środa, 4 lutego 2015

013. (...) a ja usunę się w cień i będę patrzeć na twoje szczęście...


                           Wydawałoby się, że wszystko z nim w porządku. No własnie, wydawałoby się. Wcale tak nie jest. Tęsknota nie pozwala mu normalnie egzystować. Nie potrafi cieszyć się tym co wcześniej dawało mu tyle radości. Sam nawet zaczął się łapać na tym, że budzi się w nocy żeby sprawdzić czy ona śpi obok niego.
                           Po każdym koncercie wraz z bratem i przyjaciółmi jest na jakiejś imprezie. Morze alkoholu. Odrobina czegoś mocniejszego. Jak sam twierdzi musi odreagować cały stres związany z trasą. Znów doszło do tego, że nie wyobrażał sobie życia bez używek. Było mu z tym źle, a zrazem tak błogo.


Czy człowiek może czuć tyle na raz?
Otóż okazuje się, że tak



- Późno wróciliście...- stwierdził niezadowolony Bill
- Chyba. Nie wiem. Nie pamiętam- chłopak zakrył głowę poduszką, gdy jego brat odsłonił żaluzje w oknach i wpuścił do hotelowego pokoju odrobinę świeżego powietrza
- Znowu to samo Tom- westchnął ciężko- ciekawe co na to Kim
- Nic- odkrył się- bo o niczym się nie dowie. Prawda?- spojrzał wymownie na brata
- Ja już cię kompletnie nie poznaje. Stałeś się samolubnym gburem Kaulitz!- wygarnął mu to co leżało mu na sercu. Uważał, że na chwilę obecną nie potrafi inaczej do niego dotrzeć- i ty uważasz, że podołasz jako ojciec? Sam o siebie nie potrafisz zadbać!- nie potrafił nad nim zapanować. Już dawno nie widział brata w takim stanie do jakiego doprowadził się teraz. Jedynym sposobem żeby okiełznać Toma było ściągnięcie Kim do Stanów. Nie widział innego wyjścia. Tylko ona mogła jakoś do niego dotrzeć. Tylko jej słuchał.


                           Wyglądał ja siedem nieszczęść, albo i gorzej. Nie wysypiał się, nie jadł. Pił i palił, a co najgorsze nie tylko. Już od dawna Bill podejrzewał, że z jego bratem jest coraz gorzej, ale zupełnie nie wiedział co z tym może zrobić, łudził się, że Tom oprzytomnieje, doszło nawet do tego, że już kilkukrotnie był zmuszony oszukiwać Kim o stanie starszego Kaulitza i jego poczynaniach. Prawda jest taka, że Tom znów wplątał się w narkotyki i nie wie jak z tym skończyć, nie wie lub co gorsze, nie chce.
                           Zawsze wiedział, że są różni. Każde z nich w inny sposób reagowało na zachodzące w ich życiu sytuacje. Tom uchodzi zawsze za luzaka, kolesia który wszystko ma gdzieś i niczym się nie przejmuje, a Bill to jego kompletna przeciwieństwo. Tylko, że to tylko pozory. Tom kompletnie nie potrafi sobie radzić ze stresem i problemami uczuciowymi.
                           Ostatnio starszy Kaulitz przechodzi samego siebie. Pierw szlocha i marudzi jak bardzo tęskni za ukochaną, aby chwile później upić się i podrywać dziewczyny w klubie.


 ***


                           Ronnie od samego rana nie mogła sobie znaleźć miejsca. Wyczekiwała niecierpliwie na telefon od Billa. Dzwonił do niej w każdą środę oraz czasem w sobotę. Dziewczyna bez porannej rozmowy telefonicznej z Billem, nie ważne jakby była przeprowadzona nie wyobraża sobie normalnego funkcjonowania.
                            Krzątała się po kuchni, zrobiła sobie kawę po czym zasiadła w salonie przed telewizorem. Gdy zaczęła hałasowała w salonie, mały Timo zaczął płakać zaraz po przebudzeniu oznajmiając swojej mamie, że już wstał i mogłaby się nim zająć.

- Mieszkanie z zakochaną tobą zaczyna być uciążliwe- zaśmiała się głośno brunetka wychodząc ze swojej sypialni. Wciągnęła na siebie w pośpiechu jedną z pozostawionych przez Toma bluzę.
- Wiem jak ci ciężko bez niego- odparła cicho Ronn widząc jak przyjaciółka wtula się wręcz w bluzę ukochanego. Przytuliła ją mocno do siebie- mycha, dasz radę. Oboje dacie, a to co teraz się dzieje to tylko jeden z wielu sprawdzianów dla waszego związku

                           Ronnie za wszelką cenę starała się pocieszać dziewczynę. Widziała jak ciężko znosi rozstanie. Było jej naprawdę przykro patrzeć na smutną Kim, siedzącą przed telewizorem i pochłaniającą tony czekolady i żelków.
                           Kilka razy gdy budziła się w nocy i przechodziła obok jej sypialni słyszała ciche szlochanie. Jednak nie chciała się narzucać. Kim nie należy do bardzo wylewnych osób, nie potrafi mówić o uczuciach. Ale Ron wiedziała, że jeśli tylko Kim zechce to na pewno do niej przyjdzie się wygadać, wyżalić lub posiedzieć i pomilczeć.
                           Po domu rozległ się głośny dzwonek telefonu Ronnie. Z uśmiechem na twarzy i w podskokach pobiegła go odebrać. Po czym zniknęła do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi, a Kim została w jadalni i kontynuowała karmienie synka.

- Tom!- krzyknął chłopiec wyrywając się od matki, podbiegł do telewizora uśmiechając się szeroko. Przyłożył rączki do ekranu wciąż pod nosem mrucząc - Tom- na zmianę z- Tata...
- Synuś- Kim ukucnęła przy smyku- Tom jest w pracy, jest bardzo zajęty. Ale jak tylko będzie miał chwilę czasu na pewno do ciebie zadzwoni- popatrzył srogo na Kim, po czym odwrócił się ponownie do telewizora. Nagle zamarła.

Redaktor: Nasza redakcja dowiedziała się, że twoja dziewczyna została w Niemczech. Co się stało?
Tom: To nie byłby najlepszy pomysł aby z nami jechała. Trzy miesiące w tour busie, próby, koncerty... Nie mogliśmy sobie na to pozwolić
Redaktor: Czyli po prostu przeszkadzałaby wam w pracy i dlatego nie chciałeś, żeby jechała?- wywnioskował.
Tom: Nie to, że nie chciałem, ale jak pewnie wiecie, że jest mamą cudownego smyka, który nie jest przyzwyczajony do takiej ilości ludzi i zapewne ciężko byłoby mu odnaleźć się w takiej sytuacji. Poza tym myślę, że ani ja, ani moja dziewczyna nie mielibyśmy czasu, by zajmować się sobą nawzajem.
[...]
Redaktor: Kryzys w związku?
Tom: Nie nazwałbym tego kryzysem. Z drugiej strony związkiem też nie- zaśmiał się nerwowo, a dziennikarz uniósł brwi ze zdziwienia.
Redaktor: Co masz na myśli, Tom?
Tom: To, co jest między nami raczej nie opiewa na związek. To bardziej przyzwyczajenie, coś na kształt tego, że kiedy wracasz do domu wiesz, że ona będzie na ciebie czekać, ale w zasadzie to po tobie spływa- wzruszył ramionami- niby ją kochasz, niby jest cudownie i wspaniale, ale tak naprawdę wkrada się rutyna, która powoli zaczyna męczyć. Nas oboje, tak myślę.
Redaktor: A więc nie wiążesz z nią planów na przyszłość?
Tom: Sądzę, że jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Aczkolwiek chyba nie jestem na to gotowy.

- Dobrze wiedzieć, Kaulitz- burknęła zła pod nosem


***

- Ron! - krzyknęła Kim. Przyjaciółka posłusznie weszła do jej sypialni- będziesz mogła zostać z małym? Ojciec dzwonił, żebym po niego na lotnisko podjechała
- Spoko. Poradzimy sobie- uśmiechnęła się szeroko biorąc smyka na ręce i okręcając nim w powietrzu

                           Kim ucałowała synka i wyszła do garażu. Przed domem znów roiło się od paparazzi. Łudziła się, że skoro Tom wraz z zespołem wyjechali to będzie miała choć chwilę spokoju. Lecz nic z tego, oni nigdy nie odpuszczają.
                           Wsiadła do auta. Włożyła okulary przeciwsłoneczne, zakryła się kapturem i wyjechała powoli. Po kilku sekundach od otworzenia się bramy usłyszała głośne trzaski reflektorów, po chwilę później ujrzała ich błyski.
                           Na lotnisku Pan Rosner już odebrał walizki i czekał na córkę przy głównym wejściu.  Już z daleka go zauważyła. Zaparkowała i podbiegła po ojca.

- Córcia- cieszył się na jej widok. Przytulił ja mocno do siebie.
- No ładnie ojciec- zaśmiała się- znów jesteś bardziej opalony niż ja
- Słuchaj- zaczął- za godzinę samolot z Leą będzie na lotnisku. Chodźmy na jakąś kawę- uśmiechnął się szeroko, chwycił za rączkę od walizki i oboje ruszyli do auta. Wrzucił bagaż do samochodu.


                           W aucie panowała krępująca cisza. Kim dobrze wiedziała, że wspólne czekanie na siostrę to tylko pretekst. Wie, że ojciec nie jest taki głupi i potrafi czytać. W prasie, aż się roi od zdjęć chłopaków z nocnych klubów. Ale Tom nie był jego największym zmartwieniem. Max. To był temat który nie dawał mu spokoju.
                           Podjechali pod małą cukiernie. Nie było w niej praktycznie nikogo prócz zakochanej pary- starszych dziadków, uśmiechających się do siebie szeroko.

- Dobra. Kazanie czas zacząć- odezwała się gdy już usiedli przy stoliku po złożeniu zamówienie przy ladzie
- Kim. Jakie kazanie? Masz dwadzieścia lat, a zaraz już dwadzieścia jeden. Jesteś za stara na kazania- uśmiechnął się nerwowo
- Tato- srogo na niego spojrzała- oboje wiemy, że coś ci nie daje spokoju. Więc słucham.
- To takie dziwne Kimuś, że boje się o ciebie i Timo?- zaczął niepewnie
- A chodzi o?- spytała wymownie patrząc na ojca
- O Toma. Mówił, że spotkałaś się z Maxem. Chłopak nie wie co ma robić. Sam byłem przekonany, że koszmar zwany Maxem to już przeszłość, a teraz się nagle pojawia i chce być ojcem- uniósł się. Kim nie widziała już dawno tak wzburzonego ojca.
- Nie wierzę- uderzyła pięścią w stół- zadzwonił do ciebie żeby się poskarżyć?!- oburzyła się
- Nie mów tak, on naprawdę się o ciebie martwi- to było ostatnia rzecz której spodziewałaby się po swoim ojcu. Spiskowanie z Tomem za jej plecami- ustaliliście już coś?
- Ja ustaliłam, bo Tom nie ma czasu na to żeby odebrać ode mnie telefon- odparła, upinając łyk kawy z filiżanki- sam też się nie pali do tego żeby zadzwonić...
- Na pewno jest zajęty, wiesz jak to jest- Kim zamarła. Tego się naprawdę nie spodziewała. Jej ojciec broni Toma.
- Taaa- syknęła pod nosem- rozmawiałam z Maxem, że mogę się zgodzić na to żeby brał Timo- w tym momencie ojciec Kim wyglądał jakby miał mieć za chwilę zawał- ale tylko do domu jego rodziców, na razie dwa razy w miesiącu. Tak na próbę, a potem zobaczymy co będzie.
- Czyli już zadecydowałaś- Kim przytaknęła skinieniem głowy- nie uważasz, że powinnaś to przegadać z Tomem?- spytał po chwili
- Jak? Powiedz mi jak? Od tygodnia nie ma czasu żeby zadzwonić do Timo, a o mnie to już nawet nie wspominam- powiedziała oburzona
- Rozmawiałem z nim wczoraj. Był bardzo zmęczony- dziewczyna kompletnie nie wiedziała co zrobić. Słuchała uważnie ojca i nie dowierzała

                           Była w szoku po tym co właśnie oznajmił jej ojciec. Znów wyszło na to, że wszyscy dookoła rozmawiali z Tomem częściej niż ona. A co gorsze chłopak poskarżył się panu Rosnerowi, co wprawiało ją w jeszcze większe osłupienie.
                           Nie skomentowała tego, ale też już nic się na ten temat nie odzywała. Czuła, że jeszcze chwila rozmowy o Tomie, a wybuchnie.


***

                           Nie mogła patrzeć na wściekająca się co chwilę Kim. Spakowała swoje rzeczy do niewielkiej walizki. Zadzwoniła do Billa informując go, że przylatują. Nie czekała na żadna opinię z jego strony. To było coś w stylu " przylatujemy. Przyjedź po nas na lotnisko". 
                           Tak bardzo się ekscytowała nabyciem biletów na najbliższy lot, nie mogła doczekać się momentu gdy wtuli się w Billa czy też znów będzie mogła obudzić się u jego boku. 
                           Nie wiedziała do końca jak na wiadomość o podróży zareaguje Kim. Ale była prawie pewna, że nie będzie jej potrafiła odmówić. Wyleciała ze swojego pokoju i wbiegła do sypialni przyjaciółki. 

- Pakuj się!- machała jej biletami przed oczami- za dwie godziny wylatujemy!
- Coś ty ćpała?- skrzywiła się lustrując dziewczynę
- Lot mamy o 17- uśmiechnęła się oznajmiając przyjaciółce, po czym wyciągnęła z jej szafy walizkę
- A co ja z Timo zrobię? Pomyślałaś chwilę?- spytała, nie kryjąc niezadowolenia z pomysłu przyjaciółki
- Leci z nami. Wszystko jest już ugadane. Musimy tylko się pośpieszyć- krzyknęła wybiegając do swojego pokoju

***
                       

                           Chłopcy już właśnie mieli wychodzić na scenę, gdy Gustav, który wyszedł jako ostatni z garderoby dostrzegł biegnącą i wymachującą rękoma Ron. Chwycił Billa za ramię, odwracając go w jej kierunku. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, od ucha do ucha. Podbiegł do niej, chwycił ją w pasie i obrócił dookoła dwa razy po czym ostrożnie odstawił dziewczynę na ziemię, skradając jej przy okazji całusa.
                           Tom na widok Kim i Timo opuścił na podłogę swoją ukochaną akustyczną gitarę. Podszedł do nich uśmiechając się pod nosem.

- Co wy tu robicie?- spytał zaskoczony- jesteś niepoważna targając ze sobą dziecko na drugi koniec świata...
- Nie takiego przywitania oczekiwałam- odparła ponuro- Timo za tobą bardzo tęsknił, poza tym byłyśmy w pobliżu, to wpadłyśmy- pocałowała go w policzek, uśmiech nie schodził mu z twarzy
- Kim, przyleciałaś tu z Berlina. To czternaście godzin lotu, jakie w pobliżu?- zaśmiał się głośno

                           Minę miał taką jakby właśnie zobaczył złudzenie i starał sobie wmówić, że to się nie dzieje naprawdę. Dopiero gdy ją zobaczył zdał sobie sprawę jak bardzo za nią tęsknił. Wtulił się w nią wciągając nosem jej cudowny zapach skóry. Po chwili ukucnął przy ucieszonym smyku, gdy tylko Tom był na poziomie malca, chłopiec bez zawahania zawiesił mu się na szyi ściskając go z całych sił.

- Poczekaj tu- wstał i odprowadził chłopca do Kim
- Ekhmmm- chrząknęła znacząco, stając przy Billu i Ronnie- jak mogliście mi nie powiedzieć odrazu?- uderzyła Billa lekko w ramię- Tom już wie?- dopytywała
- Za chwilę się pewnie domyśli- Ronn wytknęła jej język
- Idźcie już. My tu poczekamy- uśmiechnęła się szeroko zakładając synkowi słuchawki ochronne na uszy


                           Mały Timo był w swoim żywiole. Biegał po całej hali bawiąc się z ochroną chłopaków ciesząc się i śmiejąc głośno.
                           Ron stała tuż przy zejściu ze sceny wyłapując każde spojrzenie Billa w jej stronę. Ukradkiem śląc mu swój szczery uśmiech. Już nie mogła się doczekać chwili gdy usiądą obok siebie i pomilczą patrząc się na siebie i ciesząc się swoją obecnością nawzajem.
                           A Kim? Na chwilę obecną nie okazywała żadnych uczuć. Miała mętlik w głowie.  Sądziła, że gdy tylko ujrzy Toma jej zwątpienia i rozterki o muzyku prysną jak bańka mydlana. Jednak to nie było takie łatwe jak jej się wydawało. Było nawet jeszcze gorzej. Cały czas zastanawiała się czy Tom kogoś zaliczył podczas tej trasy, czy znów się wplątał w narkotyki. Spokoju nie dawał jej tez usłyszany rano wywiad.
                           Po niecałych dwóch godzinach chłopcy skończyli koncert. Bill po zejściu ze sceny odrazu porwał Ronnie do garderoby, żeby mógł ochłonąć. Choć wszyscy wiedzieli, że dziewczyna nie da mu tak łatwo odpocząć. Wyglądali na takich szczęśliwych, beztroskich ludzi. Cieszyli się nawzajem błahymi rzeczami. Kim nie mogła się na nich napatrzeć. Sama wie jak to jest na początku każdego związku.
                           Brunetka przysiadła na kufrach patrząc na zabawę synka, który przerzucił się z męczenia ochroniarzy na Gustava, który nie miał nic przeciwko aby bawić się z maluchem.

- Co tam?- spytał Tom podchodząc do dziewczyny i wtulając się w nią
- A tam?- spojrzała na niego srogo
- Nie chcę się kłócić. Nie patrz się tak na mnie- uśmiechnął się wpatrując się w jej oczy
- Ja tym bardziej- przygryzła dolna wargę gdy muzyk ściągnął przepoconą koszulkę i rzucił ją za siebie, po czym wrócił z powrotem do ukochanej
- Nie patrz się tak na mnie- zakrył twarz dłońmi śmiejąc się przy tym głośno. Widział tą iskierkę namiętności i pożądania w jej ciemnych oczach, które na chwilę przestały być smutne i zimne. Ucałował delikatnie jej szyję. Ręce same pognały mu na jej plecy i pośladki. Nie mógł się powstrzymać. Była taka idealna dla niego- co powiesz na szybki numerek z gwiazdą rocka?- wyszeptał jej do ucha
- Zwariowałeś?- udała oburzoną. Sama teraz nie chciała niczego innego niż uwiesić się na nim i zrobić to gdziekolwiek, w toalecie, busie, dosłownie gdziekolwiek.
- Nic nie poradzę, że tak na mnie działasz- wysapał starając się powstrzymać od dalszego obmacywania dziewczyny. Nie wytrzymał dłużej. Stanowczo chwycił ją za rękę i ciągnął za sobą- Gustav, my za piętnaście minut wrócimy- uśmiechnął się w stronę przyjaciela
- Czy mi się tylko wydaje czy wszyscy wiedzą gdzie idziemy i po co?- zachichotała podniecona, wieszając się chłopakowi na szyi. Czuła na sobie każdy wzrok osoby która ich mijała, czy to z obsługi czy też dźwiękowców kręcących się po zapleczu hali.

                           Stanowczym ruchem ręki otworzył drzwi od łazienki. Rozglądając się dokoła wpuścił dziewczynę przodem, tak aby móc podziwiać jej zgrabne pośladki. Nakręcała go każdym ruchem, każdym gestem. Przekręcił zamek w drzwiach. Spojrzał na nią. I już oboje wiedzieli co za chwilę się wydarzy. Oboje tak samo tego chcieli.
                           Delikatnie, ale pewnie chwycił dziewczynę w pasie i usadził ją na blacie z umywalkami. Obdarowywał każdy odsłonięty kawałek jej ciała drobnymi muśnięciami ust. Wiedział, że seks nie jest wyjściem z sytuacji w której obecnie się znajdują, ale nie mógł się powstrzymać zerkając na dziewczynę i jej zalotne gesty.
                           Gdy Tom powolnym ruchem przejechał po jej udzie brunetka wpiła się w jego usta. Tak bardzo to go podnieciło, że zdał sobie sprawę, że żadna gra wstępna nie będzie im potrzebna. Kim zerknęła ukradkiem na krocze ukochanego. Przez spodnie mogła sprawdzić, że chłopak jest już gotowy. Zaśmiała się w duchu przytulając Toma jeszcze mocniej do siebie. Napalony Tom ściągał z siebie część garderoby, a że nie miał jej za dużo na sobie przeszedł do ściągania, a raczej zrywania ubrań z Kim. Jego oczom ukazały się jej piersi, aż zawył. Uwielbiał je. Ubóstwiał każdy skrawek jej ciała. Chciał ją teraz i tutaj. Nie zważając na ludzi dobijających się do owej łazienki.

- Tom- zawyła, przerywając poczynania chłopaka- gumki..- wysapała
- Daj spokój- odparł nie przerywając składania na jej ciele pocałunków- zdążę wyjść- pewny siebie uśmiechnął się pod nosem

                           Pozbawił dziewczynę bielizny. Nie mógł się na nią napatrzeć. Oplotła go nogami. Dzięki temu mógł swobodnie dotykać jej ciała jednocześnie widząc jej reakcję. Na jej twarzy malował się grymas rozkoszy, podgryzała i oblizywała wargi. Wbił się w nią mocno. Oboje zawyli z rozkoszy. Wiedział co lubi i na co może sobie pozwolić, więc było mu łatwiej rozgryźć ją.  Dziewczyna wygięła się w łuk unosząc swoje biodra w górę dzięki czemu zwiększyła doznania Toma.  Z każdą sekundą rozkoszy wbijała w jego plecy paznokcie, pozostawiając na nich czerwone ślady zadrapania.

-Ohhh...-zawyła z rozkoszy wbijając się chłopakowi zębami w szyję. Sami nie wiedzieli co ich bardziej podnieca. Czy to, że w końcu mogą być ze sobą czy też okoliczności w jakich doszło do stosunku. Ostatkiem sił wprawił ukochaną w stan uniesienia. Sam po tym opadając na nią ze zmęczenia.
- Uwielbiam cię mała- pocałował ją namiętnie, uśmiechając się do niej nonszalancko. Z podłogi zebrał jej ubranie i podał jej grzecznie. Wciągnął na siebie bokserki i spodnie po czym odkręcił wodę w kranie. Zwilżył ręce i przejechał nimi po twarzy, po czym oparł się na umywalce i spojrzał na siebie w lustrze. Ukradkiem zerkał z wielkim uśmiechem na odbicie dziewczyny w lustrze, gdy się ubierała.


*Usiądź bo muszę na Ciebie patrzeć... 
Biłem się z myślami, dobrze dziś wyglądasz, wiesz...


- Zdajesz sobie sprawę, że długo tak nie pociągniemy?- spytała cicho wtulając się w jego plecy
- Normalnie powinnaś dostać oskara- prychnął odwracając się do niej- oscar trafia do, Kim Rosner, za najlepszą rolę pierwszoplanową w film jak skutecznie zepsuć miłe chwilę- odparł prześmiewczo
- Czy ty możesz choć przez chwilę być poważy?- spytała z wyrzutem odrywając się od chłopaka
- Zostawmy to na razie. Toaleta nie jest najlepszym miejscem na tego typu rozmowy- odparł otwierając drzwi przed ukochaną


***

                           Był już gotowy do wyjścia. Przyjaciele czekali na niego już pod drzwiami, w holu hotelowym. Spojrzał smutno na dziewczynę leżącą przy swoim synku, a potem na złą Ronnie.

- Nie złość się na mnie- odparł do Ron, wciągając na siebie bluzę- możesz jeszcze z nami się zabrać...
- Zostanę z Kim w hotelu. Miłej zabawy- burknęła oburzona pod nosem

                           To ona miała iść z Billem na imprezę, a Tom miał zostać z Kim i małym Timo w hotelu. Dziewczyna starała się oznajmić chłopakowi, że ucieczka od rozmowy nie rozwiąże żadnego z ich problemów.

- Baw się dobrze- powiedziała ponuro Kim, po czym schowała się do łazienki, żeby uniknąć kolejnej kłótni z Tomem na którą się zanosiło
- To nie ja kazałem ciągnąć ci za sobą dzieciaka. Trzeba było myśleć wcześniej- uderzył zły pięścią w drzwi od łazienki, po czym rozwścieczony wyszedł do przyjaciół
- Kim. Otwórz- Ronnie po chichu drapała paznokciami w drzwi- już sobie poszedł...
- Ron- zwróciła się o przyjaciółki- co ja znów zrobiłam źle? Dlaczego on za każdym razem kiedy ma jakiś problem wyżywa się własnie na mnie?- załkała- ja już za nim kompletnie nie nadążam. Raz jest cudowny i kochany, a chwilę później wścieka się o byle gówno...
- Olej dupka...- westchnęła ciężko Ron, opadając na łózko


*Wczoraj..
Wczoraj wołasz: bądź, dzisiaj Wieszasz psy
Znowu...
Znowu racje mam, mówisz będę sam
Nic z tego nie będzie...

***


                           Zasiadł wygodnie w aucie na tylnej kanapie tuż obok brata. Czuł jego przeszywający wzrok na sobie. Wolał się nie odzywać aby nie wysłuchiwać od brata kazań. Wystarczyło mu to, że sam żałował tego co powiedział przed wyjściem do dziewczyny. Znów najpierw powiedział, a potem dopiero pomyślał.
                           Wyrzuty sumienia jednak nie zepsuły mu imprezowego humoru. Miał ochotę się napić, zrelaksować, wyszaleć, aby później wrócić do hotelu, ucałować ją na dobranoc i położyć się obok. Chamskie i bezczelne? Ale jak najbardziej prawdziwe.

                           Klub do którego przyjechali był niedaleko od hotelu w którym się zatrzymali. Już od wejścia Tom zauważył kilka dziewczyn które wpadły mu w oko. Pośród nich była ona. Wysoka, rudowłosa dziewczyna, dobrze obdarzona przez naturę w postaci dużych piesi od których chłopak nie mógł oderwać wzroku.
                           Usiedli przy stoliku dla nich zarezerwowanych, zamówili drinki i po dłuższej chwili kosztowali je. Tom nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. A gdy ta zauważyła, ze jest w zasięgu jego wzorku uśmiechała się zalotnie do niego.
                           Upił ze szklanki ostatni łyk drinka, odstawił ją i wstał z miejsca. Kroczył w jej stronę pewnym krokiem. Gdy zaczął z nią rozmowę w jednej chwili zapomniał o otaczającym go świecie. Był nią zauroczony. Była śliczna, a światła padające na nią dodawało jej jeszcze większego uroku. Po interesującej ale krótkiej rozmowie ruszyli na parkiet.
                           Kaulitz nie mógł się opanować. Zaczął obłapiać ją wzrokiem i w tańcu ocierać się o nią. Czuł jej niesamowity zapach. Czereśnie połączone z nutą alkoholu wypitego przez dziewczynę i odrobinę dymu papierosowego. Zachowywał się tak jakby rudowłosa dziewczyna rzuciła na niego urok. Z daleka widział brata wraz z przyjaciółmi, ale kompletnie się tym nie przejmował.
                           Nagle pocałował go. Ale nie tak zwyczajnie. Tylko namiętnie, uwodzicielsko przygryzając mu dolna wargę po skończonym pocałunku. Chłopak był w siódmym niebie. Zupełnie nie interesowało go to, że ktoś może mu zrobić zdjęcie czy też rozpoznać. Odwzajemnił jej pocałunek.
                           Gdy dziewczyna po skończonym tańcu odeszła żeby napić się czegoś zimnego i ochłonąć do Toma podszedł wysoki mężczyzna. Zaczął się do niego rzucać, a z racji tego że chłopak był już solidnie upojony alkoholem nie miał zamiaru powstrzymać się od bójki.
                           Gdy poczuł potężne dwa ciosy na swojej twarzy upadł na podłogę. Wytarł krew spod nosa, podniósł się i wymierzył w rosłego mężczyznę pięścią.
                           Po chwili było już po wszystkim. Ktoś z tłumu rozdzielił ich od siebie po czym właściciel klubu wezwał policję.



***

                           W słuchawce usłyszała przerażony głos Billa. W ułamku sekundy zrobiła się cała blada, przysiadła na łóżku. Słuchawka wypadła jej z dłoni, a sama Kim zastygła w bezruchu.
                           Ron wyczuła, że coś jest nie tak. Wręczyła przyjaciółce telefon i torebkę. Dziewczyna spojrzała na nią dziękującym wzrokiem, ostatni raz pomachała synkowi i wybiegła z pokoju do holu, gdzie miał czekać już na nią kierowca.
                           Szła ciemnym holem. W powietrzu czuła strach. Starała patrzyć się tylko przed siebie i nie oglądać ludzi na których ukradkiem zerkał. Bała się. Nie wiedziała do końca po co tu jest. W końcu korytarza tuż przy kratach ujrzała Billa.

- Co się stało?- spytała niepewnie
- Pobił się z właścicielem baru. Ten wezwał policje i oto nasz kochany Tom trafił za kratki- westchnął załamany. Takiego obrotu sprawy raczej nikt się nie spodziewał- już wpłaciłem kaucje, za godzinę powinien być już wolny
- Mogę się z nim zobaczyć?- obawiała się odpowiedzi jaką może usłyszeć
- Jeśli tylko cie wpuszczą, mnie nie chcieli wpuścić. Poczekam tu- uśmiechnął się nerwowo do dziewczyny. Po długich namowach dziewczyny, policjanci dyżurki w końcu wpuścili ją do Toma. Przełknęła głośno ślinę i ruszyła za policjantem.
- Jak tam panie gwiazda?- spytała zła
- Nie nazywaj mnie tak- oburzył się, odwracając się twarzą do ściany, tak aby nie patrzyć w smutne oczy Kim
- Za godzinę cię stąd wypuszczą. Bill wpłacił kaucję- poinformowała go
- Timo został z Ronnie?- zadał pytanie totalnie bezsensu po to aby móc odwrócić się ponownie do dziewczyny
- Tak- powiedziała krótko- razem z chłopakami uważamy, że powinieneś przy stopować. Przerwać trasę, jechać do domu, odpocząć.
- Kim Rosner! Wybawicielka całego świata- podniósł się- odczep się ode mnie- rzucił oschle
- Nie rozumiesz, że cię kocham i chcę ci pomóc? Wyjdziemy z tego bagna tak jak kiedyś- przykucnęła i oparła się o zimną ścianę
- Kochasz sformatowanego Toma Kaulitza. Prawdziwego nawet nie wpuściłabyś do domu, a co dopiero żyła z nim czy też wychowywała dziecko
- Nie prawda. Znam cię Kaulitz. Teraz po prostu masz ciężki okres w swoim życiu. Nie jesteś do końca sobą
- To prawdziwy ja. Im szybciej się z tym pogodzisz tym lepiej dla ciebie i Timo
- Ok. Chcesz tu zostać? Pić i wdawać się w bójki? Jeśli według ciebie taki właśnie jest prawdziwy Tom to ja dziękuje bardzo. Wole być sama- była przekonana, że tym razem na chłopaka to zadziała. Potrząśnie nim. Ocknie się z amoku.
- W takim razie to koniec- powiedział krótko
- Łatwo ci to przyszło...- zabolało ją to, choć wiedziała, że tak naprawdę Tom tak nie myśli
- Bo nie jestem ciebie wart. Nigdy nie byłem- podszedł do dziewczyny. Wyciągnął rękę przez kraty i przejechał dłonią delikatnie po jej zimnym i mokrym od łez policzku
- Mam tego dosyć. Nie chcę już więcej słuchać jaki jesteś okropny i beznadziejny. Chcesz się użalać nad sobą, proszę bardzo. Droga wolna. Twoje rzeczy wyśle ci kurierem- powiedziała po czym szybko skierowała się do wyjścia- tylko nie dzwoń potem i nie żal się...- wyszła. Zostawiając go tam samego. Cały czas się zastanawiała co takiego zrobiła, że chłopak tak ją oschle i podle traktuje. Teraz nic nie usprawiedliwiało jego zachowania. Choć w głębi serca wiedziała, ze takie zachowanie jest przejściowe, to bolało ją to. Każde wypowiadanie przez niego zdanie było niczym zadane pchnięcie nożem.
- Przykro mi- wyszeptał Bill, który słyszał całą rozmowę- teraz już przy najmniej wiesz dlaczego byłem tak sceptycznie nastawiony do waszego związku, to musiało się tak skończyć- odparł przytulając dziewczynę- najlepiej będzie jeśli wrócisz z małym i Ronnie jeszcze dziś do domu..
- Nie, nie zrobię tego Ron, niech ona zostanie z tobą jeszcze trochę- uśmiechnęła się lekko, choć wcale nie było jej do śmiechu- nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniła

                           Bill odprowadził dziewczynę do samochodu. Smutna pożegnała się z chłopakiem i wsiadła. W drodze do hotelu dużo rozmyślała o dzisiejszych wydarzeniach. Było jej tak cholernie przykro.
                           Wpadła zapłakana do pokoju hotelowego. Wyjaśniła pokrótce przyjaciółce co zaszło w klubie, ta bez żadnego słowa przytuliła ją mocno do siebie. Kim pośpiechu spakowała swoje rzeczy, wzięła synka na ręce, pożegnała się z Ronn i pojechała na lotnisko.
                           Kupiła bilet na najbliższy lot do domu. Na jej szczęście odlot był lada moment. Po odprawie gdy już weszła na pokład samolotu i zajęła swoje miejsce odetchnęła z ulgą. Spojrzała na śpiącego malca, ucałowała go w czoło i przykryła kocykiem. Usadziła się wygodnie w fotelu i sama nawet nie wiedziała kiedy zasnęła. Zasnęła z nadzieją, ze to co się wydarzyło to był tylko zły sen i gdy się obudzi obok niej będzie ten, którego pokochała, ten bez którego nie mogła normalnie funkcjonować. Jej cudowny, ukochany Tom...

4 komentarze:

  1. Ten rozdział sprawił, że byłam rozczulona, wściekła i zrozpaczona naraz! Płakałam, wzruszałam się, a nagle dopadało mnie rozczarowanie i złość. Jak Ty to zrobiłaś? Wytłumacz mi bo ja chyba sama tego nie zrozumiem.
    Tom- powód mojej wściekłość! Cholerny dupek, pieprzony egoista, zadufany kretyn! Jezu, mam ochotę go rozszarpać! Czy jego życie naprawdę opiera się tylko na dragach, alkoholu i seksie? Czy naprawdę jest takim szmaciarzem, który nie potrafi okazywać uczuć?! A może on ich nie ma? Może... Jezu! Nie wiem. Wiem jedno, rozniosłabym go! Po co było robić nadzieję biednej Kim? Dodatkowo ''uzależnił'' od siebie nie tylko ją, ale także Timo. Skoro nie chciał ''rutyny'' to mógł się zastanowić! Ani Kim, ani dziecko to nie zabawka. Dziecka nie wyrzuca się jak pionka z gry! I co teraz? Odejdzie? Zostawi ją? Z Timo, z problemami, z niespełnioną miłością?
    Akcja w toalecie- świetna. Uwielbiam takie chwilę między Tomem, a główną bohaterką. Ale w tym momencie potraktował ją jak zwykłą szmatę. Zaliczył, a problemy zostawił. To nie jest pierwsza lepsza laska z klubu, to kobieta, z którą chciał wiązać życie!
    Dzięki Bogu, że Kim ma obok siebie Ronn i Billa. Ale teraz będzie jeszcze ciężej patrząc na ich- szalenie zakochanych. Nawet jeżeli- jako przyjaciele- będą próbowali ograniczać się do czułości przy Kim, to ona i tak będzie widziała każde spojrzenie, każdy gest.
    Jezu. Bliźniacy i tacy różni. Jeden porządny, zdolny do poświęceń, kochający prawdziwie i szalenie, a drugi skończony kretyn, bawiący się uczuciami, dla którego liczy się tylko seks, alkohol i dragi.
    Ugh! Idę ochłonąć... Czekam na kolejny genialny rozdział w Twoim wykonaniu! Weny Kochanie <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziesięciodniowe opóźnienie, no pęknie.
    Nie wiem, co mogę Ci dzisiaj tutaj napisać. Wszystko jest takie sprzeczne, nic do siebie nie pasuje. Mam ochotę zatłuc Toma, lecz z drugiej strony chcę go przytulić, bo jest mi go cholernie szkoda. Pogubił się w tym wszystkim, wiem, że w głębi siebie wciąż jest tym samym, kochającym Timo i Kim Tomem, po prostu on musi się odnaleźć. Znaleźć punkt zaczepienia i wstać na nogi, bo inaczej może się to dla niego źle skończyć. Czy on naprawdę nie może cieszyć się z błahych rzeczy? Choćby z poświęcenia Kim, by przyjechać z Berlina do LA? Naprawdę, nawet na to go nie stać? Jestem załamana jego postępowaniem, choć bardzo mu współczuję. Właściwie to nie wiem, co powinnam myśleć o zaistniałej sytuacji. Jest źle, straszliwie źle.
    Dużo weny Ci życzę i czekam na ciąg dalszy! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej
    Nominowałam Cie do Liebster Award ;)
    Pytania tutaj : http://naiwna-istota.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj. Otrzymałaś/eś nominację do nagrody Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz:
    http://365-dni-grzechu.blogspot.com/2015/04/dziekuje-za-nominacje.html

    OdpowiedzUsuń