sobota, 3 listopada 2012

003. (…) Widzisz jej spojrzenie? Przesiąknięte jest smutkiem, tęsknotą, czymś, czego pragnie ponad wszystko




            Już dawno nie widziała jej takiej szczęśliwej. Od śmierci mamy, Lea stała się oschła i nie potrafiła cieszyć się tak jak wcześniej. Dziś Kim po raz pierwszy od dłuższego czasu widziała szczery uśmiech na twarzy nastolatki. Chodź spotkanie ze swoją miłością z przeszłości nie było łatwe dla Kim, poświęciła się dla siostry. Tak bardzo ją kochała, nie chciała, żeby siostra chodź odrobinę czuła się przez nią odrzucona. Odkąd się wyprowadziła poświęcała jej mniej czasu ze względu na ojca. Nie chciała się z nim na razie widzieć, a tym bardziej rozmawiać.

- Kim! Co jest? - nastolatka gwałtownie odwróciła się w stronę skulonej siostry
- Nie wiem. Dzwoń po Maxa – syknęła z bólu po czym ścisnęła podbrzusze

           Po dwudziestu minutach Max był już pod halą. Lea pomogła wstać siostrze i zaprowadziła ją do auta. Widać było, że nastolatka bała się o siostrę. Dojechali do pobliskiego szpitala najszybciej jak tylko mogli. Max wyją Kim z auta i pobiegł na izbę przyjęć.

- Co się stało? - młoda pielęgniarka podbiegła do nich
- Nie wiem. Zadzwoniła, ze strasznie ją boli brzuch – odpowiedział przestraszony
- Połóż ją tutaj- wskazał na wolne łózko stojące w korytarzu – ja zaraz przyprowadzę lekarza- powiedziała i pobiegła po lekarza

           Dosłownie parę sekund później pielęgniarka wróciła z lekarzem. Zabrali Kim na USG, żeby zobaczyć czy wszystko w porządku z dzieckiem. Bała się, że je straci. Po wykonaniu rutynowego badania USG okazało się, że to jednak nic groźnego i że z dzieckiem nic się nie dzieje. Lea odetchnęła z ulgą, Kim dostała leki przeciwbólowe i opuściła szpital, tylko Max był zdenerwowany i spięty.

- Co ci się dzieje?-zapytała brunetka, patrząc na chłopaka, który milczał jak zaklęty. Bez słowa wyjaśnień wysiadł z samochodu i poszedł do mieszkania. Dziewczyna dogoniła go w miarę szybko i zatrzymała w przedpokoju- no więc, co ci jest?
- Co mi jest!?-wrzasnął rozwścieczony- Idziesz na koncert bandy transseksualistów po czym muszę cię z niego odbierać, bo coś się dzieje z dzieckiem!! I jeszcze masz czelność pytać, co mi jest ?! -Ton jego głosu był inny niż przy innych kłótniach, które przy tej były nic nie znaczącymi błahostkami. Był taki wymagający, nieznoszący sprzeciwu czy pytania „Dlaczego? - To ty do cholery nie wiedziałaś, że nie powinnaś iść tam!? Jest niebezpiecznie na takich imprezach, a ty się wepchałaś do pierwszego rzędu, gdzie fanki na ciebie napierały, przez co brzuch był miażdżony przez barierki!-ryknął, bez skrupułów popychając dziewczynę na sofę
- Poszłam tam tylko ze względu na Leę!-krzyknęła Kim, powstrzymując łzy.
- A jak Lea powie ci, że masz usunąć ciążę to też to zrobisz?!- zapytał, omiatając ją zimnym spojrzeniem
- Nie odzywaj się do mnie-burknęła, zawiązując włosy w kitkę. Nie zauważyła kiedy chłopak wyszedł z salonu i zaczął się pakować. Brunetka po chwili weszła do ich sypialni ze zdziwioną miną- A ty gdzie się wybierasz w środku nocy?!
- Wylatuję do Francji -odrzekł chłodno - Nie wiem na ile. Mam bilet w jedną stronę.

Zatkało ją. Otworzyła oczy ze zdziwienia i bez słowa pozwoliła mu wyjść z mieszkania. Zagryzła wargi i rozpłakała się, a łkanie zamieniło się w głośny szloch wypełniający całe mieszkanie. Została zupełnie sama, bez pieniędzy i mieszkania.

„...położyła spać się, gdy łza obmyła twarz jej,
kolejny raz zwątpiła w nas i w cały świat i w prawdę,
gdy cały świat im kradł marzenia, świat zabił uczucia,
za swoją prawdę mógłbym zabić mówił,
za swoją damę mógłbym walczyć do ostatniej krwi kropli
wziął klucz, trzasnął drzwiami, wyszedł zabić swój krzyk...”


**

        Wychodzili już z hali, gdy Kaulitz został na chwilę szukając paczki Marlboro. Zauważył na sofie kurtkę i pluszaka. Zmrużył oczy myśląc, kto to mógł zostawić.

- Lea-szepnął cicho, zbierając rzeczy. Zostawił w spokoju papierosy i wyszedł z kurtką i misiem w dłoniach. Gdy wsiadł do czarnego Chevroleta, który był ich kochanym busem, trzy pary oczu zwróciły się w jego stronę -No co?
- Co ty masz?-zapytał Bill, patrząc na brata ze zdziwieniem
- Nic -odrzekł niepewnie gitarzysta, wzruszając ramionami- Lea zostawiła w garderobie
- To może zadzwoń do Kim i powiedz jej o tym? -zapytał Gustav, patrząc na przyjaciela ze sceptyczną miną
- No właśnie. Chyba masz jej numer-zagadnął Georg
- Nie!-krzyknął Tom, ściskając w dłoniach zabawkę
- Co? Wstydzisz się? -zapytał perkusista, po czym auto wypełniły trzy różne śmiechy
- No jasne-burknął Kaulitz -Nie mam obowiązku oddawać jej tych rzeczy
- Jezu, to ja to zrobię -westchnął Bill i wziął od brata czarny płaszczyk- Daj mi jeszcze misia i numer Kim
- Nie ma mowy!-krzyknął muzyk i odzyskał kurtkę dziewczyny- Sam to zrobię. W odpowiednim czasie- Po czym wysiedli przed hotelem i poszli do recepcji. Rozbawiony Georg odebrał klucz od recepcjonistki i pojechali na najwyższe piętro budynku. Kiedy tylko Tom wszedł do swojego pokoju i rzucił się w stronę portfela leżącego w jednej z wielkich walizek. Wyrzucił na łóżko całą jego zawartość i między banknotami, kartami kredytowymi i rachunkami znalazł małą, pomiętą karteczkę. Był tam adres dziewczyny. Westchnął cicho i uśmiechnął się do siebie.
- Coś zgubiłeś? - spytał Bill wychodząc z łazienki
- Co? - spytał- Nie, dlaczego pytasz? - powiedział zmieszany
- Bo wywaliłeś wszystko z walizek i jak widzę z portfela
- Niczego nie szukałem – oburzył się, odłożył karteczkę na szafkę nocną, wziął z krzesła ręcznik i wszedł do łazienki
- Ha! Wiedziałem – uśmiechną się Bill sięgając po wymiętą karteczkę i czytając jej zawartość – dobrze Kaulitz. Nie odpuszczaj – powiedział cicho i wyszedł do salonu

**

- Nie mam innego wyjścia-powiedziała sama do siebie pakując swoje rzeczy. Dziewczyna nie lubiła nigdy prosić kogokolwiek o pomoc. Chwyciła za telefon i wykręciła numer ojca. Nie była to przyjemna rozmowa, ale zgodził się aby Kim przenocowała u niego kilka nocy. Dopóki nie znajdzie odpowiedniego mieszkania dla siebie i dziecka.
- Kim. Czy coś się stało? - spytała mama Maxa
- Wracam do ojca-oznajmiła oschle
- Ale dlaczego? - dopytywała się
- Max wyjechał do Francji, i nie wiadomo czy wróci. Nie chce pani już dłużej siedzieć na głowie – powiedziała odwieszając parę kluczy na haczyk pod lustrem
- Kim – zaczęła – czy to znaczy, że zerwaliście? A co z dzieckiem? Jak ty sobie teraz sama poradzisz
- Dam sobie rade – powiedziała pakując torby do bagażnika swojego auta – do widzenia. I dziękuje – powiedziała i odjechała z piskiem opon. Była totalnie załamana. Nie wiedziała co ma zrobić. Może jej ojciec miał racje. Może powinna usunąć ciąże. Miliony myśli na sekundę przedzierało jej się przez głowę.
- Kim! Wróciłaś!- krzyknęła Lea na widok starszej siostry przekraczającej próg domu
- Na kilka dni – przytuliła siostrę, zerkając smutnym wzrokiem na ojca-oznajm
- Daj zaniosę torby do twojego pokoju – uśmiechną się delikatnie biorąc od córki bagaże
- Jutro pomożesz mi szukać jakiegoś mieszkania – oderwała się od siostry wyciągając z lodówki sok pomarańczowy

          Kiedy Lea zasnęła Kim wyszła po cichu z jej pokoju i zeszła na dół. W salonie siedział zapracowany ojciec. Usiadła n fotelu obok zerkając na ojca. Westchnęła ciężko, po czym odwróciła się w stronę telewizora.

- I co teraz zamierzasz? - spytał ojciec przerywając niezręczna ciszę
- Znaleźć mieszkanie i iść do pracy – oznajmiła
- Mówiłem ci, że tak będzie. Że ten idiota zostawi cie samą z dzieckiem – powiedział podniesionym tonem
- Może i mówiłeś. Ale to jest moje życie. I jeśli nie chcesz mi pomóc to chociaż mnie nie dobijaj- powiedziała wstając z fotela
- Kimuś – szepną łapiąc córkę za dłoń - co się z nami stało – popatrzył na nią smutnym wzrokiem, można było dostrzec małe łezki w jego oczach
- Sama nie wiem – powiedziała siadając obok niego
- Jutro wezmę wolne w pracy i pomogę ci szukać mieszkania – przytulił niepewnie córkę
- Dziękuje – wyszeptała wtulając się w ojca – nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało tato

Następnego ranka po domu roznosił się słodki zapach naleśników. Lea razem z Kim zbiegły na dół do kuchni.

- Siadajcie i jedzcie póki jeszcze są ciepłe – uśmiechną się szeroko
- Mmm. Pycha- powiedziała Lea zajadając się naleśnikiem
- A ty czemu nie jesz?-spytał patrząc na Kim
- Nie jestem głodna. Wypije sok i idę przeglądać ogłoszenia – powiedziała zabierając ze stołu szklankę z sokiem i ruszyła do salonu. Odpaliła laptopa i od razu zabrała się do szukania. Przez pierwsze dwie godziny nie znalazła nic co byłoby dla niej odpowiednie.
- To będzie genialne! - krzykną ojciec Kim podając jej laptopa
- Genialne! Idę dzwonić – uśmiechnęła się szeroko i poszła wyciągnąć telefon z torebki

Po dziesięciu minutach brunetka wbiegła do pokoju ciesząc się jak głupia. Usiadła przy ojcu nic nie mówiąc.

- No mów! - szturchną ja lekko
- Już dzisiaj możemy zobaczyć, a jutro mogę się wprowadzać – pisnęła szczęśliwa
- Świetnie. Nie traćmy czasu. Zbierajcie się i jedziemy – krzykną ojciec wstając z kanapy

          Mieszkanie znajdowało się jakieś piętnaście minut drogi od domu Kim. Więc dzięki temu będzie mogła częściej widywać się z siostrą i ojcem. Wszyscy wpadli zachwyt gdy tylko przekroczyli próg. Duży salon, dwie sypialnie które znajdowały się na górze, ładna kuchnia no i wielki ogród.

- Tu jest ślicznie – ucieszyła się Lea wychodząc do ogrodu
- Przejdźmy do konkretów- zwrócił się czterdziestoparoletni mężczyzna do niewysokiej blondynki- ile za ta przyjemność – uśmiechną się do niej- To zależy od państwa. Jestem skłonna sprzedać to mieszkanie, ale mogę je też państwu wynająć. Decyzja należy do was – powiedziała odchylając żaluzje przy drzwiach wejściowych
- Myślę, że możemy się pokusić na kupno- wypalił niespodziewanie ojciec Kim
- Naprawdę?! Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! - piszczała Kim wieszając się ojcu na szyję
- Muszę wam jakoś pomóc- uśmiechną się gładząc Kim po brzuchu
- To zapraszam do podpisania umowy- blondynka zwróciła się do Kim

            Podpisywanie umów nie trwało więcej niż dziesięć minut. Była już właścicielka domu oddała Kim trzy komplety kluczy po czym pożegnała się i odjechała.

- No to teraz na zakupy. Trzeba kupić farby, meble.. -powiedział szczęśliwy ojciec i przyszły dziadek
- Tato. Dziękuje – szepnęła Kim wsiadając do auta
- Nie masz za co córeczko- uśmiechną się odpalając silnik

           Zakupy nie poszły tak sprawnie jak by się na początku mogło wydawać. Jeździli od sklepu do sklepu w poszukiwaniu mebli do salonu i pokoju dziecka. Po trzech godzinach kupili wszystkie potrzebne rzeczy i meble. Tę noc Kim spędziła jeszcze w domu ojca. Gdy tylko ekipa remontowa przemaluje ściany i poskręca meble Kim będzie mogła się już przeprowadzić.

- Córcia- zaczął ojciec wchodząc po cichu do pokoju Kim – jak to teraz będzie? Z tobą i Maxem?- usiadł obok niej i przytulił ją
- Ni jak tato -załkała ocierając łzy. Po tych słowach zmieszany ojciec wyszedł z pokoju Kim. Bolało go to w jaki sposób Max potraktował jego córkę, miał ochotę go zabić. Najbardziej bolało go to, że przewidział to wszystko, lecz za późno zareagował.

**

           Postanowił pojechać do niej. Myślał przez cały wieczór, poranek i drogę pokonywaną do jej domu co ma powiedzieć jak stanie u progu jej drzwi. Dlaczego wczoraj na niego nie zaczekała. Bał się i to cholernie. Nie przypomina sobie kiedy ostatni raz czuł coś takiego. Z jednej strony rozpierała go radość, że znów będzie mógł ją zobaczyć, a z drugiej strach, że nie będzie wiedział co ma powiedzieć, jak się zachować.

           Poprosił kierowcę aby zatrzymał się pod domem z numerem 13 na RotenStraße. Wyciągnął z kieszeni spodni małą pomiętą karteczkę, przeczytał dokładnie osiem razy zapisany na niej adres. Wziął głęboki oddech otworzył drzwi samochodu i niepewnie postawił lewa nogę na krawężniku po pięciu sekundach tej niepewności postawił prawą nogę na chodniku i na ugiętych nogach szedł w stronę drzwi jej domu. Gdy stał już tuż przed nimi wziął po raz kolejny głęboki oddech i gdy chciał już nacisnąć na dzwonek odsuną się przeraźliwie. Coś mu mówiło, że to nie jest dobry pomysł. Strach go przerósł. Odwrócił się na pięcie, wsuną pluszaka i kurtkę Lei do dużej metalowej skrzynki na listy i wsiadł do auta.

- Do hotelu- wydał krótkie polecenie patrząc przez szybę na domu dziewczyny. Całą drogę powrotną karcił się w myślach. Był na siebie wściekły. Wkurzony wyszedł z auta trzaskając drzwiami i wszedł szybkim krokiem do hotelu rozglądając się czy nie idą za nim jacyś fotoreporterzy. Zdjął kaptur głowy i poszedł w kierunku windy która zawiozła na go przed ostatnie piętnaste piętro. Wszedł do pokoju, rzucił się na łóżko po czym wyciągną z bluzy paczkę papierosów, otworzył drzwi na taras i przysiadł na leżaku obserwując gwieździste niebo. Po chwili dołączył do niego Gustav. Usiadł naprzeciw niego i lustrował przyjaciela.
- Byłeś u niej?-spytał niepewnie
- Tak- odpowiedział krótko, wdychając do płuc dym
- I co mówiła?-dopytywał się
- Nic – opuścił głowę- Stchórzyłem
- Że co zrobiłeś?! - zdziwił się – ja wiem, że z tobą czasami jest źle, ale żeby aż tak?
- Nie wiem co się dzieje. Odkąd ją zobaczyłem w centrum handlowym nie przestaje o niej myśleć, potem na koncercie. Nie myślisz, że to przeznaczenie? - spytał po chwili namysłu
- Kaulitz ty się chyba na głowy z bratem pozamieniałeś -zaśmiał się blondyn opierając się o barierkę – zresztą w twoim przypadku coś takiego jak przeznaczenie nie istnieje – powiedział wychodząc z tarasu
- Pieprzysz! Nawet i ja mam uczucia -krzyknął za nim
- Ty to co najwyżej masz potrzeby -zaśmiał się zamykając za sobą drzwi

**

       Mijały tygodnie, a nowe mieszkanie Kim stawało się coraz to przytulniejsze. Lada dzień mogła się już do niego wprowadzać i urządzać po swojemu. Żeby nie przebywała sama w jej nowym mieszkaniu postanowiła zaproponować swojej przyjaciółce żeby zamieszkały razem.
       Dwie godziny przed umówionym spotkaniem z Ronnie, Kim stała przed szafą i wyrzucała z niej co chwile jakieś ubranie.

- To nie. W tamto się nie zmieszczę- opadła załamana na łózko
- Wychodzisz gdzieś?-spytała Lea wchodząca do pokoju siostry
- Idę z Ronnie na zakupy. Nie mam kompletnie w co się ubrać- powiedziała wyrzucając kolejne rzeczy z szafy
- A mogę iść z wami?-spytała niepewnie
- Jak chcesz. Tylko my będziemy dosyć długo chodzić po sklepach. Muszę sobie nowe spodnie kupić, buty też by się jakieś przydały – uśmiechnęła się do młodszej siostry
- Idę wyciągnąć od ojca kasę -uśmiechnęła się i w poskokach udała do taty

      Po godzinnych przygotowaniach Kim była gotowa. W końcu stanęło na tym, że założyła jeansy, a do tego koszulkę lekko opinającą już dosyć duży brzuch.

- Wychodzisz gdzieś? - spytał ojciec lustrując Kim
- Mówiłam ci, że umówiłam się z Ronnie- uśmiechnęła się w stronę ojca
- A młodą ze sobą zabierasz – Kim nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głowa zakładając kurtkę – tylko uważaj na nią! -krzykną za wychodzącymi z domu siostrami- tylko nie zgub jej znowu-zaśmiał się pod nosem zasiadając na kanapie przed telewizorem

**

- Jak to cie zostawił?!-krzyknęła oburzona Ronnie na cały sklep
- Uspokój się – powiedziała rozglądając się dookoła – wyjechał do Francji, a ja go wcale nie potrzebuje, zawsze radziłam sobie sama – westchnęła siadając na pufie i oglądając przymierzane przez Ronnie i Leę buty
- Ale tu chodzi o dziecko. To nie jest zabawka, którą za jakiś czas jak ci się znudzi rzucisz w kąt – powiedziała Ronnie próbując pocieszyć przyjaciółkę
- Wiem-odpowiedziała cicho

          Dziewczyny zapłaciły za kilka par butów przy kasie i ruszyły w kierunku innego sklepu. Tym razem nawet i Kim mogła sobie coś kupić. We wszystkich innych sklepach rozmiary ubrań kończyły się na M lub L, a teraz Kim jest zmuszona do noszenia rozmiaru XL.

- Kim! Kim!- do sklepu wleciała Lea i podbiegła do siostry- Tom tu jest. Widziałam go. Jest na dole w sklepie!-krzyczała skacząc z radości
- Musiało ci się coś przywidzieć. On już na pewno wyjechał – uśmiechnęła się przytulając młodszą siostrę
- Jaki Tom? - spytała podejrzliwie Ronnie – czy ja o czymś nie wiem?-zaśmiała się
- Chodź. Sama się przekonasz- powiedziała stanowczo i pociągnęła za sobą siostrę, po czym zatrzymały się przy barierkach- widzisz?! To on – uśmiechnęła się wskazując palcem na Toma- chodź. Pójdziemy się z nim przywitać
- Czekaj. To nie jest dobry pomysł – powiedziała Kim dyskretnie zerkając na otoczonego tłumem fanek chłopaka i jego przyjaciół
- Dlaczego?! Przecież nic ci się nie stanie jak się przywitasz- zdziwiła się Lea
- Nigdzie nie idziemy. Koniec. Kropka -odwróciła się i wróciła do sklepu

        Zajęta przymierzaniem ciuchów Kim, nawet nie zwróciła uwagi na to, że jej młodsza siostra gdzieś poszła. Przymierzając jedna z wybranych dla siebie koszul wyszła pokazać się przyjaciółce. Obróciła się dookoła i podeszła do lustra przeglądając się w nim. Po chwili w lustrze zobaczyła odbicie Lei wraz z Tomem. Zatkało ją. Powoli obróciła się w ich stronę

- Ładnie Ci w tym-uśmiechną się niepewnie Tom
- Dzięki- powiedziała zakrywając twarz włosami – co ty tu robisz? Nie wyjechałeś jeszcze? - spytała zaskoczona obecnością chłopaka
- Tak jakoś wyszło- uśmiechną się szeroko
- To wy się znacie?-wyszeptała bardzo zdziwiona Ronnie
- Tak- powiedzieli chórkiem, po czym wszyscy zaczęli się śmiać
- A gdzie twoja obstawa?-spytała oschle
- Czeka na dole. Kim ja chciałem.. -nie dokończył bo Kim weszła mu w słowo
- Nie Tom. Wracaj do swojego świata. W moim nie ma już dla ciebie miejsca – z każdym wymawianym słowem głos coraz bardziej jej się załamywał
- Alee..-zaczął
- Miałeś tyle czasu, żeby zrobić cokolwiek. Nie zrobiłeś nic, przez cztery lata. Żadnego sms'a, telefonu. Kompletnie nic – powiedziała z wyrzutem
- Sama mówiłaś, że nie jest za późno na odbudowanie wszystkiego – powiedział patrząc dziewczynie głęboko w oczy
- Ale na zaufanie już trochę za późno. Chodźcie. Późno już – zwróciła się do siostry i Ronnie, po czym wyszła ze sklepu

3 komentarze:

  1. No niee ale czemuu? ;( Teraz, jak Max ją tak potraktował nie powinna odrzucać Toma, który mógłby stać się dla niej oparciem... Na pewno bardzo by jej pomógł. To ważne, żeby mieć przy sobie kogoś bliskiego w takiej sytuacji... ehh. Mam nadzieję, że Kim się opamięta i da Tomowi szansę :D Przecież każdy zasługuje na drugą szansę ;) Świetny odcinek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę. Trochę sucho Kim potraktowała Toma. Chociaż po tych 4 latach kompletnej ciszy wcale się jej nie dziwię. Oby gitarzysta się nie poddał i walczył o kontakt z dziewczyną! ;-)

    Pozdrawiam gorąco,

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że Max jest inny, jednak myliłam się. Ale jak widać nie tylko mnie udało mu się zamydlić oczy. Tom chciał dobrze, szkoda, że Kim odtrąca jego pomoc, chociaż powinna ją przyjąć. Nie wiem jak zachowałabym się na jej miejscu, ale raczej dokładnie tak samo. Lea jest taką uroczą osóbką, przynajmniej jest odważna, nie to co ja. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży, a Max nie wróci i nie narobi tutaj jakiegoś rambarasu, tego byłoby za wiele. Niby się troszczy, ale jednak nie bardzo skoro potrafi nawrzeszczeć na dziewczynę, z którą ma dziecko. Co za dupek, miejmy nadzieje, że Tom się nie podda.

    OdpowiedzUsuń