet czerwonych róż, rzucił go na boczne siedzenie i ruszył na pełnym gazie, aż opony zapiszczały. Włączył głośno muzykę i myślał co jej powie. Zupełnie nie wiedział jak ma wytłumaczyć swoje kretyńskie zachowanie.
            Stojąc przed drzwiami jej domu delikatnie zapukał w drzwi. Zakrył twarz kwiatami i czekał, aż wręczy je ukochanej dziewczynie

- Przepraszam. Jestem idiotą...wiem-zaczął gdy tylko usłyszał, że drzwi się otwierając
- Jak dla mnie to jesteś totalnym dupkiem, który nie zasługuje na miłość i poważne traktowanie-westchnęła zaspana Ronnie
- Yyy..hej- podrapał się po karku- jest Kim?- spytał lekko zmieszany
- Nie ma jej. Wyszła gdzieś- zagrodziła mu drogę ręką
- Mogę na nią poczekać?- spytał niepewnie
- Jak już musisz- westchnęła ciężko po czym wpuściła chłopaka do środka- Jak możesz to zerknij przez chwile na małego. Ja muszę na chwile wyjść- uśmiechnęła się szeroko w stronę chłopaka
- Ale...
- Będę za 20 minut!- krzyknęła zatrzaskując za sobą drzwi

            Podszedł powoli do kojca w którym leżał Timo. Przykrył go kocykiem, odstawił pusta butelkę po mleku na komodę. Poprawił jego pluszaki. Uśmiechną się szeroko i usiadł na fotelu obok. Kiedy mały zaczął się wiercić, Tom niepewnym ruchem wziął go na ręce. Położył się na kanapie, ułożył małego na klatce piersiowej i przykrył ich kocem.

- Wiesz. Masz cudowna mamusie. Kocham ją tylko jakoś nie potrafię tego okazywać- mówił tak dopóki nie poczuł zmęczenia drogą i zasną. Gdy tylko się obudził ONA już siedziała przed nim uśmiechając się w jego stronę.
- Hej – podniósł się – ja właśnie...
- Daj mi go – zwróciła się do Toma
- Nie- zerwał się – ja to zrobię- uśmiechną się do chłopca i położył go w kojcu
- Dzięki. Przebiorę się i wtedy pogadamy ok? - rzuciła gdy tylko zauważyła, że Tom otwiera usta, poszła do garderoby i przebrała się w dres. Usiadła n kanapie i czekała na jakąkolwiek reakcję Toma.
- Kim daj mi wszytko wyjaśnić...-usiadł przy niej
- Nie Tom- odsunęła się od niego- Ty już swoje wczoraj powiedziałeś. Teraz ja ci coś powiem – popatrzyła na niego smutnym wzrokiem - Nie obchodzi mnie z kim sypiasz, z kim spędzasz czas, to jest twoje życie, przecież masz swój rozum, ale nigdy, prze nigdy mnie nie okłamuj i nie olewaj- powiedziała ciężko wzdychając
- Wiem, zrobiłem z siebie idiotę. Możesz mnie za to znienawidzić, ale ja nie wiem co robię, odkąd spotkałem cię po naszej rozłące nie potrafię racjonalnie myśleć – odparł- ja, chyba się...
- Nie kończ, bo narobisz mi przez to złudnych nadziei- odp. Przykrywając się kocem
- Dlaczego tak mówisz? Ty nie czujesz tego samego?- spytał po chwili ciszy
- To co ja czuje jest teraz najmniej ważne. Najważniejsze jest to, że jeśli chcesz, żebym ci zaufała, była z tobą musisz zmienić podejście do mnie. Nie każe ci zrywać kontaktów, zabrać ci czasu, którego i tak masz dla mnie mało, ale chce wiedzieć, że wtedy kiedy będę cię potrzebowała ty po prostu będziesz...- odparła siadając obok niego
- To chyba oczywiste w związku. Ale ty też musisz się na coś zgodzić- powiedział, łapiąc ją za ręce- przynajmniej dwóch ochroniarzy. Jeśli w świat pójdzie wiadomość, że jesteśmy razem, media i fani nie dadzą ci spokoju

2 komentarze:

  1. Kocham Cię .!
    Rozdział jak i sam blog jest CUDOWNY !
    Ty dobrze wiesz, że czekam z niecierpliwością na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny wybryk Toma, który znowu namieszał. Jak mógł pomyśleć, że Gustav, ten dobry, może spotykać się z Kim? No! Przecież to jakiś absurd. Jednak wiadomo, że ludzie potrafią stwarzać we własnych głowach najróżniejsze scenariusze takie jak ten. Timo chyba polubił Toma, oby to nie było złudzenie, bo oni aż nadto do siebie pasują. Po rozmowie z Kim może wreszcie się ocknie, zrozumie sama siebie, bo jeśli tak dalej pójdzie to się pogubi we własnych myślach.

    OdpowiedzUsuń