czwartek, 11 czerwca 2015

014. (...) tylko pamiętaj, że kiedy zbyt długo na coś czekam, przestaje mi zależeć...


Bo przecież gdyby mi nie zależało, już dawno bym zrezygnowała... 
Nie poświęcałabym dni na czekanie czy też tęsknotę za tobą. 
Nie walczyłabym sama ze sobą, nie wylewałabym łez. 
Po prostu bym odeszła, skreślając Cie raz na zawsze. 
Ale trwam przywiązując się do Twojej osoby coraz bardziej. 
Trwam by każdego dnia na nowo zakochiwać się w twoich oczach i 
                                                                                             uśmiechu, choć wiem, że to niepoprawne.                                                                                                                                                                         Twoja na zawsze,
Kim




                                                                                ***

                     Przysiadła przy tlącym się kominku. Wlała pozostałości wina z butelki do swojego ulubionego kieliszka, otworzyła pudełko z ciepłą jeszcze pizzą, zapach rozniósł się po całym salonie. Oparła głowę o siedzisko sofy i ciężko wzdychając wpatrywała się w wygasający powoli płomień. 
                    Przez ostatnie tygodnie wiele się w jej życiu zmieniło. Definitywnie rozstała się z Tomem. Nie potrafiła poradzić sobie z jego nawracającym nałogiem. Przerosło ją to, postanowiła się od niego odciąć. Wiedząc, że zrobiła wszystko co w jej mocy aby uratować to co między nimi było odpuściła sobie dalszą walkę. Wiedziała również, że nie będzie jej łatwo wytłumaczyć synkowi dlaczego nagle Tom wyprowadził się z domu, myśl o wiecznych pytaniach małego Timo przerażała ją jeszcze bardziej niż to, co teraz czuje.
                    Bolało ją to w jaki sposób ją potraktował. Lecz jej największą wadą było usprawiedliwianie każdego z jego wybryków i to nie przed wszystkim tylko sama przed sobą.

          - Jak się trzymasz?- spytała Ronn siadając przy przyjaciółce. Oparła głowę na jej ramieniu i spojrzała na zamyśloną dziewczynę.
          - Już lepiej- udawany uśmiech wdarł się na jej twarz
          - Wiesz jeśli chcesz to mogę powiedzieć Bilowi, żeby nie przyjeżdżał- odparła, upijając łyk wina z kieliszka przyjaciółki
          - Zwariowałaś? Mycha zrozum to, że rozstałam się z jego bratem nie oznacza, że będę rezygnować z przyjaźni z Billem- uśmiechnęła się do przyjaciółki, wtulając się w nią.
          - Jak chcesz. Ale pamiętaj, że jak coś to mów. On to  zrozumie- położyła się na brzuchu i wpatrywała się w kominek
          - Dziękuje- powiedziała biorąc w ręce kolejny kawałek pizzy
          - Zdecydowałaś już co dalej?- zapytała cichutko
          - Wiem tylko tyle, że chcę się stąd wyprowadzić- wzięła głęboki oddech- za dużo wspomnień. Będzie mi łatwiej gdy zamieszkam gdzieś indziej, choć na jakiś czas...
          - Łatwiej zapomnieć?- Ronnie ciągnęła przyjaciółkę za język
          - Uczyć się żyć bez niego- odpowiedziała smutno- a kiedy Billy ma przyjechać?
          - Mam nadzieje, że jutro rano już będzie- na samą myśl o wizycie ukochanego twarz dziewczyny rozpromieniła się- może zrobiłybyśmy krótką przerwę od pakowania kartonów i pojechały gdzieś z Billem?
          - Jest to jakaś myśl. Taka mała przerwa dobrze nam zrobi- uśmiechnęła się szczerze

***

                     Spojrzał na śpiącego brata z pogardą. W okół jego łóżka walały się brudne ubrania i puste butelki po alkoholu. W całym pokoju unosił się nieprzyjemny zapach papierosów i potu. Chwycił kołdrę, która leżała na podłodze i rzucił nią w brata. Zatykając nos dłonią przedarł się do okna po czym otworzył je na oścież. W jednej chwili mógł głęboko odetchnąć nie martwiąc się o to, że mógłby zwymiotować przez odór unoszący się w pomieszczeniu. Spakował kosmetyczkę do walizki po czym zamknął ją i postawił przy drzwiach.

          - Zamknij to okno debilu!- krzyknął Tom zachrypnięty m głosem okrywając się kołdrą po uszy
          - Zostajesz sam. Nie roznieś domu- odparł od niechcenia, po czym chwycił rączkę walizki w dłoń
          - A reszta? Gdzie?- spytał nie kryjąc zdziwienia
          - Georg i Gustav od tygodnia są w Niemczech, rozumiem, że nie miałeś czasu zauważyć- kiwnął głowa z niedowierzaniem. Zerknął z politowaniem na brata po czym złapał za klamkę, rzucił krótkie- pa- i wyszedł. Wsiadł do taksówki, która miała zawieść go na lotnisko.

                     Martwił się o niego. To nie podlega żadnej zbędnej dyskusji, ale po prostu nie miał już sił do walki z nim. Chociaż może nie na tyle z nim co z jego nałogiem. Ale najbardziej martwił się o małego Timo. Był pewny, że Kim na pewno jakoś się pozbiera i będzie potrafiła żyć dalej, lecz co do chłopca miał mieszane uczucia. Obawiał się, że malec na tyle związał się z Tomem, że nie będzie potrafił zrozumieć, dlaczego nie będzie już z nimi mieszkał czy też nie spędza z nim czasu.
                     Na lotnisku obyło się bez nieprzyjemnego zwykle spotkania z paparazzi więc mógł spokojnie udać się do terminala lotniczego. Rozsiadł się w poczekalni biznesowej na wygodnej kanapie. Z kieszeni w spodniach wyjął wibrujący telefon. To Ronnie. Z uśmiechem na twarzy odebrał. Po krótkiej rozmowie rozłączył się chowając telefon z powrotem do kieszeni. Cieszył się na samą myśl o tym, że już za kilka godzin będzie mógł ją wreszcie przytulić. Jeszcze nigdy tak się nie czuł.
                     Zakochał się? Tak, na pewno, pierwszy raz tak na poważnie. Choć w świecie w którym przebywa każdy związek jest narażony na wiele przeciwności wiedział, że uczucie które narodziło się pomiędzy nim, a Ronnie jest wyjątkowe i za wszelką cenę chce je chronić i pielęgnować.

***

                     Zarzucił na siebie obszerną bluzę w ciemnym kolorze, na nos włożył okulary przeciwsłoneczne i wyszedł z domu. Kroczył przed siebie ciesząc się tym, że nikt go nie zaczepia, już od dawna marzył o tym, żeby od czasu do czasu samemu wyjść do sklepu czy też skoczyć ze znajomymi do restauracji coś zjeść bez obawy o paparazzi czy też natrętnych fanów. To właśnie podobało mu się w Kalifornii, niezależność i pełna anonimowość. Nikt nawet nie zwrócił na niego uwagi gdy wszedł do sklepu. Z początku upierał się aby tam nie przyjeżdżać.
                     Tutaj chciał o wszystkim zapomnieć. Poukładać sobie wszystko na nowo. Przemyśleć pewne sprawy. Powoli zaczął zdawać sobie sprawę jak wielki błąd popełnił swoim zachowaniem. Wiedział, że dziewczyna niczemu nie była winna, chciała mu tylko pomóc, lecz na razie jest mu dobrze tak jak jest- żadnych zobowiązań, sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Usprawiedliwiał się sam przed sobą twierdząc, że po prostu wystraszył się odpowiedzialności jaka miała na nim spocząć, nie tylko za siebie czy też Kim, ale w szczególności za wychowanie tego małego człowieka.
                     Zrobił szybkie zakupy i wróci do apartamentu po drodze wypijając jedno piwo. Lekko chwiejnym krokiem wkroczył do swojej sypialni, czuł się jeszcze pijany po ostatniej nocy. Wyszedł na taras i rozłożył się na stojącej tam kanapie, trzymając w ręku resztkę piwa.
                     Starał się nie myśleć o swoim nałogu. Według niego najlepszym sposobem na zapomnienie o głodzie było znaleźć inny nałóg, więc skłonność do alkoholu i papierosów w tej sytuacji była idealna. Tak więc mógł się spokojnie robić to co tylko zechce. Skończył pić piwo, a szklaną butelkę rzucił na fotel stojący obok. Po czym zasnął.


- Chciałam się z Tobą pożegnać - powiedziała stojąc w drzwiach wejściowych, a po policzku płynęły jej łzy
- I tylko po to tu jesteś?- burknął- nie musiałaś się fatygować, mnie by się nie chciało
- Nie mam już siły kochać za nas dwoje, udawać, że mnie nie ranisz i wierzyć w to, że kiedykolwiek zacznie Ci na mnie i Timo zależeć- spojrzała na niego z pogardą
- Znasz mnie i dobrze wiesz co sądzę o uczuciach. Było dobrze jak czasami byliśmy sami, nie powiem było nam wtedy bardzo dobrze ale jak zrobił się z tego obowiązek to przestało mi się podobać, bo... 
- Dopiero teraz uświadamiasz mi, że byłam dla Ciebie tylko zabawką
- Nie byłaś zabawką i dobrze o tym wiesz
- To kurwa kim? Dziewczyną do towarzystwa, potrzebną raz na jakiś czas? Do cholery człowieku, masz 24 lata, a zachowujesz się jak dziecko! Wiesz jak ja się teraz czuję?...
- Nie wiem, nie chciałem cię...
- Nie przerywaj mi ! Wiem, wiem, że jest Ci to obojętne, co czuję , bo Ty przecież nie masz uczuć, nie potrafisz kochać, a pozwoliłeś żebym ja pokochała Ciebie. Dałam Ci czas, o który prosiłeś, a teraz próbujesz mi wmówić, że sobie coś ubzdurałam, że nie obiecałeś, że mnie nigdy już nie zwiedziesz
- To nie tak. Spróbuj mnie zrozumieć. Sama wiesz, że byłem zajęty. Trasa, codziennie koncert w innym mieście
- I co z tego? Mogłeś na­pisać głupiego smsa, że po­gada­my później, ale zresztą i tak by nie doszło do tej roz­mo­wy, jes­teś tchórzem w moich oczach! I żyj so­bie da­lej sam, miej tą swoją kochaną wol­ność do której tak dążysz. Wiesz co? Życzę Ci szczęścia i mam tyl­ko nadzieję, że które­goś dnia zatęsknisz za mną tak, jak ja tęsknić będę, bo na­dal Cię kocham
- Mam nadzieję, że wiesz, że nig­dy nie chciałem Cię zranić. Mogę Ci cze­goś życzyć?
- Tak. Bym szyb­ko za­pom­niała...
- O mnie?
- Nie. Ciebie będę pamiętała do końca swojego życia. Zapomnieć chcę o uczuciu, którym Cię darzę-po czym po­deszła, po­całowała go po raz os­tatni, aby dob­rze za­pamiętać smak je­go słod­kich ust i wyszła, zos­ta­wiając go na środ­ku ko­rytarza.


                     Obudził się ciężko oddychając, zalany cały potem. Z przerażonym wzrokiem. Rozejrzał się dookoła stając się uspokoić oddech.
                     Zdał sobie właśnie sprawę, że dopadły go wyrzuty sumienia, które od kilku dni nie dawały mu spokoju.

***

                     Ronnie już odliczała minuty do przybycia Billa. Nie mogła zmrużyć oka przez całą noc. Wyczekiwanie ukochanego było dla niej tak emocjonujące, że nawet nic nie jadła. W końcu usłyszała upragniony dzwonek do drzwi. Zerwała się z kanapy i w poskokach ruszyła do drzwi, pewnym ruchem je otworzyła. Uśmiech nie schodził jej z twarzy lecz w drzwiach nie stał Bill.

          - Czy jest Kim?- kobieta rozglądała się dookoła
          - Tak, jest. Już wołam- wpuściła blondynkę do mieszkania, a sama poszła po przyjaciółkę
          - Simone? Co Pani tutaj robi? Coś się stało?- spytała nie kryjąc zdziwienia
          - Oj stało, stało- odparła- dlaczego nic mi nie powiedziałaś o Tomie?
          - Niech zgadnę- wtrąciła cicho Ronn- Billy się wygadał?
          - To nie jest teraz ważne. Naprawdę nie wiem co się z nim stało. Jak on mógł cię tak potraktować- spojrzała na zasmuconą Kim
          - Ma ciężki czas w swoim życiu, nie mam mu tego za złe- usiadła przy zaniepokojonej kobiecie. Przytuliła ją, chwyciła za dłonie i popatrzyła w jej smutne oczy.
          - A powinnaś. Nie rozumiem co z tym chłopakiem jest nie tak. Miał wszystko o czym tylko sobie zamarzył. Miał was, był szczęśliwy, a teraz co? Już nawet Bill do niego nie ma cierpliwości- cała aż drżała
          - Obie wiemy, że to przez ten cholerny nałóg. Pokusa czaiła się na każdym rogu, to była tylko kwestia czasu...- upiła łyk herbaty
          - Mówisz o tym tak spokojnie, jakby cię to w ogóle nie bolało- powiedziała zdumiona stoickim spokojem dziewczyny
          - Boli jak cholera- powiedziała zerkając ukradkiem na Ronn- ale przy Timo nie mogę sobie pozwolić na okazanie, że coś jest nie tak. Mały się bardzo przywiązał do Toma..
          - Tom też się bardzo do niego przywiązał. Przy każdej rozmowie ze mną mówił tylko o was, jak bardzo tęskni i kocha-
          - No udowodnił to ostatnim razem- wtrąciła oburzona Ronnie, po czym wyszła do swojej sypialni
          - Przepraszam za nią- uśmiechnęła się nerwowo do kobiety. Kim przez cały czas zastanawiała się nad celem wizyty mamy bliźniaków
          - To zrozumiałe, martwi się o ciebie. Chciałam się upewnić, że masz w kimś wsparcie- przytuliła ją

                     Nagle po domu rozległ się dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach i do domu pewnym krokiem wszedł uradowany Bill, który nie spodziewał się miłej acz zaskakującej niespodzianki w postaci swojej mamy. Z uśmiechem, a może bardziej uśmiechem przeradzającym się w grymas przytulił matkę, spojrzał pytającym wzrokiem na Kim, a ta tylko wzruszyła ramionami.


          - Co ty tu robisz?- spytał lekko zmieszany zaistniałą sytuacją. Spodziewał się już prędzej Toma płaczącego przed drzwiami i błagającego o wybaczenie.
          - Musiałam przyjechać po tym co mi powiedziałeś- przytuliła go po czym usiadła z powrotem w fotelu
          - A nie uważasz, że ani ty ani nikt z nas nie powinien się w to mieszać?- zmierzył matkę wzrokiem- to jest sprawa pomiędzy Kim, a Tomem. Nic tu nie poradzisz. Okazuje się niestety, że tylko jeden z twoich synów jest normalny- zaśmiał się nerwowo
          - Bill, nie mów tak- skarciła go- musimy mu pomóc
          - Kobieto!- uniósł głos- zrozum, że dopóki on sam nie będzie chciał coś z tym zrobić to nic nie możemy zrobić. Nie zmusisz go. Wiesz jaki on jest uparty i głupi...


                     Ze swojej sypialni wyłoniła się Ronnie. Czuła się trochę niezręcznie, wiedziała, że przez zamieszanie z Tomem jej ukochany nie powiedział matce, że się zakochał. Sama nie była gotowa na to, żeby oficjalnie zostać dziewczyną Billa. Na razie pasował jej ten układ jaki był między nimi. Oczywiście oboje są w sobie zakochani po uszy, lecz żadne z nich nie chce się niepotrzebnie śpieszyć.
                     Usiadła na oparciu kanapy tuż przy Billu, uśmiechając się szeroko do chłopaka. Gdy ten chwycił ją ukradkiem za rękę wyrwała ją z objęć i wystraszona przesiadła się na fotel, nie była gotowa na tak duży krok.
                     Na jej nieszczęście ten jakże mały gest nie umknął uwadze Simone, jednak wyczuła niepewność ze strony zakochanych i nie chciała poruszać tego tematu. Szczególnie, że spotkali się nie po to, żeby rozmawiać o Billu.
                     Po długiej i niezbyt przyjemnej dla Kim rozmowie wszyscy poczuli zmęczenie. Na szybko uporządkowała pokój gościnny tak aby mama bliźniaków mogła się przespać. Rozłożyła kanapę i pościeliła jej łóżko. Z udawanym uśmiechem na twarzy podziękowała jej za przyjazd, pożegnała się z nią życząc jej dobrej nocy i wyszła zamykając za sobą drzwi.
                     Z pokoju Ronnie słyszała ciche chichoty więc nie chciała przeszkadzać zakochanym. Weszła do swojej sypialni. Upewniła się, że jej synek śpi po czym po cichu wyciągnęła z szuflady paczkę papierosów i wyszła po cichu na taras.
                     Przysiadła na schodach. Odpaliła papierosa i wpatrywała się w niebo. Przez chwilę udało jej się nie myśleć o niczym. Była zmęczona tym wszystkim, męczyło ją udawanie przed wszystkimi, że wszystko jest z nią w porządku. Tęskniła za nim. Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Zrobiłaby dla niego wszystko, tylko po co skoro on nie potrafił nigdy tego docenić.

***

                     Bill  i Ron wyruszyli w spontaniczną podróż z Simone do ich rodzinnego domu zostawiając Kim wraz z Timo samą. Na prośbę dziewczyny nie zastanawiali się ani chwili dłużej, poprosiła ich aby zostawili ją przez kilka dni samą. Chciała się zabrać na spokojnie za porządki i pakowanie. Z racji tego, że Lea miała już wolne od szkoły z wielką chęcią zgodziła się spędzać czas z siostrzeńcem, którego uwielbiała nad życie.

                     Niepewnie otworzyła część szafy należącą niegdyś do Toma. Jednym ruchem ręki zrzuciła wszystkie rzeczy tam się znajdujące na podłogę. Z kuchni przyniosła puste kartony i wrzucała w nie ubrania chłopaka. Choć w taki sposób mogła wyładować gniew i żal który ma do niego.
                     Wrzucając niedawną zawartość szafy natknęła się na jedną z setek koszulek chłopaka. Uwielbiała go w niej. Jego zawsze idealnie opalone ciało na lekki brązowy kolor współgrało z jasnymi ubraniami, ale ta koszulka miała dla niej szczególne znaczenie. To właśnie w niej przyszedł pod sąd i wręczył jej ogromny bukiet kwiatów, deklarując przy tym swoją miłość. Trzymając ja w ręku wdychała już lekko zwietrzały zapach jego perfum.

                     Dzwonek do drzwi. Była pewna, że to jej siostra wróciła ze spaceru z Timo więc wrzasnęła krótkie "właź" i powróciła do pakowania rzeczy Toma.

          - Trzymasz się jakoś?- za sobą usłyszała dobrze znany jej głos- czyli to prawda?-wskazał na kartony wypełnione rzeczami Toma
          - Timo jeszcze nie wrócił- zupełnie zignorowała chłopaka. Szybko otarła łzy z policzków po czym zamknęła papierowe pudła i wystawiła je do garażu
          - Kim, ja nie jestem twoim wrogiem. Nie traktuj mnie tak- złapał dziewczynę mocno za dłonie
          - Wiem- opadła na fotel- nie potrafię już udawać, że ta cała sytuacja z Tomem mnie nie rusza
          - Kimuś, może jeszcze się zejdziecie. Daj sobie trochę czasu. On zmądrzeje i będziecie znów szczęśliwi- usiadł obok dziewczyny. Przytulił ja mocno do siebie
          - A ty co taki miły dzisiaj?- nie kryła zdziwienia jego zachowaniem
          - Przyjechałem z propozycją. Pamiętasz wujka Uwe?- dziewczyna kiwnęła znacząco głową- kupił dom w Hiszpanii, ale przez kilka miesięcy będzie jeszcze w delegacji więc poprosił mnie żebym pojechał opiekować się tym domem. I tak sobie pomyślałem, że może chcielibyście pojechać ze mną?
          - Nie mogę teraz tego wszystkiego zostawić. Przeprowadzka, poza tym Ronn...- dziewczyna obawiała się wyjazdu sam na sam z Maxem
          - Ronn pojechała by z nami, a domu jeszcze nie sprzedaliście, a wiem jak teraz potrzeby jest ci wypoczynek. Szczególnie teraz- spojrzał niepewnie w smutne oczy dziewczyny
          - W sumie masz racje. Tyle czasu robiłam coś z myślą o innych...

6 komentarzy:

  1. Whooohooo! Już się nie mogłam doczekać odcinka :D a sam odcinek świetny. Żal mi Kim, a Tom to aktualnie w moim mniemaniu skończony dupek -.-
    Weny życzę i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne jak zawsze :D Ughh... tyle się dzieje, ze nie wiem co napisać. Oczywiście szkoda mi Kim, ze to całe cierpienie spadło akurat na nią, na taką drobną, malutką kobietę, ale uważam, ze jest na tyle silna, ze z pewnością da sobie radę i być może uda jej się choć trochę uspokoić swoje szalejące uczucia względem gitarzysty. Mam nadzieję, ze Twoja wena będzie trwała jeszcze długo albo powróci w najbliższym czasie, żebyśmy mogli przeczytać kolejną część losów Kim i Toma. Pozdrawiam!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :D zabrałam się dziś za przeczytanie Twojego opowiadania i.... już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Opowiadanie jest pisane ładnym językiem, przyjemnym w odbiorze, nie ma w nim momentów, które czyta się pobieżnie i omija. Ciekawa fabuła. Tom przegiął ale mam nadzieje ,że miłość przezwycięży wszystkie meandry smutnej codzienności i wszystko będzie dobrze ;)
    Serdecznie zapraszam, jesli masz chwilę czasu i ochotę do przeczytania moich wypocin na www.feelitall.blog.onet.pl a jeśli masz bardzooooooo dużo czasu to do 130 odcinków na www.mojeopkoomarzeniach.blog.onet.pl :D
    Pozdrawiam i będę czekać niecierpliwe na rozwój akcji , dużo weny ;)
    Natalie

    OdpowiedzUsuń
  4. O mamo. No to się porobiło! Naprawdę sądziłam, że... Jakoś im się uda, że dadzą radę tak jak zawsze, że Tom w końcu się ogarnie...
    Jest mi tak cholernie przykro, że nie mam siły nawet wściekać się na tego pół idiotę, pół debila- tak mówię o Kaulitz'ie. Ta samotność, bezradność biednej Kim mnie dobija, wyobrażam sobie w jakim jest stanie. Podkrążone oczy, wyrażające pustkę, blada, zmęczona twarz i wymuszony uśmiech, który ma uświadamiać wszystkim, że wszystko jest w porządku. Nawet miłość Ronnie i Billa nie daje mi radości. Wiadomo- świetnie, że chociaż między nimi się układa, że są bezgranicznie szczęśliwi i zakochani po uszy. Chociaż Bill nie rzuca słów na wiatr i ceni miłość, która niesie za sobą odpowiedzialność, bo najwidoczniej jego brat racze nie.... Skończony dupek i egoista, który robi wszystko wbrew własnej duszy i wbrew własnemu sercu.
    Miło ze strony Simone, że przyjechała do Kim. Ona na pewno też całą zaistniałą sytuację bardzo przeżywa, ale widać, iż jest matką, która nie patrzy w swoje dzieci jak w święte obrazki i potrafi skrytykować własnych synów. Natomiast w kwestii pomocy dla Toma jednak Bill ma rację. Jeżeli starszy z bliźniaków nie da sobie pomóc to nikt nie zdoła tego uczynić.
    Boję się tylko, że Tom uniesie się swoim ego i dumą... I oboje z Kim będą cierpieć. Wiadomo jacy są faceci- duma jest najważniejsza, a wyrzuty sumienia mogą zżerać od środka, tęsknota może ich zabijać... Ale może się mylę? I oby tak było.
    Nie widzi mi się wyjazd z Maxem... Nie mam do niego zaufania. Poza tym boję się, że namiesza Kim w głowie, że ją uwiedzie, wkradnie się w jej samotność i będzie próbował zastąpić Toma...
    Wiem, dramatyzuje. Ale znasz mnie ;). Czekam Kochana na kolejny rozdział, mam nadzieję, że tym razem nie będziesz kazała mi długo czekać.
    Dobrze, że wróciłaś. Ciesze się ;)) <3. I przepraszam za opóźnienie. Ale ostatnimi czasy często mi się to zdarza i to nie tylko u Ciebie ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. No, i po dwóch tygodniach w końcu zabrałam się za nadrabianie u Ciebie. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Ale cieszę się, że mam coraz mniej do przeczytania, więc raczej już teraz będę na bieżąco. A przynajmniej się postaram.
    Kurczę, szczerze liczyłam na to, że Tom okaże się silny, jak w końcu na prawdziwego i szlachetnego mężczyznę przystało. Cóż, szkoda tylko, że tak szybko się poddał, że nie chce zawalczyć. Czy on nie rozumie, co właśnie zaczyna tracić? Swoją jedyną i prawdziwą, a przede wszystkim niepowtarzalną miłość. Nigdzie nie znajdzie już drugiej takiej samej osoby. Naprawdę tego nie widzi? Używki już do reszty odebrały mu zdolność racjonalnego myślenia, nie ma co. Kim jest silną kobietą, nie jedno musiała przeżyć, by z takim spokojem odnosić się to sytuacji. Zupełnie jak ja, nie miałabym nic za złe Tomowi. Byłoby mi trochę przykro, ale z czasem by mi przeszło i stałabym się neutralna wobec całej tej sytuacji. Często tak jest, że ludzie zamieniają nałogi innym, zazwyczaj tym gorszym. Uważam, że to dobra sprawa, aczkolwiek dlaczego nie potrafią wybierać z głową? Przecież można uzależnić się od sportu, od jedzenia, od jakiejś gry. Ale, na Boga!, nie od papierosów tudzież alkoholu. To najgorsze, co możemy wybrać. A ludzie lubią pogrążać się jeszcze bardziej, więc znaczniej różnicy im to zbytnio nie robi. Chciałby, widać, że Tom chciałby to naprawić, lecz nie potrafi przyznać tego przed sobą, wziąć w garść i pojechać wprost do Kim, a może nawet i do Tomo. Bill zachował się naprawdę honorowo, w takich ludziach widać prawdziwych przyjaciół. To oni zawsze będę stać za nas murem, to oni pomogą, gdy będziemy tego najbardziej potrzebować. Po prostu będą, a to się ogromnie ceni w drugim człowieku. Nawet ja jestem neutralnie nastawiona do tej całej zaistniałej sytuacji. Nie mam pojęcia, co z tego może dalej wyjść. Obawiam się, że Kim wyjedzie do Hiszpanii, a ten idiota nie pojedzie za nią - za to zamknie się jeszcze bardziej w sobie, samodzielnie wyniszczając się od środka. Jakoś nie widzę tutaj innego rozwiązania.
    Dużo weny Ci życzę i czekam na ciąg dalszy! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. 45 year-old Software Engineer IV Briney Pedracci, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like Donovan's Echo and Taxidermy. Took a trip to Madara Rider and drives a Ferrari 340 Mexico Berlinetta. skocz do tych gosci

    OdpowiedzUsuń